Przyhamuj, bo zacznie się robić śmiesznie a szkoda by było gdybyś i tutaj spotkał się z reakcjami które odbierzesz za nieprzychylne.
Pamiętaj że jesteś na forum cnc, i mimo że to dział na ludzie, to nie jest kozetka u psychologa czy budka spowiednika. Chroń swoją prywatność, nie wywalaj wszystkiego na jakimś forum pełnym anonimowych ludzi których nie znasz.
Pozostańmy na tematach związanych z pracą, bo i tak już za dużo napisałeś.
Masz takie same problemy z praca jak każdy kto zaczyna i nie do końca wyobraża sobie życie zawodowe w przyszłości. Sam nie wiesz o co Ci chodzi. Raz oczekujesz szanowania Ciebie, zaraz potem nie szanujesz innych. Raz piszesz że nie potrzebujesz pracy za bardzo, za chwilę że nie masz kasy na to czy tamto. Takie pitolenie-mękolenie pokrzywdzonego przez los.
Określ się przed samym sobą ale pamiętaj też o tym, że pracodawcy widzą wszystko po swojemu, każdy inaczej i staraj się popatrzeć na siebie ich oczami. Dopóki się nie dopasujesz, nie ma mowy o pracy z której będziesz zadowolony. Chyba że przypadkiem się zdarzy.
Życie to jedno wielkie pasmo kompromisów. Im ktoś ma słabszą pozycje, tym bardziej musi ustępować.
Znaleziono 5 wyników
Wróć do „Śmieszna, krótka historyjka z działem zlecenia.”
- 27 paź 2016, 19:52
- Forum: Na luzie
- Temat: Śmieszna, krótka historyjka z działem zlecenia.
- Odpowiedzi: 29
- Odsłony: 3455
- 27 paź 2016, 14:14
- Forum: Na luzie
- Temat: Śmieszna, krótka historyjka z działem zlecenia.
- Odpowiedzi: 29
- Odsłony: 3455
Chyba nie przypuszczasz, że jeśli zdradziłeś pracodawcy że masz takie maszyny w domu, to on z tego nie wyciągnął wniosków - że nie warto się na Tobie skupiać, bo i tak prędzej niż później odejdziesz?
Pracodawcy nie lubią, i to jest zrozumiałe, inwestować pieniędzy i CZASU w pracowników, którzy nie rokują nadziei na dłuższy staż. To całkowicie normalne. Zupełnie tak samo każdy człowiek unika zajęć nieprzyszłościowych oraz zawiązywania bliższych relacji z osobami którymi nie będzie miał do czynienia przez dłuższy czas. Bo to wszystko są inwestycje a w dziurawe wiadro się wody nie nalewa.
I jeszcze jedna poprawka - pracodawca nie jest wyrachowaną machiną do wyciskania ludzi. Też jest człowiekiem, też się uczy i też popełnia błędy. Być może teraz żałuje że odszedłeś i że to nie Ty dostałeś te 3 tysiące. Jego celem jest dbanie o własne interesy (dokładnie jak robi to każdy pracownik i każdy inny człowiek w każdej chwili) i trzeba to pojąć. Interes pracodawcy jest w znacznej mierze sprzeczny z interesem pracownika, ale to nie czyni z niego potwora.
Kup sobie jakąś książką albo poszukaj w sieci informacji jak się rozmawia z pracodawcami, czego się im nie mówi a co należy podkreślać.
To jest nauka życia. Już zauważyłeś pewne korelacje. Znajdziesz ich więcej, bo wszystko co ludzie w życiu robią opiera się na jednolitych zasadach. Są tacy którzy to czują i świetnie sobie radzą w relacjach ludzkich, bo zawsze intuicyjnie wybierają co należy w danej chwili, są tacy którzy się tego uczą i też sobie radzą i są tacy którzy sobie nie radzą i w efekcie są spychani na margines społeczeństwa albo dostają po tyłku przy byle okazji.
