Znaleziono 7 wyników

autor: mc2kwacz
24 lip 2015, 01:37
Forum: Na luzie
Temat: Dokumenty zgodności z dyrektywą maszynową.
Odpowiedzi: 17
Odsłony: 2909

Akurat ROHS to jest jeden z nielicznych niechlubnych wyjątków. I nie cały ROHS a jedynie ołów w lutowiu, bo ROHS obejmuje przede wszystkim cała pulę substancji faktycznie niebezpiecznych które faktycznie nigdy nie powinny być stosowane masowo w produktach i nawet często nie było takiej potrzeby tylko niższa cena.
autor: mc2kwacz
23 lip 2015, 22:43
Forum: Na luzie
Temat: Dokumenty zgodności z dyrektywą maszynową.
Odpowiedzi: 17
Odsłony: 2909

Obecnie w przypadku przynajmniej niektórych dyrektyw wykładnia jest taka, że odpowiada producent z przeniesieniem odpowiedzialności. na przykład jeśli produkujesz urządzeni i zamawiasz jakiś moduł elektroniczny u podwykonawcy, np u mnie, i jeśli wyjdzie gdzieś że Twoja maszyna ma nielegalne oznaczenie CE bo mój moduł zawiera lut ołowiowy lub elementy pokryte stopem cyny z ołowiem (to wystarczy żeby przekroczyć normy), to od razu jest moja wina a nie Twoja. A jeśli ja to kupiłem w dobrej wierze jako element ROHS, to jest wina tego co mi sprzedał itd. Oczywiście pod warunkiem że zamówiłeś u mnie moduł spełniający ROHS bo ja nie muszę wiedzieć czy taki musi być. Może na przykład to Twoje urządzenie być na potrzeby armii i mieć zwolnienie, albo choćby do fabrycznego zamontowania w aucie. Ale jeśli zamówisz ROHS to i jak Ci sprzedaję ROHS, to ja za to odpowiadam.

Logika bardzo dobrze się ma do norm. To jest w większości takie pitolenie, że UE wymyśla bzdury. Te niby bzdury mają sens a narzekanie bierze się stąd, że ludzie nie chcą się obciążać kosztami ich stosowania i bagatelizują wymóg jakości oraz bezpieczeństwa. Za to jeszcze bardziej narzekają kiedy jako konsumenci trafiają na produkty które norm nie spełniają.

Produkty wysokiej klasy i produkty wysokiej jakości spełniają normy. Kropka. Badziewie niekoniecznie.
autor: mc2kwacz
23 lip 2015, 21:49
Forum: Na luzie
Temat: Dokumenty zgodności z dyrektywą maszynową.
Odpowiedzi: 17
Odsłony: 2909

