Dostawienie większej ilości kas oznacza taki tłok w środku, że gdyby nie panna Jola, to by nie było gdzie ręki wsadzić. A to ani dla zwierząt, ani dla ludzi miłe nie będzie. Tak jak Oprawca pisał - po prostu trzeba chodzić w takie miejsca poza godzinami szczytu, i w mniej chodliwe dni.

Dalej nie załapujesz, kamar. Prywatny właściciel może taką akcję zrobić raz, czy drugi, zatrudniając rodzinę. Ale spróbuj zatrudnić na stałe dość pracowników, żeby móc obsłużyć trafiający się kilka razy w roku szczyt - koszta będą większe, niż zysk z owego szczytu.

Oczywiście - po poluzowaniu kretyńskiego prawa pracy można by było zatrudniać ludzi dorywczo na takie akcje. Dziś zaraz ci jakiś komunista wyskoczy z pretensją, że wyzyskujesz i pijesz krwawicę.

kamar - jak ci przychodzi jednego dnia dwudziestu klientów ze sporymi zamówieniami, to budujesz kolejną halę i dostawiasz odpowiednią do wielkości zleceń liczbę maszyn? Czy jednak sugerujesz, że nie masz mocy przerobowych i obsłużysz ich w kolejności zgłoszeń?

Infrastrukturę planuje się na jakieś obciążenie, ale nigdy nie na maksymalne. W markecie jest rząd kas, zwykle jest obsadzona mniej niż połowa. Ale w okresie gorączki zakupowej obsadzone są wszystkie i do wszystkich jest kolejka. Mimo to market nie dostawia kolejnych kas, ani nie zatrudnia personelu na wyrost. Wie doskonale, że posiadana infrastruktura wystarcza aż zanadto, by funkcjonować pod normalnym obciążeniem, i jakoś sobie radzi w szczycie. I to w zupełności wystarcza.

Jakbyś pobudował te hale i nastawiał maszyn oraz ludzi, a zamówień potem by nie było, po prostu byś zbankrutował.

Rząd jest od zapewnienia równych warunków dla działalności gospodarczej, i od dbania o potrzeby rozmaitych niedostosowanych i normalnych inaczej. Ale nie można przeginać, i ogon nie może merdać psem. Czyli niedostosowanym należy się tylko tyle, ile da radę, a nie tyle, ile sobie zawinszują.

To oczywiście teoria, ponieważ w polskiej praktyce nieodpowiedzialni politycy są w stanie każdemu dać Niderlandy. I co gorsza - tych obietnic próbują potem dotrzymywać...

IMPULS - Tobie naprawdę wydaje się, że to niemiecki rząd te mercedesy produkuje?

Mercedes, Volkswagen, Ford to prywatne przedsiębiorstwa. A prywatne przedsiębiorstwo zakłada się dla zysku. Jeżeli ten nie występuje, po prostu się je zamyka. W przypadku firmy państwowej następuje nacisk na państwo, by dotowało nierentowną produkcję w imię "praw ludu pracującego". A to prowadzi tylko do degradacji całego państwa. Bo ono musi okraść tych, co realnie zarabiają, żeby wspomóc niezgułów i nierobów.

Dlatego dla społeczeństwa lepiej jest, gdy niezguły bankrutują jak najszybciej.

Nakrętka jest tu jedynie symbolicznym zobrazowaniem nisko przetworzonego produktu.

Skoczek - rząd nie rozpisywał przetargów na autostrady, robiła to GDKiA. W przetargach nie stawały małe dzieci, tylko poważne firmy budowlane. Tylko tym razem był zonk, bo GDKiA poważnie tym razem potraktowała zobowiązania, wynikające z ofert przetargowych.

Ongiś przetargi wygrywały firmy, które dały najmniej, ale cena finalna puchła poprzez rozmaite protokoły konieczności, podpisywane przez inspektorów nadzoru. Zazwyczaj za łapówki, ale to akurat mniej ważne w tej sprawie.

Wbrew bredniom głoszonym przez opozycję, za nasze autostrady zapłaciliśmy tak mało, jak to tylko było możliwe w aktualnych warunkach gospodarczych. Pobankrutowały zaś firmy, w których zarządy podchodziły do pracy po komunistycznemu. Najbardziej poszkodowani wyszli podwykonawcy bankrutów - oni nie mieli żadnych umów z państwem. Jak państwo już zapłaciło za robotę bankrutowi - jeszcze zanim zbankrutował, a on te pieniądze przeznaczył na opłacenie innych długów, to w imię czego państwo ma płacić po raz drugi podmiotom, z którymi żadnych umów nie zawierało? Działalność gospodarcza oznacza ryzyko.