Każdy zna takie osoby, które wszystkich lubią i które wszyscy lubią, każdy zna takie osoby których nikt nie lubi i co najwyżej tworzą małe grupy "wyrzutków".
Na szczerość można sobie pozwolić tylko w relacji z kimś do kogo mamy 100% (prawie) zaufania, albo trzeba być spychaczem nie do zatrzymania.
Pracodawcy nie lubią, i to jest zrozumiałe, inwestować pieniędzy i CZASU w pracowników, którzy nie rokują nadziei na dłuższy staż. To całkowicie normalne. Zupełnie tak samo każdy człowiek unika zajęć nieprzyszłościowych oraz zawiązywania bliższych relacji z osobami którymi nie będzie miał do czynienia przez dłuższy czas. Bo to wszystko są inwestycje a w dziurawe wiadro się wody nie nalewa.
I jeszcze jedna poprawka - pracodawca nie jest wyrachowaną machiną do wyciskania ludzi. Też jest człowiekiem, też się uczy i też popełnia błędy. Być może teraz żałuje że odszedłeś i że to nie Ty dostałeś te 3 tysiące. Jego celem jest dbanie o własne interesy (dokładnie jak robi to każdy pracownik i każdy inny człowiek w każdej chwili) i trzeba to pojąć. Interes pracodawcy jest w znacznej mierze sprzeczny z interesem pracownika, ale to nie czyni z niego potwora.
Kup sobie jakąś książką albo poszukaj w sieci informacji jak się rozmawia z pracodawcami, czego się im nie mówi a co należy podkreślać.
To jest nauka życia. Już zauważyłeś pewne korelacje. Znajdziesz ich więcej, bo wszystko co ludzie w życiu robią opiera się na jednolitych zasadach. Są tacy którzy to czują i świetnie sobie radzą w relacjach ludzkich, bo zawsze intuicyjnie wybierają co należy w danej chwili, są tacy którzy się tego uczą i też sobie radzą i są tacy którzy sobie nie radzą i w efekcie są spychani na margines społeczeństwa albo dostają po tyłku przy byle okazji.
Każdy zna takie osoby, które wszystkich lubią i które wszyscy lubią, każdy zna takie osoby których nikt nie lubi i co najwyżej tworzą małe grupy "wyrzutków".
Na szczerość można sobie pozwolić tylko w relacji z kimś do kogo mamy 100% (prawie) zaufania, albo trzeba być spychaczem nie do zatrzymania.
- 27 paź 2016, 04:27
- Forum: Na luzie
- Temat: Śmieszna, krótka historyjka z działem zlecenia.
- Odpowiedzi: 29
- Odsłony: 3455
Chłopak się uzewnętrznia a wy mu tu trujecie o jakimś laserze. Trochę empatii!
Pistolet, głowa do góry. Jesteś jeszcze strasznie młody. 27 lat to 27 lat, ale dopiero 5 lat żyjesz jako dorosły. Za kolejne 5 lat będziesz 2x mądrzejszy życiowo. I prawdopodobnie będziesz sobie zaprzątał głowę innymi rzeczami niż dzisiaj.
Pamiętam, w twoim wieku będąc czy nawet młodszym, umyśliłem sobie, że będę oszczędzał regularnie niewielkie sumy. I tak zacząłem. Ale bardzo szybko zrozumiałem, że to jest droga donikąd. Że z takich kwot NIGDY nic sensownego się nie uzbiera. I zacząłem bardzo intensywnie działać, żeby szybko zwiększać dochody a nie liczyć na drobne oszczędności. Po prostu - żeby odkładać, trzeba mieć z czego, żeby nie były to śmieszne pieniądze.
I szybko się okazało, że właściwie zarobki są wyłącznie kwestią chęci, starań i czasu. Oczywiście siedząc na etacie w firmie X, nie podskoczysz powyżej tego co i szef da, a nigdy się nie kwapi żeby dać więcej niż musi. Więc trzeba działać samemu. Krok po kroku, konsekwentnie, szukać możliwości i wykorzystywać je.
