Mikro, najpierw było dochodzenie o co Ci chodzi. Wyszło że masz bardzo delikatnie mówiąc mgliste pojęcie o technice w ogóle.
Potem było objawienie, że o prowadzeniu biznesu masz równie mgliste pojęcie.
I dopiero potem przyszedł jakikolwiek zarys zapotrzebowania w postaci zębatki. I znowu wyszło, że nie masz pojęcia i wyczucia gdzie i jak poszukać wykonawcy.
Tylko w roztaczaniu wizji i opowiadani farmazonów nieźle Ci idzie. Skromny wkład początkowy w biznes

Jesteś w tym przedsięwzięciu jak niemowlak, niezapisana księga. Coś byś chciał, ale nawet jeszcze nazwać tego za bardzo nie umiesz. Do tego gdzieś tam masz zakodowane, że wszyscy wokół muszą być na podobnym poziomie. Bo przez wewnętrzny firewall Ci nie przechodzi samooskarżenie, że po prostu Ty jesteś zerowy a inni niekoniecznie.
To jest typowy stan przy brakach w wiedzy, kiedy człowiek nawet nie wie czego może nie wiedzieć i o czym nawet nie słyszał.
Moim zdaniem z tego etapu startując, potrzebujesz co najmniej 5 lat intensywnego zdobywania wiedzy, żeby osiągnąć gotowość startową do jakiegokolwiek w miarę skomplikowanego przedsięwzięcia. Piszę zupełnie poważnie. Potrzebujesz intensywnego przetrzepania spodni w jakiejś firmie w której będziesz na okrągło rzucany do coraz głębszej i coraz zimniejszej wody.
Inżynier sam rozwiązuje problemy. Po to jest inżynierem. Może potrzebować tylko danych pomocniczych. Jeśli na dzień dobry nie wie jak ugryźć problem, i ten stan po kilku dniach się nie zmienia, to marnuje swój czas po próżnicy.