Znaleziono 49 wyników

autor: nicek
10 paź 2020, 00:19
Forum: Wycinarka Laserowa / Grawerka Laserowa / Lasery
Temat: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?
Odpowiedzi: 307
Odsłony: 18843

Re: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?

Kolejny film z serii "znajdź różnicę"
Widać Chińczycy nauczyli się od Szwajcarów jak naciągać ludzi na "super moce"
W przyspieszaniu filmików niema z nimi równych!



Obrazek
autor: nicek
05 paź 2020, 23:35
Forum: Wycinarka Laserowa / Grawerka Laserowa / Lasery
Temat: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?
Odpowiedzi: 307
Odsłony: 18843

Re: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?

Szanowny Kolego Maczacza,

Przebiegłość Szanownego Kolegi, która została właśnie przez niego samego opisana jest wręcz klasycznym przykładem nieświadomej autodenuncjacji.
Nie dość, że Szanowny Kolega bardzo się starał zmieniać te zdania, i używać polskich liter to jeszcze Szanowny Kolega dokładnie opisał jak to zrobił.
Rozumiem, że nie wyszła mistyfikacja i Szanowny Kolega nie jest z tego powodu zadowolony, ale bardzo proszę powstrzymywać się od używania wulgaryzmów.


Jak to jest z tymi Chińskimi produktami na Polskim rynku?

Trochę się nasłuchałem historii opowiadanych przez klientów, którzy szukali u nas pomocy więc napiszę historyjkę ku przestrodze.

Ludzie jeżdżą do Chin na targi, pytają o różne ceny i czasami niedowierzają jaka niska jest cena za daną maszynę.
Od razu zapala się iskierka nadziei -ale zrobię biznes, przecież u nas kosztuje to ponad 2x tyle. Ile ci handlarze zarabiają!
Nakręceni wizją bogactwa bezmyślnie zamawiają maszyny na bazie oferty od Chińczyka która wygląda tak:

Laseur fiberer 2Kw
warking aroea 1500x3000m
catting still 30mm
catting woode 30mm
catting plastyc 30mm
Prize 100.000 USD

Wow, ale oferta wręcz nieprawdopodobna, tnie taką grubą stal i plastik i drewno, no to w zasadzie tnie wszystko.
Pytałem o serwis ale powiedzieli że mają wszędzie.
Przecież ja to sprzedam u nas za bańkę jak nic, przecież niemiecka kosztuje jeszcze ze dwa razy tyle.
Biorę więc ze 3 szt. akurat tyle do kontenera wejdzie.

Wsiadam do samolotu, wracam do Polski, po drodze rozmyślam jak zrobić stronę z ofertą i jakąś fajną reklamę.
Zaczynają się nasuwać refleksje: no ale może ludzie to tak nie za bardzo będą chcieli kupować te chińskie?
O wiem! Napiszę że to maszyny polskie i tylko tabliczkę znamionową zmienię, przecież się nie połapią!

Czekam na upragniony kontener, już Hamburg, już Gdynia, już tuż tuż...
I nagle telefon z agencji celnej miła Pani dzwoni -proszę Pana mamy problem ponieważ celnicy nie chcą wpuścić maszyny bo nie ma CE, co robimy. Pierwszy raz się posikałem.

Latam jak wariat od agencji do agencji, wszyscy ręce rozkładają, ale kręcąc się po porcie podchmielony celnik podchodzi i mówi:
Daj tysiaka to powiem Ci co zrobić. Wyciągam resztki kasy z kieszeni i mu daję.
Gość z cynicznym uśmiechem, wydrukuj sobie karteczkę ze znakiem CE naklej na kropelkę na maszynę i przechodzi jak nic.
Hura jestem uratowany.

Z zadowoleniem w podskokach biegnę do urzędu celnego, a tam znów "Houston we have a problem"
Pan celnik informuje nas że czynnik chłodniczy w tej chłodziarce jest w Europie zabroniony!
I od razu wręcza nam wizytówkę firmy od utylizacji niewpuszczonego do Europy sprzętu.
Co tam chłodziarka, dam sobie radę, no ale chłodziarki poszły 3 więc niewesoło.