Jedno nieudane zlecenie, to nie jest powód do jakiejkolwiek analizy czegokolwiek. Nawet doświadczone firmy mają produkty udane i zwykle większość tych nieudanych, lub wręcz takich w których utopiono kasę.
Mniej filozofuj, porzuć "biochemię" i "psychologię", skup się na możliwości zarabiania.
Dziewczyna Cię zostawiła raczej nie dlatego, że byłeś ciągle ufajdany smarem, tylko dlatego że nie rokowałeś na samca na miarę naszych czasów. A samiec na miarę naszych czasów to nie taki, który jest napakowany na siłowni, tylko przede wszystkim taki którego stać aby napakowany mu z ukłonem drzwi do domu otwierał
I jest życiowo twardy, nie miętki
Przynajmniej dla dziewczyn w wieku już poważnym, a nie jeszcze durnych nastolatek.

Pistolet, głowa do góry. Jesteś jeszcze strasznie młody. 27 lat to 27 lat, ale dopiero 5 lat żyjesz jako dorosły. Za kolejne 5 lat będziesz 2x mądrzejszy życiowo. I prawdopodobnie będziesz sobie zaprzątał głowę innymi rzeczami niż dzisiaj.
Pamiętam, w twoim wieku będąc czy nawet młodszym, umyśliłem sobie, że będę oszczędzał regularnie niewielkie sumy. I tak zacząłem. Ale bardzo szybko zrozumiałem, że to jest droga donikąd. Że z takich kwot NIGDY nic sensownego się nie uzbiera. I zacząłem bardzo intensywnie działać, żeby szybko zwiększać dochody a nie liczyć na drobne oszczędności. Po prostu - żeby odkładać, trzeba mieć z czego, żeby nie były to śmieszne pieniądze.
I szybko się okazało, że właściwie zarobki są wyłącznie kwestią chęci, starań i czasu. Oczywiście siedząc na etacie w firmie X, nie podskoczysz powyżej tego co i szef da, a nigdy się nie kwapi żeby dać więcej niż musi. Więc trzeba działać samemu. Krok po kroku, konsekwentnie, szukać możliwości i wykorzystywać je.
Jedno nieudane zlecenie, to nie jest powód do jakiejkolwiek analizy czegokolwiek. Nawet doświadczone firmy mają produkty udane i zwykle większość tych nieudanych, lub wręcz takich w których utopiono kasę.
Mniej filozofuj, porzuć "biochemię" i "psychologię", skup się na możliwości zarabiania.
Dziewczyna Cię zostawiła raczej nie dlatego, że byłeś ciągle ufajdany smarem, tylko dlatego że nie rokowałeś na samca na miarę naszych czasów. A samiec na miarę naszych czasów to nie taki, który jest napakowany na siłowni, tylko przede wszystkim taki którego stać aby napakowany mu z ukłonem drzwi do domu otwierał


- 26 paź 2016, 16:09
- Forum: Na luzie
- Temat: Śmieszna, krótka historyjka z działem zlecenia.
- Odpowiedzi: 29
- Odsłony: 3455
Nie muszę przekonywać, bo nawet zgodnie z Twoimi własnymi słowami, to co napisałeś to utopia. Żeby szanować wszystkich ludzi, tylko dlatego że zaliczają się do gatunku ludzkiego, nawet być świętym to za małoPistolet pisze:To co mnie bardzo boli, to brak poszanowania do wszystkiego, do drugiego człowieka

W omawianym zakresie, różnica miedzy ludźmi ze wsi i ludźmi z miasta polega jedynie na tym, że u pierwszych chamstwo i buractwo jest na wierzchu, widoczne z daleka, a u miastowych ukryte pod skorupką narzuconej przez otoczenie ogłady, czy też jej pozorów.
jedni i drudzy tak samo nie zasługują na szacunek. Po prostu nie zasługują. Szacunek to jedna z tych rzeczy, które się wypracowuje.
