-->
Petroholic, przypomniało mi się kiedy po raz pierwszy przy "weteranach" puściłem freza praktycznie po sam trzonek, z Vc dobrze ponad 150 i parumetrowym posuwem - rzecz jasna bez kropelki chłodziwa, tyle że stosunkowo małe ae było(a i tak błyskawicznie encówę zżerał, choć parametry tylko z grubsza szacowane zamiast liczone).
I to zdziwienie, kiedy okazało się że poza narożami(i tak już używanego sześciopióra) nie widać śladów zużycia
*, a wiór co najwyżej słomkowo żółty jest(gdyby mocniejszy nadmuch był i "siana" wtórnie nie mieliło to i bez tego nalotu by się obyło)
Podejrzewam że pewnie podobny wyraz twarzy miałem parę lat wstecz, kiedy zobaczyłem wiertło puszczane z Vc 280
I to w tym wszystkim jest piękne - nigdy nie wiesz kiedy coś cię zaskoczy/zadziwi.
*oczywiście na początku uśmieszki że cała krawędź jest dokumentnie cyt. "wyjebana"(co po chwili okazało się jakimś drobnym - łatwym do zerwania paznokciem - narostem, pod spodem oczywiście świeże ostrze).