Mamy dwucyfrowy odsetek bezrobotnych, o pracę trudniej niż o wygraną w totka, firmy padają coraz częściej. To jest moment na obniżanie zawyżonej płacy minimalnej, a nie na jej podnoszenie. Podnosić można, jak pracodawcy szukają pracowników, i znaleźć ich nie mogą.
Poziom płac zależy od stopnia rozwoju krajowego przemysłu. I od jego opłacalności. Słabo rozwinięty przemysł pracujący na minimalnej marży nie może płacić jak lepiej rozwinięta konkurencja.
A emigrację mamy, bośmy zamknęli tym ludziom perspektywy rozwoju w kraju. Kretyńskimi przepisami, i fiskalizmem rozbuchanym do nieprzytomności.
Ot - przykład:
Progi podatkowe w Niemczech:
do 8 000 euro - 0% podatku,
8.000 do 13.000 euro - 14 % podatku,
13.000 do 52.000 euro – 24 % podatku,
52.000 do 250.000 euro – 42% podatku,
powyżej 250.000 euro – 45 % podatku.
Progi podatkowe w Polsce:
do 3.091 zł - 0 % podatku,
Próg 1: do 85 528 zł: 18 % podatku,
Próg 2: od 85 528: 32 % podatku.
Jak widać polskie państwo łupi swoich niewolników dużo dotkliwiej niż Niemcy, w dodatku większość łupu pochodzi od najbiedniejszych.
Z powyższego widać, że pracownikowi opłaca się jechać za robotą do Niemiec podwójnie - nie dość, że stawki wyższe, to i podatki oraz składki mniejsze.
Niemcy lepiej od nas wiedzą, jak gospodarować - nie zabierają biednym jedną ręką, żeby im rozdawać drugą. Dopiero jak ktoś zarabia dość na swoje potrzeby, musi się dzielić z innymi. U nas samo podjęcie pracy karane jest grzywną w wysokości 50% zarobku. Nie dziwne, że przeciętny nierób w Polsce ma zerową motywację do podejmowania jakiejkolwiek pracy.
Znaleziono 29 wyników
Wróć do „Historia pewnego miejsca”
- 19 lis 2013, 15:12
- Forum: Na luzie
- Temat: Historia pewnego miejsca
- Odpowiedzi: 172
- Odsłony: 13146
- 18 lis 2013, 02:07
- Forum: Na luzie
- Temat: Historia pewnego miejsca
- Odpowiedzi: 172
- Odsłony: 13146
Nie należy mylić dobroczynności z tym, co u nas ją urzędowo zastępuje. U nas państwo jest dla siebie tak dobre, że dla nas już prawie nic nie zostaje... Bo ono jest dobre za nasze. A w Chinach ludzie są dobrzy za swoje.triera pisze:Sam widziałem czasem wieczorami w Szanghaju
niepełnosprawnych lub starszych ludzi,
którym co chwilę ktoś wrzucał coś do koszyczka.
Bez jakiegokolwiek nagabywania z ich strony.
Wręcz niektórzy przechodnie zachęcali nas, aby też coś wrzucić.
Są tam, bo muszą coś zjeść a pracować nie mogą.
I widziałem też, jakie skrępowanie budziła para pijanych na ulicy
- szczególnie fakt, że my też to widzimy.
- 17 lis 2013, 23:35
- Forum: Na luzie
- Temat: Historia pewnego miejsca
- Odpowiedzi: 172
- Odsłony: 13146
A gdzie tam widać sprzeczność z tym, co napisałem? Chińczyk pracuje, w warunkach, jakie zastał, i nie oczekuje, że inni mu dadzą.
Tak zwane prawa człowieka w rozumieniu przeciętnego białego człowieka to przede wszystkim prawo do żądania od innych części przez nich wypracowanych dóbr przez nierobów. U Chińczyków tego nie ma - nie pracujesz, nie jesz. Może na ciebie pracować ojciec, albo syn - o ile na to zasługujesz. Może i ktoś obcy - na tej samej zasadzie. Ale nie ma czegoś takiego, że ci się należy za samo istnienie.
