Poniżej zdjęcie mojej pierwszej frezarki CNC:

Prowadnice to "silberstahl" (nie hartowana) fi 12mm, oś X ma długość 300mm, zakres ruchu 160mm, długość osi Y 200mm - zakres ruchu 130mm, oś Z - długość 80mm zakres ruchu 30mm. Nie użyłem łożysk linowych tylko tulejek ślizgowych o regulowanym zacisku (widać na obudowie łożyska osi Y). Ciężar całej konstrukcji - 7.7kg. Główna część konstrukcji to płaskownik aluminiowy 15mm, z tyłu - za prowadnicami osi Y, (tam gdzie widać mocowanie silnika krokowego osi Y) jest usztywniający ramę płaskownik 10x50mm.
Jak widać konstrukcja pod względem specyfikacji - pi razy oko - zbliżona do konstrukcji kolegi.
Próbowałem tym frezować w aluminium i mosiądzu - przy pomocy lekko używanego "wrzeciona" typu Proxxon FBS240/E oraz niezbyt odpowiedniego do tej operacji freza i.. no cóż... z pewnością jakość prowadnic nie była jedyną przyczyną ale ręczną piłą zrobiłbym równiejszy rowek (w drewnie i płytkach PCB frezuje bez problemu).
Widoczne na zdjęciu "zwłoki" trzymam w piwnicy - częściowo z sentymentu a częściowo w nadziei że kiedyś będzie mi się chciało zrobić z tego wiertarkę do PCB.
Wyciągnąłem je dzisiaj, postawiłem na stole czujnik zegarowy - końcówkę oparłem o uchwyt wrzeciona i nacisnąłem palcem karetkę osi Y - bez problemu uzyskałem 0.05mm przesunięcia na czujniku.
Dlaczego tak dużo w porównaniu z wynikami symulacji? Być może dlatego że symulacja zakłada że oba końce prowadnicy są zakotwiczone "na amen" i naciągnięte, po drugie - każde zniekształcenie prowadnicy jest zwielokrotniane przez geometrię - nie liczy się o ile ruszyło prowadnicą, liczy się przesunięcie narzędzia umieszczonego na dość długim ramieniu.
Dlaczego to wszystko piszę? Cóż nie chce zniechęcać kolegi ale jakoś nie wierzę w frezarkę do alu opartą na wolno wiszących prowadnicach fi12mm...
Pozdrawiam
Grzegorz