Sterownik może być jeden, ale tylko logika. Na każdy silnik musi przypadać osobna końcówka mocy. Teoretycznie można połączyć analogiczne uzwojenia silników szeregowo, i wtedy regulacja prądu ma sens, ale z kolei napięcie z grubsza o połowę mniejsze i parametry pracy silników gorsze.
Podpięcie 2 silników równolegle pod jeden driver powoduje, że regulacja prądu traci sens z powodu nierównomiernego rozpływu prądów między 2 równoległe cewki (ich rezystancja/impedancja nie jest doskonale równa). Dodatkowo taki układ jest niesamowicie podatny na różnego rodzaju rezonanse/oscylacje itp.
Jeżeli ze sterownika poszedł dym, to coś się zdecydowanie za bardzo grzeje. Są elementy, którym krzywda się nie dzieje od wyższej temperatury (diody, rezystory mocy, mostki prostownicze). Ale komponenty takie jak układy scalone czy tranzystory już są BARDZO podatne na temperaturę, nawet jeżeli temperatura nie spowoduje bezpośrednio uszkodzenia, to znacząco zmienia parametry elektryczne niektórych elementów (np. źródeł napięcia odniesienia czy oscylatorów). Poza tym nawet płytki PCB są dość podatne na temperaturę. Następuje zeszklenie/delaminacja PCB i taka płytka nadaje się jedynie do wywalenia.
Ja bym bezzwłocznie zgłaszał reklamację. No chyba, że kolega zakupił sprzęt od wschodnich przyjaciół, to wtedy jest problem i korzystniejsze może okazać się przerobienie sterowania. Tylko, że taka przeróbka żeby była zrobiona kompetentnie, to jest minimum z 1.5-2kzł za elementy i ze drugie tyle dla specjalisty, który to zrobi (zakładając, że drivery będa gotowe). Jeżeli silniki sa na jakiś większy prąd (typu 7A czy coś, to można spokojnie pomnożyć tą kwotę przez 5
)