atom1477 pisze:Bardziej mi chodziło o podstawę prawną. Bo wyjaśnienie jest logiczne, tyle że nie musi mieć potwierdzenia w prawie.
Ale ma. to działa w ten sposób, że UE wprowadza dyrektywy które kraje członkowskie sa zobowiązane implementowac w przepisach krajowych w określonym terminie. i tak się dzieje. Zwykle odpowiedni minister wprowadza rozporządzenie z mocą ustawy, które jest zgodne z dyrektywą. I teraz trzeba wyśledzić ten akt prawny na stronie sejmowej na przykład. Można też posiłkować się bezpośrednio dyrektywą. Większość przepisów dotyczących techniki znajduje się w Polskich Normach które są także odpowiednikami norm europejskich (w zasadzie). Normy są niestety płatne co osobiście uważam za grandę i podcinanie gałęzi na której rośnie drobna przedsiębiorczość. To powinno mieć status informacji publicznej.
Tak jak śruba. Jak ją kupię i wmontuję do maszyny to stanie się ona częścią tej maszyny. Ale nie znaczy to od razu że muszę sam tą śrubę powtórnie certyfikować na to czy rzeczywiście utrzymuje klasę 8.8 czy też nie. Opieram się po prostu certyfikacie producenta. Odpowiadać w razie czego mogę jedynie za to że użyłem 8.8 w miejscu gdzie z obliczeń wychodziło że należało użyć 12.9. Albo za to że używałem wybrakowanych śrub (miały mieć 8.8 ale naprawdę to nie trzymały takich parametrów).
Albo za to że źle ich użyłem (dokręcałem za dużym momentem co spowodowało ich nadwyrężenie).
Czyli powinienem sprawdzać śruby a potem całość konstrukcji, ale mogę to robić we własnym zakresie.
Myślałem że tak samo jest z urządzeniami radiowymi. No ale wierzę na słowo że jednak nie jest.
Na szczęście ja WiFi tam nie pakuję.
Dobrze kombinujesz poza konkluzją. Z urządzeniami radiowymi jest tak jak ze śrubami, dokładnie. Jeśli weźmiesz śrubę (jakościową) i sam jej nie zmodyfikujesz, to o ile została użyta zgodnie z normą (wytrzymałość taka i owaka) nie ma prawa zawieść a jeśli zawiedzie to przeniesiesz odpowiedzialność na jej producenta. I dokładnie tak samo jest z urządzeniem radiowym. Jeśli je weźmiesz i zapewnisz że nie było możliwości jego modyfikacji, to nie odpowiadasz za jego poprawność o ile to urządzenie ma oznaczenie CE. Tyle że właśnie z tym jest problem. Ponieważ wszystkie te urządzenia można zmodyfikować poprzez interfejs. Nie jesteś więc w stanie udowodnić, że tego nie zrobiłeś i dlatego z definicji jest to traktowane jako komponent i skutkiem tego CAŁOŚĆ musi być przebadana. Jedynym wyjściem z sytuacji, żeby nie trzeba tego było certyfikować, jest sprzedaż urządzenia jako produktu kompletnego bez zmiany producenta. Czyli w oryginalnym opakowaniu, fabrycznym stanie, kompletne, z gwarancją innego producenta. Czyli handel.
Twój wybór czy zamierzasz wejść do ligi producentów czy pozostać w lidze drobnych zleceniobiorców ze śladową odpowiedzialnością. To są różne światy. I finanse też. Ale nie za same dobre chęci. Profity są nagrodą za ryzyko inwestycji i ryzyko odpowiedzialności prawnej. bo wszystko jest fajnie dopóki nikt się nie przyczepi albo co gorsza wydarzy się jakiś wypadek. Wszystko jedno z czyjej winy. To jest tak jak z puknięciem auta które jedzie przed Tobą - zawsze jest wina tego z tyłu, bo nie ma przepisu który zwalnia go z obowiązku zachowania odległości bezpiecznej.
autor: mc2kwacz
23 lip 2015, 12:51
Forum: Na luzie
Temat: Dokumenty zgodności z dyrektywą maszynową.
Odpowiedzi: 17
Odsłony: 2909

Jeśli ten router będzie sprzedawany jako oddzielny produkt to Ty nie będziesz jego producentem a tylko handlarzem który kupił, dołożył prowizję i sprzedał dalej.
Jeśli to będzie sprzedawane jako część maszyny, to jest to część maszyny a Ty jesteś producentem maszyny i odpowiadasz za maszynę kompleksowo. Nie ma znaczenia że element był "gotowy" w obudowie z logo obcego producenta i wszystkmi naklejkami. Bo jaka różnica, czy to jest kostka w obudowie czy bez obudowy, komputer kupiony w kawałkach czy komputer kupiony jako całość? producent odpowiada za to co wyprodukował. Wiadomo że sam nie zrobił śrubek, podkładek, zaworów, silników, wyłączników, kabli itd. Kupił, wybrał komponenty i ich użył właściwie lub niewłaściwie i za to własnie bierze odpowiedzialność. Fabryczny moduł wifi czy to w postaci kostki do wlutowania czy w postaci gotowego urządzenia można zmusić aby działał niezgodnie z przepisami, normami i obowiązującymi standardami. Nawet to czy antena jest wbudowana czy rozłączana robi różnicę. Dlatego PRODUCENT odpowiada ostatecznie za całość w każdym szczególe. Nie chcesz odpowiadać, to nie wmontowuj do maszyny. Sprzedawaj osobno albo pozwól żeby klient kupił sobie we własnym zakresie. Wtedy jednak musisz pamiętać, że interfejs musi być zgodny z przepisami i zadeklarowaną zgodność, żeby sklepowy moduł działał poprawnie. Wyobrażasz sobie minę klienta który podłącza się do gniazdka ethernet, USB, COM, HPIB, firewire czy LPT i się okazuje że nie działa, bo interfejs "nie jest do końca" zgodny z normą? :lol: Wszystko na świecie działa i współdziała jako tako sprawnie właśnie dlatego, że wszyscy muszą się stosować do ostrych norm.
Produkcja nie je bajka :) Trzeba narobić dokumentacji i wyłożyć nieco grosza. bez certyfikatu można sprzedawać popiersia Jezusa z naturalnego drewna pod kościołem, choć i tu błogosławieństwo proboszcza nie zawadzi ;)
I dlatego produkcja małoseryjna jest bardzo kosztowna i produkty, zależnie od rodzaju, potrafią kosztować spore pieniądze. O ile jest to produkcja legalna. Nie ma co porównywać z cenami masówki w której jednorazowe wysokie koszty formalne rozkładają się do poziomu pojedynczych dolarów lub centów.
autor: mc2kwacz
23 lip 2015, 11:49
Forum: Na luzie
Temat: Dokumenty zgodności z dyrektywą maszynową.
Odpowiedzi: 17
Odsłony: 2909

