Kolego Bogusławie, to trochę nie tak. Wynagrodzenie otrzymuje się nie za inteligęcję ani inteligiencję ani za kwalifikacje, tylko za pracę i przydatność w pracy. To do poszukującego pracy należy, znaleźć sobie takie zajęcie, żeby jego kwalifikacje mogły być docenione a nie do pracodawcy płacenie za coś co nie jest mu (pracodawcy) do niczego potrzebne.boguslaw pisze:To czy 90% procent pracodawców się " wycwanił" jest kwestią dyskusyjną.
Ważne jest to że rachunek ekonomiczny wskazuje zatrudniać ludzi inteligętnych z doświadczeniem. Najbardziej istotną kwestią jest czy właściwe do ich kwalifikacjii płacone jest im wynagrodzenie.
Wybitni ludzie znajdą zawsze swoje miejsce.
Chciałbym aby z Polski nie wyjeżdżali ludzie zdolni I wybitni, tylko dlatego że nie otrzymują należytego wynagrodzenia.
Takie mamy zapotrzebowanie na pracowników, jaki jest stan gospodarki. Sami nie chcemy kupować nic krajowego, to niestety nie mamy przemysłu który zatrudniałby specjalistów, bo nie jest potrzebny. I koło się zamyka.
Powstaje pytanie, czy kura czy jajko było pierwsze. Tradycyjny problem zagadnień wzajemnie połączonych.
Gdyby polscy pracownicy byli w swoim czasie wystarczająco inteligętni, i niekoniecznie wybitni (bo przy tokarce to nie jest miejsce dla wybitnego
) za to solidnie pracujący i uczciwie się do jakości pracy przykładający, to dziś mielibyśmy przemysł i miejsca pracy w tym przemyśle.A tak pozostaje ponarzekać. Przynajmniej w tym jesteśmy w ścisłej światowej czołówce.
Ktoś po szkole, wszystko jedno jakiej, kto w polskich warunkach żąda 7-8 tysięcy na dzień dobry, jest na odstrzał również na dzień dobry. Nie dlatego że dużo chce i są tańsi, tylko dlatego że jest piramidalnie głupi i całkowicie się nie orientuje w niczym.
W Polsce poza nielicznymi molochami, dominują firmy małe, bardzo małe i mikro. W takich firmach można znaleźć pracę. I nawet godziwie zarobić. Ale trzeba być sprawnym, bystrym i pracowitym. Nie ma szansy na pracę monotematyczną, trzeba umieć robić prawie wszystko albo przynajmniej bardzo szybko się tego uczyć.
Zwróćcie uwagę, że świat przemysłu się bardzo szybko zmienia. W tym sensie, że potrzeba coraz mniej ludzi którzy mało potrafią. Potrzebna jest kadra na zasadzie złotej raczki, do obsługi, serwisu, ogólnie utrzymania w ruchu zastępu robotów. Oraz ludzie o bardzo małych oczekiwaniach zawodowych, robiący czynności takie których nie warto automatyzować. Coraz mniej miejsca dla średniaków, za dobrych do durnych zajęć i za słabych do odpowiedzialnych i wymagających główkowania prac. I lepiej już nie będzie. Tylko drobne zakłady mogą wchłaniać tych średnio wykwalifikowanych. Większy kupi sobie maszynki sterowane komputerem i zwrócą mu się raz-dwa bo zamiast 10 ludzi wystarczy mu 2.
