Panowie, nie nabijajcie się, bo to problem i usiłuję go rozwiązać. Fakt, przeskalowanie silników nie jest rozwiązaniem, więc wróciłem do podstaw, czyli pomiarów.
Jest jeszcze ciekawiej niż na początku. Śruby są ok, silniki i sterowniki też. To zresztą logiczne, bo zachodziłem w głowę jakim cudem mogą mi wychodzić wyniki z sufitu. Odkręciłem bramę, ustawiłem oba silniki tak samo, zrobiłem test śrub i nakrętek w sposób jaki podpowiadaliście. Zrobiłem znaczniki na czołach śrub i ustawiłem nakrętki tak samo względem początku śruby. Po kilku przejazdach w tę i nazad o różne wartości i z różnymi prędkościami. Śruby są w fazie a nakrętki jadą o tyle samo.
Prowadnice są względem siebie równoległe. Dziwnie się cień ułożył, ale sprawdzałem 2x i jest tak samo z obu stron.
Zresztą, jakby nie były równoległe bo by brama nie jeździła, a jeździ tak lekko, że jak najadę kołem maszyny na nierówność podłogi, to nieprzykręcona brama zaczyna jechać pod własnym ciężarem.
Wiem, że pomiary mało dokładne, ale w kontekście przesunięcia o 4mm dałoby się bez problemów wychwycić.
Najnowszy wniosek jest więc taki, że brama jadąc po prowadnicy się skrzywia. Sama brama nie może się wichrować w czasie ruchu, bo jak mówiłem w całym zakresie jedzie leciuśeńko, absolutnie żadnych różnic oporów. Sztywność jest niezła, bo jak zablokuję ramę z jednej strony, to cisnąć całą siłą nie jestem w stanie przesunąć łapy w osi prowadnic o więcej jak 1-1,5mm. No i kluczowe, jeśli brama jedzie zamocowana na jednej śrubie, to nie ma żadnego przyłożenia siły skręcającej.
Wnioskuję więc, że coś się dzieje w łożyskach liniowych. Czy jest możliwe, że po 1250mm coś się w nich poprzesuwa, że tracą osiowość na prowadnicy? Prowadnice to wałki liniowe i takież łożyska. Nie mam na tyle dużego kątownika aby stwierdzić jak wygląda kąt prosty między X i Y na końcach pola roboczego. Chyba, że jest inny sposób?