Kiedyś, jeszcze w komunizmie, był taki program w telewizji, w którym wybierali bubel tygodnia czy miesiąca, teraz już dokładnie nie pamiętam. Jeden z odcinków wygrał właśnie czajnik, który miał tak fantazyjnie powyginany dziobek, że po przechyleniu wrzątek najpierw wylewał się spod pokrywki... Niby też ktoś powinien to sprawdzić zanim zaczął produkować. Jak widać ludzka głupota ma się dobrze, a Ty jeszcze najgorzej nie trafiłeś...
Nadal aktualne pozostaje pytanie, na które uparcie unikasz odpowiedzi - czy warto coś z tym robić?
Oczywiście że wymiana rączki czy okręcenie jej materiałem o niskiej przewodności cieplnej rozwiąże problem oparzeń. Widziałem kiedyś na filmie zabawę z ceramiczną pianką do izolacji promów kosmicznych. Nagrzali ją w piecu do czerwoności i gość wziął ją w gołą rękę. Normalnie świeciła, ale nie parzyła bo zbyt mało ciepła docierało do palców.
Tylko że czajnik oprócz funkcji użytkowych, powinien też być estetyczny i nie robić w kuchni wiochy, a tej estetyki nie jesteś w stanie zapewnić, bo gdybyś wiedział jak zrobić dobrze i estetycznie, tobyś nie pisał o plastelinie...
Ja bym ten czajnik wyrzucił.