Wreszcie mam, jedzie, dojechało, otwieram kontener i...
Maszyny zapakowane na zasadzie wsadź w kontener i dopchnij przecież rozładunkiem zajmie się inny.
Po całym dniu walki poobijaniu maszyn i awanturach od kierowcy wreszcie wyszły.

Mam, więc podłączam. Instrukcja? cholera jakoś nie mogę znaleźć ale co tam przecież mi instrukcja nie jest potrzebna, ja się na wszystkim znam. Już mam włączać wyłącznik główny a tam kątem oka mignęła mi jakaś tabliczka, z jakimiś cyframi jeden, jeden, zero...
Co? maszyna na 110V o k....wa.

Zamawiam trafo, podłączam, a... chłodzenie, podłączę na krótka do kranu.
No i teraz najważniejsze, podłączyć głowicę? Ale przecież widziałem w Internecie jak to Chińczyk szkolił przez Youtuba więc dam radę.
Widziałem tam jakeś papierki, płyny ale może woda z ludwikiem wystarczy.
Złożyłem, udało się, wisi, pierwsze cięcie i coś tam dymi, śmierdzi iskry lecą ale patrzę że to na plaźmie lepiej by wyszło i nagle... ciche puff... i nic.

Wybieram numer do serwisu 0083.................. I pytam łamanym Angielskim o serwis, gdzie jest najbliższy, pani mówi, że mamy wszędzie: w Pekinie w Szanghaju, Hongkongu, Wuxi, Guangdong, Chengdu, Nanning...

Załamany zaczynam dzwonić po polskich macherach, oczywiście każdy wszystko potrafi.
Znalazłem gościa, który widział nawet raz na żywo końcówkę światłowodu, przyjeżdża podłączył drugie moje źródło i jakoś tnie. Hura!

Przyjeżdża pierwszy klient maszyną tniemy blachę 1mm, klient mówi dobra to teraz pokaż drewno i plastik. Dymi, kopci, pali. Cholera chyba się nie da. Ok ale spuszczam klientowi trzy stówy i klient tak napalony, że bierze w ciemno.
Jadę na instalację, a klient pyta a gdzie odpylacz? Jaki odpylacz? potrzebny jest odpylacz. Ale ja go nie oferowałem, no to jak mam ciąć?
Dobra, kupuję klientowi odciąg spawalniczy -był najtańszy ale sztuka się liczy. Wyciąłem jedną blaszkę i klient odebrał. Uff.

Miałem wziąć bańkę, opuściłem do 700, kupiłem trafo, chłodziarkę i odpylacz zostało 500, co tam i tak jestem ponad 100 do przodu.
Rano dzwoni telefon: Dzień dobry, czy to serwis maszyn polskich? Tak słucham. Rano chciałem ciąć ale zrobiło puff i nie tnie.
Wsiadam w samochód jadę do klienta, światłowód popalony soczewka też.
Mam jeszcze jedno źródło, instaluje klientowi, ale za parę dni znowu puff i tyle.

Klient wściekły, ja nie mam co mu założyć, 2 popsute źródła chcę odesłać do Chin do naprawy ale jakąś procedurę uszlachetniania biernego mi każą robić, masakra. W końcu wysłałem, za miesiąc dostaję maila, że to uszkodzenie z winy użytkownika nie podlega gwarancji. Cena naprawy źródła 8.000USD za szt. Przełykam ślinę, dobra naprawiajcie. A oni nie "naprawiajcie" tylko zapłacić trzeba najpierw. Próba przelewu i... nie ma środków na koncie.

Wracam zrezygnowany do domu, a tam pisemko z sądu. Klient domaga się zwrotu pieniędzy. Ale ja nie mam, przecież wszystko wydałem na ten cholerny złom!

Potem już standardowo, komornik, zajęcie samochodu, itd...
Aha ale nie tylko u sprzedawcy, przecież ten napalony klient wziął laser w leasing. Więc maszyna stoi, miała zarabiać ale nie wyszło, raty trzeba płacić, a przychodów brak.
Więc też standardowo, komornik, zajęcie samochodu, domu, itd...



