Wielu nie daje spokoju. Tylko widzisz, przestawienie się z mentalności pracownika na samozatrudnionego nie każdemu się udaje. Nagle na głowę zwala się wszystko na raz. Oprócz swojej roboty trzeba planować, kalkulować, przewidywać, wyprzedzać fakty i tak w kółko. Nie każdy się nadaje. Okazuje się że na swoim wcale nie jest łatwo, a na początku wręcz bardzo trudno. Niejeden ,,uciemiężony" losem licho opłacanego podwładnego by się popłakał gdyby przyszło mu startować na swoim.Paw.siw pisze: Tak łatwo sie nie poddam bo mysl pracowania dla kogoś do końca życia nie da mi spokoju.
No ale powie ktoś że człowiek odpowiednio zmotywowany jest bardziej skory do działania i walki z przeciwnościami losu. Prawda, tylko że na środki motywujące też niekiedy trzeba dłuuugo czekać ... Nieraz to po prostu walka z cwaniaczkami którzy chcą orżnąć na robocie bo i tak się niestety zdarza.
Na początku to wszystko może być szokiem.
Jak jesteś wytrwały i przetrwasz początkowe turbulencje i jesteś w dobry w te klocki,
nie odwalasz lipy to raczej możesz liczyć na to że będziesz przebierał w robotach . Ale na renomę najpierw trzeba zapracować. Tak jak ktoś wspomniał rynek jest spory i robota jest, choć sama z początku nie przyjdzie.
Reasumując: początek to krew, pot i łzy. Póżniej może być całkiem znośnie