IMPULS3 pisze: To też jeden z mitów tworzony przez tych co albo nie mieli z tym do czynienia albo pracowali w jakimś malutkim zakładziku.
Produkcja w dużych zakładach była mocno zmechanizowana i aby wytworzyć śrubke wcale nie potrzeba było 10 chlopa.
Zakłady robiące seryjne rzeczy miały dedykowane do tego automaty, jedyne czego mogło być za dużo to biurokracji.
Miki nawet teraz miałbyś kłopot z dogonieniem niejednego starego automatu.

Mylisz pojęcia. Umiejętność wyprodukowania szybko i sprawnie nakrętki nie przekłada się automatycznie na umiejętność wyprodukowania szybko i sprawnie samochodu. Polak przez szychtę wyprodukuje tonę nakrętek, Niemiec - tonę Mercedesa. Wydajność w tonach niby ta sama, ale wartość wyprodukowanego towaru nieco inna...

A w chwili obecnej nawet nakrętki sprowadzamy z Chin - bo tam produkują taniej i sprawniej niż my.

Kraje Wschodu rozwijają się tak szybko, bo sobie nie zawracają głowy prawami człowieka, ochroną przyrody itp. Tam naprawdę jak nie pracujesz to nie jesz. I to jest świetna mobilizacja do pracy.

Chińczycy mają komunę nominalnie, a my - realnie. I różnicę widać, słychać i czuć.

trzasu pisze:Ale koledzy bez mózgów ale ze sprawnymi rączkami nie mają wyjścia, musza bronić swych przywilejów i ich gwarantów więc nie oczekiwałbym postów o innych treściach.

Twoja samokrytyka została przyjęta, masz wybaczone, idź i nie grzesz więcej

Ci, którym mózgów nie zeżarła amba, wiedzą, że darmowych obiadów nie ma. Jak się darowuje kopalniom zaległy ZUS, bo krety podpalają Warszawę, to przecież na ichnie emerytury czy zwolnienia lekarskie, jak się przy okazji poparzą, dać muszę ja. A tymczasem węgiel z australijskich kopalni odkrywkowych jest o połowę tańszy od naszego, mimo kosztów transportu z drugiej półkuli. FSO produkowała wyroby samochodopodobne, i choć może istniała jakaś szansa na restrukturyzację, to obrona przywilejów przez związki ją przekreśliła.

Nie dociera do was, że jeżeli jakiś produkt gdzieś na świecie produkuje dziesięciu ludzi w tydzień, a u nas do tego potrzeba stu i miesiąca czasu, to nasz produkt na świecie jest po prostu niesprzedawalny? Przynajmniej nie za pieniądze w niego włożone. A dopłacanie do takiego biznesu ze środków zabranych tym, co sobie na rynku konkurencyjnym radzą oznacza, że i oni radzić sobie przestają.


Do rządzenia krajem potrzebna jest sprawna organizacja. Już to pisałem ale powtórzę. Sprawna w świecie i czasie realnym, a nie w fantazmatycznych odlotach. Z partii obecnych na polskim podwórku takową dysponuje PO, PSL i SLD. Tam siedzą ludzie otrzaskani w biznesie, w samorządach i w administracji państwowej. Do PiS wstępują ci, co sobie nie poradzili gdzie indziej.

I owszem - mam pretensję do PO, że nie robi bardziej stanowczych ruchów, przywracających w Polsce normalność. Ale z drugiej strony rozumiem, że nie działają w próżni, i nie mogą doprowadzić do wyjścia na ulice ludzi, rozgoryczonych utratą czegoś, co przywykli traktować jak swoje.

Bo reforma ZUS tak naprawdę powinna się sprowadzać do urealnienia świadczeń - ile zebrano składek, tyle można wypłacić.

Kultura techniczna większości rodaków nie predestynuje Polski do roli kraju z innowacyjnym przemysłem. Nieliczne jaskółki wiosny nie czynią. A prosta praca odtwórcza ma niską wartość na rynku, i tego się nie da z marszu przeskoczyć. Nie da się zadekretować, że od jutra w Polsce zostają tylko zakłady pracy nowoczesne i innowacyjne, a płace zrównają się z niemieckimi. 9/10 polskich pracodawców i podobny odsetek pracowników trzeba by poddać eutanazji, bo nie są w stanie się tak wysoko wdrapać. A na utrzymanie takiej rzeszy bezrobotnych nie zapracują ci, co spełnią oczekiwania.

Rozwój kraju jest procesem, trwającym dziesiątkami i setkami lat, nie da się nadgonić w dwie dekady opóźnień liczonych w wiekach.

Idealne zobrazowanie stanu naszej pożal się boże opozycji. Co by władza zrobiła, czy nie zrobiła - opozycja skrytykuje. Tyle, że jak ta sama opozycja do władzy dochodzi, to zrobić nie umie dosłownie nic. Nie myli się tylko ten co nic nie robi. Ale ja osobiście dziękuję za nieomylną władzę.