Przedstawiona historyjka to fikcja literacka ale oparta na faktach, a wszystkie skojarzenia i podobieństwa w niniejszym opowiadaniu są przypadkowe :)
autor: nicek
05 paź 2020, 20:16
Forum: Wycinarka Laserowa / Grawerka Laserowa / Lasery
Temat: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?
Odpowiedzi: 307
Odsłony: 18843

Re: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?

Szanowny Kolego Maczacza,

Proszę pisać pod swoim nickiem, a jeszcze lepiej pod swoim nazwiskiem.
Moja dbałość o promowanie polskich laserów w Polsce jest dość naturalna i zrozumiała.
Natomiast twoja obsesja na punkcie chińskich laserów już nie.
Spać chodzę, późno, wstaję późno, taki mam tryb pracy, w nocy cisza, nikt nie przeszkadza, Kolega spróbuje to może doceni.
W Chinach byłem rzeczywiście kilka razy, targi są tam tak wielkie, że tydzień biegając nie przejdzie się wszystkiego.
Wystawiają się tam firmy z całego świata więc można jechać na 3 czy 4 europejskie i tak nie zobaczysz tego co tam za jednym razem.
A w moim fachu trzeba być na bieżąco. Odwiedzałem też firmy i targi w Japonii, Szwajcarii, na Tajwanie, we Włoszech czy w USA.
Spółka Kimla to firma pomocnicza do rozliczania transakcji z dealerami, widzisz nawet nie wiesz Sherlocku jak się nazywa ta polska firma, która produkuje lasery.

Chińskie nie zawsze znaczy złe.
Ale te sprowadzane przez polskich handlarzy często właśnie takie są ponieważ kupują najtańsze.
Jeśli chcesz kupić maszynę chińską w miarę dobrej jakości to oczywiście kupisz, ale zapłacisz za nią tyle co za europejską i często będzie miała nawet nazwę taką jak europejska. Dlaczego np. szwajcarska firma większość laserów produkuje tam? Ponieważ wciąż jest taniej.
Ale czy oni przez to sprzedają je w Europie za pół ceny? Nie, ponieważ muszą zapewnić obsługę, utrzymać serwis, oddziały po całej Europie, takie lasery są bezużyteczne bez solidnego serwisu i wsparcia, a Chińczyk ma to w nosie, kupiłeś to sobie radź sam.

Właśnie tu z chińskimi laserami jest najważniejszy problem: NIE MA SERWISU.
Po prostu niema i już. Nie ma w Polsce, a w większości przypadków nie ma w ogóle w Europie.
Kto naprawi źródło lasera u klienta? Chińczyk przyleci z laserowym laboratorium optycznym w plecaku?
Naprawi źródło na kolanie?

Gdy przyjeżdża IPG to cały samochód sprzętu pomiarowego i serwisowego ze sobą wożą.
Jak Ty sobie wyobrażasz że to będzie działało?
Kto wymieni głowicę, optykę, zestroi, skalibruje wyjustuje?
Kto wymieni światłowód? Kto przetestuje jakość wiązki?
Kto wymieni moduły czy beamcombiner?

Wyślesz źródło do naprawy chin? A jak wróci i znów nie zadziała albo po włączeniu znów się coś upali to co taki klient zrobi?
Pół biedy jak to była zabawka za 500 tysięcy, ale jak ktoś kupi coś co kosztuje 2 czy 3 miliony to już nie są żarty tylko zmarnowana kupa pieniędzy.

Dlaczego się tak upieram i tłumaczę bez końca?
Bo mając wiedzę jaką mam, moim obowiązkiem jest ostrzegać potencjalnych nabywców w co mogą się wpakować. Nawet Ciebie Kolego Maczacza.
autor: nicek
04 paź 2020, 23:47
Forum: Wycinarka Laserowa / Grawerka Laserowa / Lasery
Temat: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?
Odpowiedzi: 307
Odsłony: 18843

Re: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?

Dystrybutor przejmuje sprawy serwisowe o ile jest do tego przygotowany i ma pojęcie.
Zazwyczaj ma i takich właśnie szukamy. Oczywiście pełne wsparcie zdalne dla dystrybutora.
Pitsa, nie ma nic na PW.
autor: nicek
04 paź 2020, 23:03
Forum: Wycinarka Laserowa / Grawerka Laserowa / Lasery
Temat: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?
Odpowiedzi: 307
Odsłony: 18843

Re: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?

