Dodam swoje 3 grosze ze swojego punktu widzenia.
Moje studia polegały głównie na pracy z matlabem... wszędzie matlab i matlab. Do tego modele matematyczne, inercje, sprzężenia zwrotne, matematyka dyskretna, charakterystyki amplitudowe, fazowe i cała reszta przyjemności. I uczyłem się tego, rozumiałem, rysowałem, siedziałem w matlabie. Jedyne co olewałem bo nie cierpiałem to C++.
Po 2 latach nie pamiętam nic, w sensie jak taki Kwaczu dałby mi zadanie w matlabie to bym się po głowie podrapał. Bo nie używam tego i nie użyłem ani razu. Ale jestem pewien, że jak miałbym na to czas, to wyszukując informacje, doszedłbym do tego, bo jakby mi się hasła i obrazki przypomniały to i jakoś poszłoby. Taki moim zdaniem jest cel studiów. Jak raz umiałem, to jestem w stanie sobie to przypomnieć.
A co do samouka, ja jestem samoukiem w CNC. I nie, nie jestem fachurą, bo siedzę przy ploterze, solidzie i HSM do niego. Fakt, że nie tnę elementów 2D, tylko zawsze inne i wielokrotnie obróbki 3D. Nie byłem na ani jednym szkoleniu, wszystko ogarnąłem sam na logikę i wyciąganie wniosków + próby i testy. Niestety miałem maszynę do dyspozycji, soft i tyle. Jedyne co mogłem to doczytać chociażby tutaj. I wiem, że robię masę błędów stricte technologicznych, bo nigdy nikt mi nie pokazał jak robić coś "dobrze z zasady". Efekt finalny wyjdzie ten sam (detal), ale droga jest inna, niekoniecznie słuszna.
Tak samo jak nie znam innych sterowań typu mazak, fanuc, nie mam pojęcia o ich cyklach bo operuję camem. Gdyby mnie ktoś postawił przed centrum obróbczym, pewnie bym po kolei doszedł co i jak, bo myślenie mam zasiane, ale o wiele prościej, taniej i szybciej byłoby wpoić mi wiedzę, nie robiłbym szablonowych błędów.
Dlatego ja to tak widzę, edukacja przyspiesza wiedzę i umiejętności, eliminuje błędy, mimo, że finalnie efekt może być ten sam.