Miałem kiedyś przegląd wielu firm od maluczkich po giganty i faktycznie tam gdzie produkcja walczy z setkami
w wyrobie, to chłodziwo jest wychuchane i kontrolowane i jak kropla potu spadnie z operatora, to się sztuki nie mieszczą wymiarowo a w średnich i małych firmach to albo leją coś z wysokiej półki i tylko z grubsza pilnują stężenia i kontrolą parametrów chłodziwa się nie przejmują (sztuki nie korodują, na stole nie zostaje korozja z kropli) albo jadą bidnie lejąc jakieś wynalazki co już w bańce koncentrat jest skisły.
Ja u siebie nic nie kontroluję - leję stałą miarką do bańki starając się mieć ok 3% - jak idzie fortal/unidal, to zwiększam trochę stężenie, bo sztuki potrafią korodować w czasie 2-3 godzin obróbki. Na Blaserze nie zdarza mi się, żeby została korozja na niewytartym stole co przy podobnym stężeniu zdarzało się przy Oportecie.
Jednym słowem jestem w Afryce - jeśli chodzi o kontrolę chłodziwa. A robota jakoś idzie