Nie da się liczącego miliardy narodu przenieść skinieniem różdżki z feudalizmu w XXI wieczny kapitalizm, i oni doskonale wiedzą, że dobrobyt trzeba wypracować.
U nas ta wiedza jakoś zanikła. Przeciętny Polak wierzy, że dobrobyt ma mu zapewnić Tusk, Kaczyński, Gowin, czy inny Palikot. Tymczasem ta ferajna może tylko okraść, pomóc nie pomoże.
Tak zwane prawa człowieka w rozumieniu przeciętnego białego człowieka to przede wszystkim prawo do żądania od innych części przez nich wypracowanych dóbr przez nierobów. U Chińczyków tego nie ma - nie pracujesz, nie jesz. Może na ciebie pracować ojciec, albo syn - o ile na to zasługujesz. Może i ktoś obcy - na tej samej zasadzie. Ale nie ma czegoś takiego, że ci się należy za samo istnienie.
Nie da się liczącego miliardy narodu przenieść skinieniem różdżki z feudalizmu w XXI wieczny kapitalizm, i oni doskonale wiedzą, że dobrobyt trzeba wypracować.
U nas ta wiedza jakoś zanikła. Przeciętny Polak wierzy, że dobrobyt ma mu zapewnić Tusk, Kaczyński, Gowin, czy inny Palikot. Tymczasem ta ferajna może tylko okraść, pomóc nie pomoże.
- 17 lis 2013, 20:05
- Forum: Na luzie
- Temat: Historia pewnego miejsca
- Odpowiedzi: 172
- Odsłony: 13146
Chińczycy nie zawracają sobie d..y jakimiś wydumanymi prawami człowieka, za to ciężko i wydajnie pracują. I spokojnie czekają na efekty swojej pracy. Spieszyć się nie muszą.
Biali w tym czasie coraz bardziej w nosie mają pracę, pieniądze wolą pożyczać od Chińczyków. Niedługo nie będziemy potrafili nic wyprodukować samodzielnie, a pożyczać już nikt nam nie zechce. Może wtedy pójdziemy po rozum do głowy...
Biali w tym czasie coraz bardziej w nosie mają pracę, pieniądze wolą pożyczać od Chińczyków. Niedługo nie będziemy potrafili nic wyprodukować samodzielnie, a pożyczać już nikt nam nie zechce. Może wtedy pójdziemy po rozum do głowy...
- 17 lis 2013, 17:50
- Forum: Na luzie
- Temat: Historia pewnego miejsca
- Odpowiedzi: 172
- Odsłony: 13146
Człowiek twórczy - konstruktor, programista - sam wycenia swoją pracę. I szuka nabywców na jej efekty.
Oczywiście - może pracować na etacie, także na godziny. Ale tutaj cholernie trudno wycenić wartość godziny pracy...
Akurat mam przyjemność współpracować ze świetnym konstruktorem - ma w małym palcu jak zrobić dobrze to, co ktoś inny wymyślił, ale sam nie wymyśla nic nowego.
Zrobiliśmy działający prototyp urządzenia, ów konstruktor genialnie przeniósł ideę działania na projekt do produkcji seryjnej. Ale nawet o krok nie wyszedł poza to, cośmy zrobili w prototypie. Taką pracę można wycenić w złotówkach na godzinę, i będzie tych złotówek za godzinę sporo, ale na pewno nie setki.
Tymczasem nowatorski pomysł może być wart i sto tysięcy euro - nawet jak wymyślenie trwało minutę. Problem w tym, jak i komu go sprzedać, bo schody zaczynają się już na samym początku - trzeba to opatentować, czyli ponieść konkretne koszta. Sam patent to nie wszystko - trzeba mieć również środki, żeby się procesować z ewentualnymi kopistami. Jak projekt trafi w ręce Chińczyków - nic nie pomoże...
