Ja bym to zrobił tak:
- jak najbardziej wyprostował ów płaskownik aby podczas obróbki zbyt wiele nie odeszło
- umocował to na równych podkładkach mocując to w taki sposób aby było jak najbardziej stabilne i żeby nie było kolizji łapy z frezem
- tak umocowany płaskownik frezowałbym małymi odcinkami np. po 200 mm. Po przefrezowaniu tegoż odcinka przesunąłbym płaskownik tak aby przefrezowaną część można by było przejechać czujnikiem zegarowym - Ustawiałbym teraz pozostałą część płaskownika według czujnika stosując przefrezowaną płaszczyznę jako bazę, a w razie potrzeby podkładałbym miedzy płaskownik a podkładki frezerskie przygotowane uprzednio podkładki z cienkiej blachy (ta po puszcze od piwa ma 0.1 mm)
Po kawałku i powinno dać się przefrezować. Nie mam pojecia z jaką dokładnością, ale według mojego miernego rozeznania trzeba mieć coś jako bazę. Pierwsza baza to płaszczyzna stołu, a druga to pierwsza przefrezowna część płaskownika.
- po przefrezowniu płaskownika z jednej strony odwróciłbym go i ułożył na podkładkach frezerskich o jednakowej grubości i mając jako bazę przefrezowaną już jedną stronę płaskownika druga powinna pójść szybciej.
Przepraszam jeśli powypisywałem jakieś banialuki, ale gdybym miał coś takiego zrobić to próbowałbym w ten sposób. Nigdy w życiu czegoś takiego nie robiłem więc pewnie po drodze wynikły by jakieś problemy techniczne, albo problemy wynikające z mojej niewiedzy ale kto nie próbuje ten nic się nie nauczy
