W jednej z moich poprzednich robót kupili duży frez do gwintów powyżej m24 (sam frez miał blisko 20mm średnicy) pełny węglik, piękny ale drogi w ciul

Szefu tak się nim podniecał, że latał po całej hali i wszystkim pokazywał

Skończyło się na tym, że przy kolejnym pokazywaniu w narzędziowni wypadł mu z ręki i walnął z impetem o posadzkę z lastryko

Jak kupił drugi to nosił go w drewnianej skrzyneczce zawinięty w gąbeczkę

A przy każdorazowym braniu / oddawaniu sprawdzał czy nie wyszczerbiony
