To podejście wynika z doświadczeń z masowej produkcji, lub produkcji odpowiedzialnych detali które regularnie się powtarzają. Typowa rzeczywistość w small biznesie to 1-razowe zlecenia. Pewnie możesz rozpracować 1 czy 2 przykłady i zaznaczyć, że tak też można. Zapewne w niektórych branżach typu lotnicza, gdzie wszystko musi być drobiazgowo dokumentowane, to się stosuje - niech wypowie się ktoś z tego sektora. Ale przy krótkich i średnich seriach nikt nie będzie tak podchodził do pracy.pasierbo pisze:Tymczasem w książce M. Felda "Projektowanie procesów technologicznych typowych części maszyn znajduję w takim procesie rysunki z uzbrojeniem obrabiarki i szkice z poszczególnymi ruchami obróbkowymi noża tokarskiego z odniesieniami do poszczególnych bloków programu.Myślę że dla prostego programu jest to wykonalne z tym że nakład pracy dla dokumentacji prostego wałka jest ogromny. Kto ma na to dzisiaj czas w praktyce? Rozumiem jeszcze dla miliona szt. może warto. W firmach gdzie pracowałem zazwyczaj robiło się serie max kilkaset szt.
Coraz częściej spotyka się obieg elektroniczny dokumentów. Powszechnie dużo informacji typowo technologicznych jak maks. wysięg freza, kształt (R, R1), wyliczony czas pracy itd podaje się w nagłówkach programów wypluwane automatycznie przez posprocesor, lub w osobnym pliku również generowanym półautomatycznie w Camie/module PLM. Generalnie na nic nie ma czasu, a wydrukowany rysunek w bardziej skomplikowanych detalach pełni rolę pomocniczą. No bo nawet jak masz do wywiercenia kilkaset otworów położonych nieregularnie, to wdpółrzędne otworów daję na obrabiarkę w osobnym pliku - ręczne wprowadzanie kilkuset otworów powiedzmy do 2 miejsca po przecinku to strata czasu i proszenie się o pomyłkę. Co nie znaczy, że tak jest wszędzie, uczniowie mogę trafić do firmy z "porządną" papierową dokumentacją, i dobrze żeby wiedzieli, że takie coś też istnieje. Ale tam ich praca to raczej wciskanie zielonego guzika, a nie ustawianie produkcji.