Ależ my tu prowadzimy kulturalną rozmowę, grzecznie i z poszanowaniem adwersarza wymieniamy opinie.
Szanowny Kolega Maczacza, który nie chce się przyznać że jest Maczacza elegancko daje się wkręcać w kolejne dyskusje ale to taka miła rozrywka.


Szanowny Kolego Maczacza,

Zasady i założenia prowadzenia firmy każdy przedsiębiorca wyznacza sobie sam.
Jeden będzie oferował taniochę niskiej jakości i też na to znajdzie kupca.
Inny za nieco wyższą cenę będzie chał sprzedać coś lepszego.
Każdy klient musi wybrać co chce kupić. Ale nie można pisać że to najwyższa jakość i sprzedawać za grosze wiedząc że tak nie jest.
Inaczej nikt by nie kupował tych znanych marek za wielokrotność twojej ceny.
Pytanie jest takie czy może nie warto byłoby do tego pługa za 3000 włożyć lepsze lemiesze, przerobić mocowanie nakrętki śruby i dołożyć kilkaset złotych do ceny?

Nie powinniśmy ścigać się z Chińczykami na cenę. To bez sensu. Narobisz się Kolego jak wół, robiąc 100 maszyn dziennie i zarobisz na nich wszystkich tyle ile Kuhn, Kverneland czy Lemken na 10 sztukach.

Co do maszyn chińskich ja napisałem to co jest dla zdecydowanej większości czytelników forum oczywiste.
Tak, mamy absurdalnie niską cenę ale godzimy się na absurdalnie niską jakość.
Nawet jestem w stanie sobie wyobrazić kupowanie tokarki czy frezarki ręcznej do prac pomocniczych chińskiej produkcji.
Po prostu wykosili innych producentów na świecie bo tokarka przyzwoitej wielkości kosztuje z DRO 50.000zł.
Odpowiednik Niemiecki nie pamiętam firmy ale chyba tylko jedna się ostała chyba 200.000zł a i tak mają już szczątkowa produkcję.
Tylko taką maszynę kowal z młotkiem naprawi bo to prosta mechaniczna maszyna.
A co z laserem? Kto go naprawi? Dlaczego są to pytania bez odpowiedzi?

Kimla oferuje różne opcje gwarancji, 2, 3, 4, 5 lat jak klient sobie życzy.
Oczywiście to jest uwzględnione w cenie, ale nawet światłowód może być na gwarancji.
Dość prosta kalkulacja, wiemy ile wymienialiśmy światłowodów w 200 laserach przez 10 lat i wychodzi, że statystycznie przyjmijmy w dużym uproszczeniu średnio 100 laserów pracujących u klientów przez 10lat to daje 1000 latolaserów i wymieniliśmy przez ten czas ok 50 światłowodów. Czyli statystycznie to jest 20 lat pomiędzy wymianami na laser, czyli jak widzisz nie musi to dużo kosztować nawet jeśli uwzględnimy jakiś zapas.

Pamiętam, że pisałeś jak w jednym laserze musieliście wymienić światłowód 4 razy. Nie wiem jak to możliwe, w życiu nie słyszałem o czymś takim. Niezły pech, to tak jakby kamień spod koła tira wybił Ci szybę w samochodzie np. 4 razy co miesiąc pod rząd. Współczuję.

Dla firmy Kimla największy rynek zagraniczny to brytyjski.
Oczywiście doświadczony dystrybutor -były pracownik Szwajcarów i klienci zadowoleni.
https://engineering-update.co.uk/2020/0 ... in-the-uk/

https://www.industrial-lasers.com/cutti ... production

Takie maleństwo 2x10m:
Obrazek
Akurat ten ma już 3 lasery Kimla

W sumie w UK z frezarkami i ploterami sprzedawanymi przez drugiego dystrybutora jest już prawie 200 maszyn.

https://youtu.be/uIzp9i2qk_M

Poza Europą Kanada, też fajny dystrybutor. Kilka dużych laserów z automatyzacją.
Litwa, Słowenia, Australia, Ukraina, Belgia, USA, Niemcy też dystrybutorzy.
autor: nicek
04 paź 2020, 20:38
Forum: Wycinarka Laserowa / Grawerka Laserowa / Lasery
Temat: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?
Odpowiedzi: 307
Odsłony: 18843

Re: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?

