Rozumiem, dziękuję.

Czyli sprzedający uznał mnie za złomiarza... wiedziałem

33jannowak,
Tulejki są różne, różnią się wysokością. Masz na myśli że frez nakłada się na tuleję i w miarę na oko "wycenruje" a potem dociśnie tulejami i śrubą mocującą od góry? Przecież tu będą spore błędy współosiowości, drgania i w ogóle przy tych obrotach niesymetryczne rozłożenie mas może wywołać poważne skutki. Pomijając kwestie dokładności.
Generalnie mam tokarkę do stali i mogę sobie robić tuleje i przejściówki jakie mi się zachce. Ale te frezy są pewnie zajechane i nie będę ich mocować.

Frezarkę dziś wypakowałem i samodzielnie zatargałem do warsztatu. Zajęło mi to kilka godzin, musiałem przetaczać ją na wałkach drewnianych.

Ogólnie z oględzin jest bardzo zadowolony. Niewyobrażalne, żeby w supermarkecie kupić coś o tej wadze w podobnych pieniądzach. Przekrój wału ma średnicę dużego kubka. Niestety nie udało mi się podłączyć, muszę przerobić wtyczkę na 5pin.

Mam też wątpliwości:
1. Do czego mogą służyć te aluminiowe listwy przykręcone do blatu?
2. Do czego służą te boczne czarne plastikowe jakby zaciski z boku blatu?
3. Do czego służy przystawka zaprezentowana na jednym ze zdjęć?
4. O co chodzi z tymi frezami? One mają średnicę otworu mocującego 28mm i 32mm, a wał ma 30mm. Czy to oznacza że ich nie założę? Pytanie po co sprzedający mi je dał, skoro nie masują. A może on je wkładał i mocno zaciskał - jeśli tak - to gratuluję wyobraźni i optymizmu.

Drewna mam sporo rozbiórkowego, stu letniego. Ze 4m3 desek, jeśli nie więcej. Chyba dobrze wysezonowane po stu latach
Jeśli chodzi o doświadczenie. Mam ogromne Jak byłem w podstawówce, to po szkole czasem przykręcałem imadło do stołu w kuchni. Mój tata miał dłuta do drewna. Piłowałem, coś tam rzeźbiłem. Nie pamiętam. Ale drewno było jedynym tworzywem, które dawało się obrabiać i lubiłem to.

A tak na serio, to daję sobie czas na wszystko. Mam na pace frezarkę. Jutro jadę ją zrzucić do piwnicy. Będę szukać frezów pasujących do kilku przekrojów, które mam w elementach do naprawy. Również frezy do wykonania połączeń.
Pierwsze zabawy są jednak uwarunkowane zdobyciem grubościówki. Może w lutym.

Dodane 11 minuty 16 sekundy:
Brakuje mi jakiegoś płaskiego stołu. Nie musi być stolarski. Może ktoś ma zbędny klamot?

Wiem, że sosna czy modrzew są bardzo dobrym budulcem na okna. Ale zawsze jakoś wydawało mi się, że to dąb jest tym królewskim drewnem. Czy wykazuje wyraźne wady użytkowe w porównaniu do sosny? Opinie są dość rozbieżne.

Osobiście wydaje mi się, że dąb dobrze sprawdza się w dość filigranowych elementach: jakieś szprosy, listewki frezowane itd.

Super, pomocne.

Duszczyk,
Dziękuję Ci za ciepłe słowa. Dla mnie możliwość pracy nad drobnymi elementami, dla siebie, nie pod zamówienie, jest spełnieniem marzeń. Mam bowiem wykształcenie politechniczne, ale zawodowo życie rzuciło mnie w inną branżę, i finansowo nie żałuję. Ale lubię wracać do różnych zagadnień i prac technicznych na rzecz własnego projektu. Informacje o moim obiekcie przyślę Ci na priva.

Jeśli chodzi o książki. Kupiłem ostatnio trzy. Z tych starych to "Przewodnik dla stolarzy" Heuricha z 1864r. chyba. To jest fajna wiedza, ale jak na dzisiejsze standardy nieco uboga, w moim odczuciu. Będę szukać grubszego podręcznika do stolarstwa.
Kupiłem też świetną godną polecenia książkę pt. Obrabiarki urządzenia w stolarstwie autorstwa Bajkowskiego. Opisuje maszyny, które akurat dla mnie są punktem wyjścia. Dałem za nią całe 5zł na allegro.

