Witam moje doświadczenie z tokarstwem to troche ponad rok. Na początku też miałem spory mętlik w głowie.zaczeło się od tego że wpadł mi w ręce niewielki uchwyt 3 szczękowy i wtedy w głowie pojawił się projekt prostego napędu,naszczęście w pore przetrzeźwiałem i dostrzegłem oferte marketów ale co tu dużo mówić cena niemała.Zacząłem wywracać allegro poszukując jakiejś leciwej stołowej maszynki,wkońcu trafiłem na małą sympatyczną holenderke(50 cm w kłach toczenia) mieściła się na europalecie.normalnie perełka do warsztaciku.Kubeł zimnej wody wylał mi na głowe pewien słusznego wieku doświadczony kolega pokazujac mi w tejże tokareczce tajemniczą sufladę wypełnioną dość obficie kołami zmianowymi.Ostatecznie wsedłem w posiadanie dość zaawansowanej(wiekiem) TR-45,była całkiem sprawna i koszt 3kpln też całkien rozsądny mimo że przekroczył mój pierwotny budżet.Jedno moge doradzić nie zarzekaj sie że nie będziesz toczył dużych rzeczy albo jak mi się wydawało gwintów.Życie szybko weryfikuje takie poglądy,przychodzi taki poranek kiedy dosrzegasz w drzwiach swojego uśmiechniętego sąsiada z tarczą chamulcową od poloneza i lepiej nie mieć wtedy maszyny z uchwytem fi-160.POZDRAWIAM