Szanowny Kolego Maczacza, rozumiem, że brak odpowiedzi na mój wniosek o uwierzytelnienie oznacza potwierdzenie tożsamości.

Zaczynam powili nawet rozumieć Szanownego Kolegę wystarczy odwrócić logikę.
Coś co ma dobrą jakość oznacza dla Kolegi złą jakość, a co ma złą jakość oznacza że ma dobrą.

No więc teraz wg Kolegi lemiesz bez nabitego logo produkcji Szanownego Kolegi ma lepszą jakość od lemiesza Waryńskiego za 3x wyższą cenę.
Jednak rolnik tego jakoś nie potwierdza ponieważ wskazał, że na oryginalnym od Szanownego Kolegi ledwo 2ha zaorał i się połamały i dopiero z tych od Waryńskiego był zadowolony.
Jeśli więc zapłacimy za coś 3x więcej i posłuży nam to 10x dłużej to źle?
W rozumowaniu Kolegi to dla Kolegi źle bo nie dość, że rolnik kupi od konkurencji to na dodatek jeden komplet zamiast trzech Szanownego Kolegi.
Teraz rozumiem dlaczego celowo Kolega utrzymuje niską jakość.
Części częściej się zużywają to częściej musza je kupować.

Ja wyznaję zasadę przeciwną.
Maszyna ma pracować jak najdłużej, więc unikam jak tylko mogę chińskich podzespołów i staram się wkładać komponenty dobrej jakości.
Tak, wiem, jest to droższe od Chińczyka, ale przynajmniej klienci chętnie wracają po kolejne lasery.

Jeden klient: pierwszy laser niemiecki, następny japoński, następny turecki, następny Kimla, następny Kimla, następny Kimla...
Drugi klient: pierwszy niemiecki, następny Kimla, następny Kimla i następny Kimla

Kolejny klient: 3 japońskie CO2 pracujące na 3 zmiany zastępuje 1 laser Kimla pracujący na 2 zmiany, po 4 miesiącach kolejny laser Kimla.

Dla zainteresowanych kontakty referencyjne do tych firm.
Ponad 200 laserów Kimla w Polsce, wszystkie pracują i zarabiają.
Widać opłaca się zapłacić troch więcej od Chińczyka za jakość.
Jednak wciąż są najtańsze wśród tych sponad grubej kreski głównie europejskich i gwarantują najniższe koszty eksploatacji głównie z powodu ominięcia całego łańcuszka pośredników i możliwości zakupu bezpośrednio od producenta w Polsce.
autor: nicek
04 paź 2020, 19:04
Forum: Wycinarka Laserowa / Grawerka Laserowa / Lasery
Temat: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?
Odpowiedzi: 307
Odsłony: 18843

Re: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?

Szanowny Kolego Maczacza,

W Polsce podpisywanie kogoś pierwszą literą nazwiska od razu kojarzy się postawieniem w stan oskarżenia.
Czy stało się coś co powoduje, że powinniśmy zacząć wymieniać to nazwisko tylko z pierwszej litery?
Czy wstydzi się Szanowny Kolega swojego nazwiska? Jeśli nie Maczacza to jak ono brzmi?
Przecież najłatwiej po prostu napisać jak się szanowny Kolega nazywa i po sprawie, wszyscy sobie wygoglują i potwierdzą lub nie.
Oczywiście uchylanie się od tego prostego rozwiązania jednoznacznie wskazuje, że Kolega mija się z prawdą.

Nie rozumiem tylko dlaczego wciąż i uporczywie przyjmuje Kolega postawę "pożytecznego idioty" dając jedynie gawiedzi powód do dyskusji w nieskończoność. Ja się bawię i mam frajdę, a przy okazji trochę osób może uświadomię w tej czy inne sprawie.
Wszystkie swoje wypowiedzi, opisy i twierdzenia potrafię udowodnić, podać argumenty, zapytać o doprecyzowanie.
A tu zero dyskusji. Ja zawsze podaję przykłady do swoich argumentów, jeśli ktoś chce wskazać że się mylę ok czasami to możliwe, proszę wskazać konkrety wówczas może dam się przekonać.