Frezarka dojdzie do mnie chyba w środę. Zanim praktycznie coś zrobię i tak jeszcze sporo wody upłynie. Będę musiał dopasować frezy i zaopatrzyć się w grubościówkę. Tymczasem kupiłem używaną piłę taśmową za całe 200zł o nazwie TITAN. Urządzenie raczej budżetowe. Ale do przycinania listewek do ramiaków powinno wystarczyć. Jeśli okaże się niezdatne, to kupię lepsze.

A teraz pytanie do doświadczonych stolarzy o konstrukcje starych okien drewnianych. Część okien do renowacji ma u góry łuk. Analizowałem budowę okien piwnicznych, bo nie były malowane i widać konstrukcję poszczególnych detali. I okazało się, że łuk ościeżnicy i skrzydła okiennego nie jest gięty tylko zrobiony z kilku części. Każda z tych części nie była gięta tylko wycinanane z kawałka drewna. Wskazuje na to usłojenie. Czy to jest normalne? Tzn. czy okna przeważnie tak się robiło?
W sumie to mnie ucieszyło, bo gięcie drewna trochę mnie przeraża. Jednakże wycinanie i frezowanie kawałków takiej ramy też wymaga specjalistycznych narzędzi. Postanowiłem jednak wykonać narzędzie własnej konstrukcji, które pozwoli wykorzystać zwykłą frezarkę dolnowrzecionową.

Frezarka jedzie Jak dojedzie to pokażę na fotkach. Zamówiłem też kilka książek na allegro o stolarstwie.

Tymczasem zapytuję o frezy. Jest tego naprawdę sporo. Nie wiem co na początek kupić, jak się do tego zabrać. Będę chciał dorobić deskę, której przekrój pewnie będzie wymagał kilku różnych frezów. Czy są jakieś zestawy uniwersalne, takie które "trzeba mieć"?
Następnie potrzebowałbym frez do połączeń okiennych oraz frezowania rowka pod szybę i odrazu części zewnętrznej ramy.

Gdy trochę się tym pobawię, zacznę się rozglądać za grubościówką i wyrównywarką - tak żeby na początku lutego kupić. I powoli będę myśleć o ramiakach.

Pukury, Tobie to bym nawet kawę podał

Skoro dyskusja stała się prawdziwą dyskusją, to ustosunkuję się też do porad poprzedników, żeby to gdzieś zlecić itd.
Panowie, faktycznie jest tak, że okna to nie wszystko. Na początek może ponaprawiam szybko - poprzez wymiany tu i ówdzie zjedzonych elementów. Ale generalnie będzie tę stolarkę trzeba całościowo odświeżyć, będzie ona sodowana - kompletuję też do tego sprzęt. Wtedy wyjdą różne rzeczy pod spodem.
Do naprawy są drzwi wejściowe, kilka, masywne ciężkie. Czasem to będą drobne naprawy. Ale nie wyobrażam sobie latać z każdym małym elementem do stolarza. Umawiać się, jechać, rysować, tłumaczyć mu. A potem się okaże że zabraknie 3mm do sukcesu. Ja to wolę położyć na stole, zobaczyć. Dorobić na pewniaka. Nie pasuje? Już szybciutko kolejna sztuka. Operatywność przy tej skali jest dla mnie BARDZO WAŻNA. Dlatego że ja nie mam czasu. Jak jadę do pałacu, to zawsze chcę coś zrobić, posunąć się do przodu. W tym przypadku narzędzia stanowią doskonałą inwestycję. Ale też nie lubię przepłacać, kupować wszystkiego szeroką ławą, bo potrzeb jest sporo i realizuję wiele wiele tematów na raz - to samo dotyczy spraw kowalskich i ślusarskich. To jest mój życiowy hobbystyczny projekt.
Nie wierzcie jak ktoś mówi, że odnowienie zabytku to jest 2,3,5mln zł. Ja to przechodzę i się znam. To nie jest kwestia pieniędzy, nie tylko. Dziś mamy takie dziwne czasy, że płacąc duże sumy nie możesz oczekiwać jakości. Miałem oferty na pewien zakres stolarki, nie nie całej. Około 140tys. zł. Sądzicie że oni to dobrze zrobią? Może tak, może nie. Dla mnie nie jest to oczywiste. W to trzeba włożyć serce. Sam tak robię, i pracuję z ludźmi o takim podejściu. Innych wyrzucam za drzwi.

Niektórym stolarzom, nawet pośród Was, wydaje się, że dobrze to jest tak jak w prospekcie - trzy szyby, gruba rama, wszystko super sztywne. Przy zabytkach liczą się inne rzeczy. Jak patrzę na wiele kamienic odnawianych w centrach miast - obklejanych styropianem i tymi tandetnymi drewnianymi oknami, to chce mi się płakać i śmiać.