Oczywiście - może pracować na etacie, także na godziny. Ale tutaj cholernie trudno wycenić wartość godziny pracy...
Akurat mam przyjemność współpracować ze świetnym konstruktorem - ma w małym palcu jak zrobić dobrze to, co ktoś inny wymyślił, ale sam nie wymyśla nic nowego.
Zrobiliśmy działający prototyp urządzenia, ów konstruktor genialnie przeniósł ideę działania na projekt do produkcji seryjnej. Ale nawet o krok nie wyszedł poza to, cośmy zrobili w prototypie. Taką pracę można wycenić w złotówkach na godzinę, i będzie tych złotówek za godzinę sporo, ale na pewno nie setki.
Tymczasem nowatorski pomysł może być wart i sto tysięcy euro - nawet jak wymyślenie trwało minutę. Problem w tym, jak i komu go sprzedać, bo schody zaczynają się już na samym początku - trzeba to opatentować, czyli ponieść konkretne koszta. Sam patent to nie wszystko - trzeba mieć również środki, żeby się procesować z ewentualnymi kopistami. Jak projekt trafi w ręce Chińczyków - nic nie pomoże...
- 17 lis 2013, 14:56
- Forum: Na luzie
- Temat: Historia pewnego miejsca
- Odpowiedzi: 172
- Odsłony: 13146
Niezależnie od okoliczności zawsze znajdą się ludzie, którzy sobie poradzą. Im trudniej na rynku, tym jest ich mniej. Za to mają łatwiej - nie zagraża im konkurencja. Tyle, że na dłuższą metę tak urządzony kraj przegrywa w wyścigu z krajami, które miast ograniczać przedsiębiorczość ją promują i wspierają.
Polska w tej chwili wręcz niszczy programowo wszelkie objawy przedsiębiorczości szarego człowieka. Nasz kraj niszczy go podatkami, horrendalnymi przymusowymi składkami na ubezpieczenie społeczne i przepisami prawa uniemożliwiającymi biedakowi podjęcie niemal każdej działalności. Przy tym pojęcie biedaka jest względne - nawet dość majętny prywatny przedsiębiorca zostaje z interesu wyrugowany nie przez konkurencję większych, a przez prawo, które pisane jest tak, by nie był w stanie z nimi konkurować.
Prosty przykład - znajomy od dwudziestu lat konfekcjonuje żywność - porcjowanie, pakowanie próżniowe etc. I w tej chwili musi z tego zrezygnować, bo absurdalnie restrykcyjne przepisy nakazują w jego jednoosobowej działalności stosowanie rozwiązań nieopłacalnych dla małej firmy - to co jest rozsądnym wymaganiem dla zatrudniającego kilkaset osób giganta, w przypadku małej firmy jest dla niej zabójstwem finansowym.
Polska w tej chwili wręcz niszczy programowo wszelkie objawy przedsiębiorczości szarego człowieka. Nasz kraj niszczy go podatkami, horrendalnymi przymusowymi składkami na ubezpieczenie społeczne i przepisami prawa uniemożliwiającymi biedakowi podjęcie niemal każdej działalności. Przy tym pojęcie biedaka jest względne - nawet dość majętny prywatny przedsiębiorca zostaje z interesu wyrugowany nie przez konkurencję większych, a przez prawo, które pisane jest tak, by nie był w stanie z nimi konkurować.
Prosty przykład - znajomy od dwudziestu lat konfekcjonuje żywność - porcjowanie, pakowanie próżniowe etc. I w tej chwili musi z tego zrezygnować, bo absurdalnie restrykcyjne przepisy nakazują w jego jednoosobowej działalności stosowanie rozwiązań nieopłacalnych dla małej firmy - to co jest rozsądnym wymaganiem dla zatrudniającego kilkaset osób giganta, w przypadku małej firmy jest dla niej zabójstwem finansowym.
- 16 lis 2013, 23:59
- Forum: Na luzie
- Temat: Historia pewnego miejsca
- Odpowiedzi: 172
- Odsłony: 13146
kamar - Syrena Sport wyglądała mniej więcej tak, jak póżniejsze o 10 lat Renault 5.