Jak na razie z wewnętrzne sprzecznych wypowiedzi Szanownego Kolegi można wywnioskować że:

Produkuje Kolega sprzęt rolniczy niskiej jakości ponieważ robi 100 maszyn dziennie.
Kupuje kolega chińskie maszyny bo są tanie.
Co chwila kupuje Kolega nową maszynę bo kupione dopiero co maszyny szybko uznaje że są gó.... , ale jednocześnie chwali je że są to świetnej jakości produkty z Chin i Indii.
Określenie "świetna jakość" oznacza w mniemaniu Szanownego Kolegi tyle, że całe kontenery dostaw nie nadają się do użytku.
Wstydzi się Szanowny Kolega swoich produktów niskiej jakości i nie podpisuje ich swoim logo gdy kupują to duże sklepy i hurtownie.
Podobno te produkty o lepszej jakości montuje w swoich maszynach, jednak chyba nie zawsze co pokazuje przesłany film.
Nawet potwierdza Kolega różnice w cenie, jedynie ta żywotność się nie zgadza, rolnik wskazał, że dwa oryginalne lemiesze posypały mu się natychmiast, a po wymianie na Waryńskiego orał i orał. Więc jak to jest na te nowe maszyny instalujecie z logiem czy bez loga?

Czy to jest oczernianie? Nie, to jest głównie analiza informacji wziętych postów Szanownego Kolegi lub zasobów sieci.
Sam się od wielu lat Kolega popisuje tym co ma, jak duży dom buduje, ile ludzi zatrudnia i ile hektarów ziemi kupił.
Nic mi do tego, ale jak Szanowny Kolega zaczyna wypisywać bzdury o jakości chińskich laserów to nie omieszkam podyskutować.

Chcę tylko Szanownemu Koledze uświadomić, że podejmowane przez niego decyzje są delikatnie mówiąc "nieoptymalne" ekonomicznie, jakościowo i praktycznie. Jak ktoś już tu napisał, że tanio to może i jest, ale na początku.
Jeśli by Kolega policzył ile pieniędzy stracił na naprawę swoich laserów, popalone źródła, światłowody, głowice i to przy 6 i 12kW.
Jak myśli Kolega co będzie przy 20 czy 30kW i to w chińskich złomkach? Same przestoje Kolegę kosztowały dużo więcej niż suma korzyści z zakupu najtańszych rozwiązań. No i te emocje i dreszczyk niepewności zawsze rano po przebudzeniu dzwoniąc do firmy -czy laser jeszcze tnie?
autor: nicek
04 paź 2020, 15:36
Forum: Wycinarka Laserowa / Grawerka Laserowa / Lasery
Temat: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?
Odpowiedzi: 307
Odsłony: 18843

Re: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?

Szanowny Panie Maczacza,

Wypowiedzi kolegi wskazują na to, że ma kolega osobowość typu borderline.
Raz ten sam laser dla kolegi to "rakieta kosmiczna", a innym razem to "gó..."
Nie ważne że jest duże prawdopodobieństwo, że np. co drugi kontener trzeba będzie na złom wyrzucić ale jednocześnie "jakość świetna".

Ale może szkoda tego kontenera wyrzucać?
Przecież jakość tych komponentów świetna!
A lemiesze też świetne? Też z Indii?
A może ten kolejny kontener też powinien pójść na złom?
Ale wiadomo koszty tniemy, to przecież nie wyrzucimy:



Indyjskie części, chińskie lasery, chińskie frezarki.
Mówisz -nie widzę różnicy.
To że Ty jej nie widzisz to nie znaczy, że jej nie ma.
To znaczy ty ją widzisz, ale jednocześnie cena zaślepia Twój sposób postrzegania.
Jak wiadomo Cena Czyni Cuda.
Brawo Ty! Tylko tym rolnikom współczuję.
autor: nicek
04 paź 2020, 13:25
Forum: Wycinarka Laserowa / Grawerka Laserowa / Lasery
Temat: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?
Odpowiedzi: 307
Odsłony: 18843

Re: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?

