Mechanicznie projekt uważam za zamknięty, do pełni szczęścia brakuje kołeczek. No i oczywiście jakieś malowanie by sie przydało.
Stół podniesiony opuszczony wszystko poszło dość sprawnie. Gdy wyjeżdżałem autem spod stołu, gdzieś sie zahaczyło o odstającą dechę i stół zabujał sie dość konkretnie, ale stał dalej twardo. Przy okazji przetestowałem białe zawiesia z allegro po 3 zł dałem po dwa na stronę i dały rade





Głupia sprawa.. musiałem spuścić powietrza z opony i ziemi podebrać bo zawiesia były ciut za długie

Mat3ys pisze:To mało ładujesz Ja na swojego 28 ładowałem 2800 a tutaj znajomy co wozi maszyny na LT28 pojedyncze koło wali 3500kg ładunku To jest coś Tylko opony często wymienia

Tu to samo, wchodziło na niego 100-115 butli 11kg. Zaczęliśmy kombinować czy jednej opony w drugą sie nie włoży, ale nie wypaliło

bartuss1 pisze:czy jakims tam żukiem jak na przykłądzie tegoż wątku

Oooo przepraszam to pozadne zagramaniczne auto ! VW lt31 tylko z lat 80 xd zaladuje tyle co samo wazy i ledwo resor sie prostuje

O tej szubienicy pomyślałem dopiero jak już bylem w połowie roboty z zurawiem. Na laboratoriach z odlewnictwa mieli takie cudo do wywracanoa kociolka z amelinium. Ale juz bylo za daleko zeby odpuscic. Fakt ze bylo by to znacznie praktyczniejsze...
Ja swoj stół 1600x100 podnioslem, z malym ugięciem. Gość od ktorego go kupowałem mowil ze takiego chińskiego tez polamal. Mówił ze chyba przymarzl do gleby bo ma dźwiga przeszło tonę...

No mówiłem że potrzebny jest mi żeby sprowadzić go na ziemie nie ?
Spokojnie będzie kratownica

Egzamin z matmy poszedł nieźle wiec w ramach relaksu poszedłem pod warsztat Jest pewien progres, poprawiłem podnośnik, zrobiłem nowe ucho. Udało sie podnieść stół, żeby całego żurawia mi nie podniosło, złapałem za jedną stronę uniosłem, żeby przesunąć stół bliżej krawędzi paki, to samo z drugiej strony. Podnosiłem nie za wysoko po zawiesia miałem zbyt krótkie- posępiłem na pasy i wyszło. Po za tym pasy przełożyłem bardzo blisko dłuższej osi stołu i sie chciał okręcić, zamiast podnosić.
Główne ramie ugięło sie po całości o 5mm, ale wraca praktycznie do równości. Podnosiłem na ostatnim otworze i przed ostatnim. Wajcha od podnośnika idzie podejrzanie cięzko, ale ten nie mam do czego porównać oporu, myślę że wytrzyma. Teraz muszę przepalić fure żebym szybko wyjechał spod stołu

Do szczęścia faktycznie brakuje tylko tej kratownicy u góry ale myślę że jeden płaskownik by wystarczył a nie cała pajęczyna. Jeśli ugięcie będzie sie podejrzanie powiększać wstawię coś na wzór tego chińskiego zastrzału. Ucho mam zrobione jedynie oszlifować żeby pasa nie poszarpało.

Za daleko zaszedłem z tym dziadostwem żeby teraz odpuścić, jak na razie jeszcze do tych 500zł nie dobiłem, ale już nie wiele brakuje. Jedynie pociesza mnie że będzie coś pewnego konkretnego a nie dziadostwo.

Dzieje sie sesja egzaminacyjna
w sobotę egzamin z matmy, wiec w poniedziałek test.

Kupiłem druta, przyspawałem kawałki płaskownika na to główne ramie z profila 80x80, na boki, płaskownik na sztorc. długość 800, od początku wiec zachodzi jeszcze na dwa grube płaskole od mocowania siłownika. Na uginanie powinno pomóc trochę, wyspawałem też nowe ucho , oryginalnego nijak nie przypasuje. Wywiercić otwory i myślę że jutro test. na czas podnoszenia włożę jeszcze coś do środka żeby zniwelować ugięcie. najbardziej boje sie miejsca gdzie jest otwór na zawleczkę wysuwanego profila. Mogłem to jakoś z góry blokować a nie z boku, tak osłabiam ważniejszą ściankę..

W technikum wyliczalem tylko sily dzialajace na podpory, lewa a potem prawa, a na pierwszym semestrze jeszcze nie uczyli, szkola jeszcze przede mna

Dziś byłą pierwsza próba podniesienia, ale ramie jest zbyt długie i podnosi sie główny słup żurawia ( zachowany w stylu rost ). Chciałem przerobić to jeszcze dzisiaj ale drut w spawarce sie wykończył, może jutro coś zdziałam. Przy okazji sprawdzałem ugięcie, jakieś jest ale na ramieniu , tego sie spodziewałem mówiąc szczerze