Wracając do rywalizacji cenowej, to niestety jest ciężki miecz obosieczny. Jego używanie przez kogokolwiek prowadzi wyłącznie do negatywnych skutków. Wojna cenowa nie ma nic wspólnego ze ZDROWĄ gospodarką wolnorynkową. To jedynie skutek działalności głupich ludzi, którzy próbują na skróty wywalczyć pozycję na rynku. W dowolnej branży.
Klasyczna wojna cenowa, czyli balansowanie na progu opłacalności, powoduje upadek przegranych ale i wyniszczenie wygranych. Przegrywa też klient, który dostaje coraz niższą jakość.
Mieszkając na prowincji masz jedną możliwość przełamania tej sytuacji - oferta w internecie. Wtedy nie ważne gdzie jesteś, tylko jak robisz, za ile i czy terminowo. To bardzo duże ułatwienie. Gdyby nie internet w ogóle nie miałbyś żadnych szans na wybicie się z okolicznego grajdoła. Ale też wcale nie jest to łatwe, przekonanie potencjalnego klienta, że akurat Tobie powinien zaufać. I jeśli się sparzy to możesz mieć pewność, że nie wróci i nikomu o Tobie nic dobrego nie powie. Z cenami też trzeba uważać, bo jest takie zjawisko na tym PRZESYCONYM polskim rynku "home cnc", że niektórym się od przekonania o ich wyjątkowości i posiadaniu jakiejś rzekomej wiedzy tajemnej i magicznych umiejętności w główkach przewraca. To także wynika z braku edukacji biznesowej.
- 26 paź 2016, 02:19
- Forum: Na luzie
- Temat: Śmieszna, krótka historyjka z działem zlecenia.
- Odpowiedzi: 29
- Odsłony: 3455
Myślę, że facet najpierw się bardzo ucieszył z tej stówy a potem jeszcze bardziej z tych 50zł 
Tyle o kliencie - nie ma co do niego mieć pretensji, że taka ofertę dostał i z niej skorzystał. Szczególnie jeśli mu się ani za pierwszym ani tym bardziej za drugim razem lampka nie zapaliła.
Co do wykonawcy, to już zupełnie inna historia, i można pisać długo.
W Polsce nie ma czegoś takiego jak edukacja seksualna, ale co gorsza nie ma również czegoś takiego jak edukacja biznesowa w szkołach. Dopiero ostatnimi laty w gimnazjach są tzw projekty. Ale one silnie zależą od wiedzy i kreatywności nauczyciela prowadzącego. Jeśli nauczyciel jest ekonomicznym matołkiem, jak jest zazwyczaj, albo mu się nic nie chce (także zazwyczaj), wówczas projekt jest fikcją. Tam gdzie nauczyciel coś "dziamie" z gospodarki rynkowej projekty uczą dzieciaki więcej niż rok szkoły, lekko licząc.
Pojawiają się pojęcia biznesplanu, marketingu, badania rynku, w teorii i praktyce. Młodzież dowiaduje się, że nie każdy pomysł jest dobry, nie wszyscy myślą tak samo i potrzebują tego samego, że pewne rzeczy się opłacają a inne nie, że pewne pomysły nie maja szansy a inne pod pewnymi warunkami mogą wyjść.
Ktoś kto wyciął na frezarce półmetrowe stalowe koło za 50zł, jest niestety biznesowym imbecylem. Oczywiście można sobie wyobrazić sytuacje, w której zrobiłby to nawet za 5zł, ale powiedzmy sobie szczerze - raczej jedna z takich sytuacji nie zaszła.
Przedwczoraj w TV widziałem migawkę o jakimś biznesmenie ze Śląska, który miał problem z bankiem, bo listonosz podrobił podpis na odbiorze przesyłki, której ten człowiek nigdy nie dostał. Oczywista wina listonosza. Jednak nie w tym rzecz. Ów biznesmen wyłożył się finansowo na... obstawianiu opcji. Czyli czymś co doprowadziło do kryzysu finansowego w 2007 roku. Żeby tego było mało, obstawiał kurs dolara do... jena.