Jakie są argumenty przeciwko chińskim maszynom i moje odkrycia w niektórych chińskich maszynach?

1. Przerażająco kiepskie materiały -np. żeliwo z których odlewane są korpusy nie spełniające jakichkolwiek norm. Odlane ze śmieci nie z metalu. Potrafi pęknąć już w transporcie, a spróbuj w nim otwór nagwintować to będziesz miał wrażenie, że gwintujesz w zamarzniętym piasku.
Jamy skurczowe, pustki, rzadzizny, nieprawidłowe promienie, węzły cieplne, kto ma pojęcie o odlewnictwie wie o czym piszę.
No i te już legendarne tony masy formierskiej pozostawione w odlewach i pomalowane farbą.
Blacha? Nie wiem co to jest ale jak zwykłą blachę na osłony wziąłem w rękę to taką o grubości 1.5mm nawijałem na palca jakby z plasteliny była zrobiona.
W ogóle blachy stosowane w chińskich maszynach zawsze wyglądają tak jakby je kowal produkował młotkiem na kowadle. Krzywe pofalowane z wybrzuszeniami i naprężeniami. Pooglądajcie filmiki jak oni te osłony zakładają to nie wstydzą się tego w ogóle pokazywać?

2. Instalacje elektryczne. Nie wiem z czego są te kable zrobione ale już po roku potrafią kruszeć, a o odporności na chemię czy smary to można pomarzyć. Pęka, kruszeje, odwarstwia się jakby wewnątrz linka miedziana puchła i tworzą się bąble. Jak bąbel się przetnie to wysypuje się jakiś proszek, a to coś co pretenduje do miana miedzi łamie się w rękach jak szkło.
Prowadniki na kable są zrobione z jakiegoś gumowego tworzywa i wszystko wygina się i ma luzy. A krawędzie praktycznie zawsze są tak ostre i kaleczą palce jak się ich dotknie, że w Europie to choćby chciał to takiego by nie zrobił. W tych ostrych krawędziach są mistrzami.
Oczywiście o separatorach kabli w prowadnikach można pomarzyć, niech wszystkie sobie latają, mieszają się, plączą i rwą. Co ich to obchodzi, przecież z góry zakładają, że to tylko ma działać przez chwilę po zakupie.

3. Spawy, już o tym pisałem, ale to temat rzeka, wykonywane przez niewykwalifikowanych pracowników ściągniętych z pola ryżowego, którzy nie mają pojęcia o spawaniu. Spoiny albo grawitacyjnie "leżą" na materiale albo buła taka, że chyba spawacz chciał pręt wyprodukować, albo popalone dziury potem zasmarkane przez następnego. No i oczywiście te odpryski spawalnicze, w tym są absolutnie specjalistami, tego nie zobaczysz nigdzie i jest to tak zjawiskowe, że tylko po to aby to zobaczyć warto pojechać tam na wycieczkę.

4. Montaż i spasowanie. Tolerancje wymiarowe elementów, wielkość fasolek do do regulacji, wielkość otworów poza jakimkolwiek zdrowym rozsądkiem. Fasolki w blachach potrafią być np. tak duże, że szerokość jest większa od łba śruby i gdyby nie wielka podkładka to by śruba przez nią przeleciała. pasowanie na kołki? z jednej strony otwór za mały i nie dało się wcisnąć kołka to go ręcznie na szlifierce ktoś oszlifował i wbił młotkiem, a że powstał klin to przy wbijaniu pękł korpus "żeliwny", a że maszyna już prawie złożone to kawałek, który odleciał przykleili żywicą. aby z kolei nie odpadło przy zakładaniu części współpracującej to otwór w niej tak rozwiercili że był o milimetr większy niż kołek. No ale przez "kontrolę jakości" przeszło bo kołek miał być to jest.

5. Śruby. Są w zasadzie jednorazowe, a czasami bezrazowe. Czasami nawet uda się je odkręcić, a czasami nie musisz odkręcać bo już same się odkręciły. Materiał taki, że masz wrażenie że dokręcasz coś co jest zrobione z ołowiu. Wszystko płynie, gwint się odkształca, łby się obrabiają. Jak się coś przytnie to bez przecinaka i młotka nie podchodź.

