Lepiej, ja dla żartu a czasem na serio, przyciągam takich doktorów i profesorów do przemysłu. W gadce i teorii na ogół jeden mocniejszy od drugiego, ale 90% szybko ucieka z krzykiem albo daje prackę do odwalenia magistrantom lub studentom po prostu, a te pozostałe 10% buja się z tematami LATAMI (jedni tacy to koczują u nas w labie już półtora roku

), pojedyncze okazy są w stanie coś naprawdę zrobić. A na 110% każdy który się o mnie otarł przez ostatnie 15 lat, wpisuje sobie do CV "współpracę z przemysłem"
BTW regulatorów, kiedyś nieopatrznie palnąłem w bardzo habilitowanym towarzystwie że do pewnej maszyny to klasyczna teoria regulacji jednak nie wystarcza (bardziej serio - PIDy adaptacyjne ledwo dają sobie rady, bo zbyt wiele (szybko)zmiennych). Zakrzyczano mnie natychmiast

No to na serwetce narysowałem im schemat pneumatyki i kinematyki - ogólne skrzywienie "no, to ciężko zmodelować". Na co ja "No to daję od ręki 10tys zł za analityczny model maszyny plus algorytm, który będzie 20% lepszy niż obecny fuzzy-adaptacyjno-cholera-wie-jaki" Ogólne "eee, nie, dzięki"

I tak chwali im się, że wiedzieli że sprawa śmierdzi, najgorsi są tacy, co wszystkiego się podejmą, bo teorię przecież znają. A potem im np. trzeba tłumaczyć, że w roku 2000 istnieją już optotriaki, a nie tylko transoptory, albo że "MPa" to nie to samo co "bar"
Starczy dygresji, bo ja mogę tak przez pół nocy narzekać na biednych polskich naukowców "współpracujących z przemysłem"