Wybudowano chyba tylko jeden prototyp. Była też Warszawa z nadwoziem zaprojektowanym przez firmę Ghia - również wyprzedzająca podobne konstrukcje zachodnie, w tym sławnego Mercedesa. Tyle że tutaj nawet prototypu chyba nie wykonano...
lajosz - twój błąd polegał na tym, że nie potrafiłeś sprzedać swojej wiedzy. Sam piszesz, że szefostwo nie było świadome tego, ile własnej inwencji dokładasz do firmy. Co prawda źle to świadczy o szefostwie, ale tak czy siak jak sam się nie pochwalisz, to skąd mają wiedzieć, że jesteś wart więcej niż inni?

Wybudowano chyba tylko jeden prototyp. Była też Warszawa z nadwoziem zaprojektowanym przez firmę Ghia - również wyprzedzająca podobne konstrukcje zachodnie, w tym sławnego Mercedesa. Tyle że tutaj nawet prototypu chyba nie wykonano...

lajosz - twój błąd polegał na tym, że nie potrafiłeś sprzedać swojej wiedzy. Sam piszesz, że szefostwo nie było świadome tego, ile własnej inwencji dokładasz do firmy. Co prawda źle to świadczy o szefostwie, ale tak czy siak jak sam się nie pochwalisz, to skąd mają wiedzieć, że jesteś wart więcej niż inni?
- 16 lis 2013, 18:04
- Forum: Na luzie
- Temat: Historia pewnego miejsca
- Odpowiedzi: 172
- Odsłony: 13146
lajosz - To, że nasze socjalistyczne państwo dba, żeby biedny przypadkiem się nie dorobił jest faktem. Tu nie są winni właściciele dużych biznesów, którzy dorobili się, zanim państwo stało się tak złodziejskie jak obecnie. Oni sobie taką sytuację chwalą, i tyle. Też już była o tym mowa gdzie indziej. To zresztą nie musi być wielki biznes - wystarczy że sprawny i już zasiedziany na swojej działce.
lukadyop - też cię kocham
skoczek - w zakładzie, który mi nie odpowiada, pracuję z zasady dwa miesiące - pierwszy i ostatni zarazem. Właściciel zakładu dokładnie tak samo testuje na ile może wejść pracownikom na garba, jak oni testują jego.
zdzicho - oczywiście, że nie ma obowiązku zgłaszania wniosków racjonalizatorskich. Tyle, że dzięki takiemu postępowaniu świat nas wciąż wyprzedza, a nam pozostaje marudzenie, że nam żle i w ogóle pod górkę...
lukadyop - też cię kocham

skoczek - w zakładzie, który mi nie odpowiada, pracuję z zasady dwa miesiące - pierwszy i ostatni zarazem. Właściciel zakładu dokładnie tak samo testuje na ile może wejść pracownikom na garba, jak oni testują jego.
zdzicho - oczywiście, że nie ma obowiązku zgłaszania wniosków racjonalizatorskich. Tyle, że dzięki takiemu postępowaniu świat nas wciąż wyprzedza, a nam pozostaje marudzenie, że nam żle i w ogóle pod górkę...
- 16 lis 2013, 14:47
- Forum: Na luzie
- Temat: Historia pewnego miejsca
- Odpowiedzi: 172
- Odsłony: 13146
Nawet przy pracy na godziny są normy, ile pracownik powinien na przykład wykonać detali przez dniówkę. Inaczej dochodzi do paranoi jaką opisywałem już w innym wątku. Pracownik trzy godziny rzeźbił detal, szef stanął do imadła i w trzy godziny zrobił ich 20. W efekcie pracownik zamiast dostać za te trzy godziny 45 zł otrzymał 2,25 zł.
- 16 lis 2013, 09:03
- Forum: Na luzie
- Temat: Historia pewnego miejsca
- Odpowiedzi: 172
- Odsłony: 13146