6. Czystość. Powłoki lakiernicze bezpośrednio na zaolejoną blachę to pikuś. Przekładnie z pływającymi w oleju wiórami to wręcz narodowa tradycja. Ile razy na tym forum pisano o tokareczkach amatorskich gdzie pierwszą czynnością po zakupie jest rozebranie całej maszyny i zwyczajne umycie wszystkich części? Kup teraz laser w których przekładnie planetarne za chwile rozsypią się, dostaną luzów itp?
Głowica lasera wymaga perfekcyjnej czystości, a dumny chińczyk pokazuje "cleanroom" w którym części obok flowboksów poustawiana są na wózkach pospawanych z surowej czarnej stali z nieoszlifowanymi spawami że aż oczu nie można od tego oderwać. Pewnie uznali, że zendra jest tak mocno związana ze stalą i na pewno się nie pokruszy, że będzie to najlepsze rozwiązanie.

7. Luzy. Luzy i wszędzie luzy. Powinien być taki konkurs, że zasłania się zawodnikowi oczy i tylko dotykając rękami maszyny ma ocenić skąd pochodzi. Oczywiście trzeba też zasłaniać nos ponieważ po zapachu to już by z 10 metrów wiedział że to chińczyk.
No i wystarczy pomacać gałki, zawiasy, zamki, przyciski, korbki, pokrętła. Już w nowej maszynie tam wszystko tak lata jakby miały z 50 lat ciężkiej pracy.

8. Kompetencje serwisowe, których po prostu nie ma. Jak możemy oczekiwać że tak skomplikowana maszyna jak laser nie popsuje się? Wszystkie się psują i potrzebują fachowej obsługi wykonywanej przez doświadczonego pracownika znającego konkretną maszynę. Potrzebuje pewnego rodzaju opiekuna na miejscu, w Polsce pod telefonem i z magazynem części na miejscu. Kto to zapewni w chińskim laserze. Sprzedaj i zapomnij. Znaczy sprzedaj i zapomnij, że Ci ktokolwiek pomoże w znaczniejszej awarii.
Klient zostaje z ręką w nocniku, nie dość że wyrzucił pieniądze to jeszcze złom zajmuje miejsce na hali.
I kogo pociągnąć do odpowiedzialności? Kto zwróci pieniądze?
Nikt, bo oczywiście sprzedawca miał firmę z laptopem i samochodem w leasingu, a jego 50.000 kapitału założycielskiego już dawno przejedzone. Czyli firma nie ma nic i taki naiwny żółtolubny biedak nie dość że ostatni grosz wydał na maszynę to jeszcze się często zadłużył.
Maszyna stoi, raty trzeba płacić, i w końcu komornik, puk, puk.
I po firmie, i po życiu...


Czy na pewno tego chcecie wydając miliony?
Oczywiści do pługów czy bron to pewnie dokładność nie ma znaczenia, ale jeśli cała uwaga w prowadzeniu firmy skupia się co chwilę na wyborze kolejnego lasera bo poprzedni laser właściciel zaczyna nazywać "gó...." już po 2 latach to może tym "gó...." było już podczas zakupu?

A to z dedykacją odnoście tego super stosunku jakości do ceny:

Obrazek
autor: nicek
03 paź 2020, 21:35
Forum: Wycinarka Laserowa / Grawerka Laserowa / Lasery
Temat: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?
Odpowiedzi: 307
Odsłony: 18843

Re: Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?

Chwalenie się w reklamowym filmie detalami w których z pół metra widać trzęsącą się jak galareta głowicę po wyjściu z każdego zakrętu -bezcenne.
Widać u nich to najwyższy standard jakości! Nic tylko brać.


Obrazek

No i specjalne tłumiki drgań blaszanego dachu, pewnie chinol przeszedł po nim, profil się zapadł i się trzęsło, ale co tam...

Obrazek

Jak to jest, że nawet nie trzeba patrzeć na markę lub chińskie napisy, że by było od razu wiadomo że to chiński złomek?

Wróć do „Zakup Lasera - Chińczyk czy Europejczyk?”