Z takiej okazji, że wszystkie urządzenia radiowe (tzn emitujących falę elektromagnetyczną o częstotliwości powyżej 9kHz) podlegają OBLIGATORYJNIE certyfikacji przez organ uprawniony. Wiadomo że sam modułu wifi nie zrobisz, bo zrobić radio potrafi kilka osób w takim kraju jak Polska, ale użycie gotowej kostki wifi, BT czy podobnej z certyfikatem od producenta, stającej się integralną częścią maszyny, nic nie zmienia w kwestii wymagań. Tyle że procedura certyfikacji przejdzie najprawdopodobniej bez problemów od strony funkcjonalności sprzętu. Ale przeprowadzić ją (kasa) trzeba będzie.
autor: mc2kwacz
22 lip 2015, 15:36
Forum: Na luzie
Temat: Dokumenty zgodności z dyrektywą maszynową.
Odpowiedzi: 17
Odsłony: 2909

Przy prostych maszynach prawie na pewno badania przez "jednostkę" nie są żadne potrzebne. Ale gdyby ta maszyna posiadała np wifi to już wtedy obligatoryjnie.
Z wystawianiem na pałę deklaracji trzeba uważa, bo to jest cyrograf. Gdyby okazał się z jakiejś okazji poświadczeniem nieprawdy (np wk... klient to wykaże), grożą sankcje.
autor: mc2kwacz
21 lip 2015, 21:24
Forum: Na luzie
Temat: Dokumenty zgodności z dyrektywą maszynową.
Odpowiedzi: 17
Odsłony: 2909

Odpowiadasz za zgodność produktu z normami. Jakie normy MUSZĄ być spełnione, to zależy od produktu. czy jakieś badania certyfikujące muszą myć przeprowadzone, to tez zależy od produktu (jego składników, funkcji, oddziaływania na otoczenie). W wielu (większości?) przypadków wystarczy procedura uproszczona wykonana we własnym zakresie producenta.
Z dokumentów musi wynikać kontrolowalna jakość produktu. czyli raz że produkt został opracowany zgodnie z zasadami sztuki (a nie na oko, bo panie ja jestem fachura i taki kątownik to się na pewno nie zegnie) oraz jest zgodnie z dokumentacją i stałą jakością wytwarzany.
Innymi słowy, wystawiając deklaracje zgodności musisz dysponować dokumentami które potwierdzą że ta deklaracja nie została wyssana z palca. I tyle. A jak się coś komuś stanie i będzie to spowodowane wadą konstrukcyjną czy koncepcyjną maszyny, to i tak masz przerąbane, bo żadna deklaracja ani certyfikat nie zwalnia Ciebie z odpowiedzialności. Ewentualnie ubezpieczenie OC ale i to pod warunkiem że nie doszło do ZANIEDBAŃ i dokumentacja jest w porządku.
Generalnie znak CE ma gwarantować nabywcy, że to co kupuje to nie jest szajs wyprodukowany przez jakiegoś fajansiarza.

Wróć do „Dokumenty zgodności z dyrektywą maszynową.”