Pomyślałem sobie, co musi zadziałać, ALBO NIE ZATRYBIĆ, żeby taki ćwierć wykształcony rzemieślnik tak uwierzył w swój intelekt, żeby panience z okienka dać się wmanewrować w takie operacje finansowe??? Że wiedział gdzie leży Japonia?
I co się dziwić ambergoldziarzom, zwykłym ludziom z ulicy, którzy ulegli klasycznej gorączce złota?
To jest pośrednia odpowiedź na Twoje pytanie - ludzie w większości to takie matoły że się "w pale nie mieści". Niektórym z nich nawet udaje się fartem zarobić trochę grosza. Ale to często absolutnie o niczym nie świadczy, poza tym że przypadki się zdarzają i czasami kura zniesie jajo z podwójnym żółtkiem.

Tyle o kliencie - nie ma co do niego mieć pretensji, że taka ofertę dostał i z niej skorzystał. Szczególnie jeśli mu się ani za pierwszym ani tym bardziej za drugim razem lampka nie zapaliła.
Co do wykonawcy, to już zupełnie inna historia, i można pisać długo.
W Polsce nie ma czegoś takiego jak edukacja seksualna, ale co gorsza nie ma również czegoś takiego jak edukacja biznesowa w szkołach. Dopiero ostatnimi laty w gimnazjach są tzw projekty. Ale one silnie zależą od wiedzy i kreatywności nauczyciela prowadzącego. Jeśli nauczyciel jest ekonomicznym matołkiem, jak jest zazwyczaj, albo mu się nic nie chce (także zazwyczaj), wówczas projekt jest fikcją. Tam gdzie nauczyciel coś "dziamie" z gospodarki rynkowej projekty uczą dzieciaki więcej niż rok szkoły, lekko licząc.
Pojawiają się pojęcia biznesplanu, marketingu, badania rynku, w teorii i praktyce. Młodzież dowiaduje się, że nie każdy pomysł jest dobry, nie wszyscy myślą tak samo i potrzebują tego samego, że pewne rzeczy się opłacają a inne nie, że pewne pomysły nie maja szansy a inne pod pewnymi warunkami mogą wyjść.
Ktoś kto wyciął na frezarce półmetrowe stalowe koło za 50zł, jest niestety biznesowym imbecylem. Oczywiście można sobie wyobrazić sytuacje, w której zrobiłby to nawet za 5zł, ale powiedzmy sobie szczerze - raczej jedna z takich sytuacji nie zaszła.
Przedwczoraj w TV widziałem migawkę o jakimś biznesmenie ze Śląska, który miał problem z bankiem, bo listonosz podrobił podpis na odbiorze przesyłki, której ten człowiek nigdy nie dostał. Oczywista wina listonosza. Jednak nie w tym rzecz. Ów biznesmen wyłożył się finansowo na... obstawianiu opcji. Czyli czymś co doprowadziło do kryzysu finansowego w 2007 roku. Żeby tego było mało, obstawiał kurs dolara do... jena.
Pomyślałem sobie, co musi zadziałać, ALBO NIE ZATRYBIĆ, żeby taki ćwierć wykształcony rzemieślnik tak uwierzył w swój intelekt, żeby panience z okienka dać się wmanewrować w takie operacje finansowe??? Że wiedział gdzie leży Japonia?
I co się dziwić ambergoldziarzom, zwykłym ludziom z ulicy, którzy ulegli klasycznej gorączce złota?
To jest pośrednia odpowiedź na Twoje pytanie - ludzie w większości to takie matoły że się "w pale nie mieści". Niektórym z nich nawet udaje się fartem zarobić trochę grosza. Ale to często absolutnie o niczym nie świadczy, poza tym że przypadki się zdarzają i czasami kura zniesie jajo z podwójnym żółtkiem.