Wczoraj wieczorem wypiliśmy winko ze znajomą lekarką POZ.
To co opowiadała potwierdza to co ja sądzę - problemem nie jest sam C19 a to,
że rządzą nami niekompetentni durnie...
Choroba jak choroba - 9/10 osób przechodzi albo bez objawów, albo z lekkimi.
Problem pojawia się przy dziesiątym pacjencie, którego trzeba wysłać do szpitala
i nie ma gdzie bo durnie zapełnili szpitale covidowcami w dobrym stanie technicznym...
Jeszcze większy problem jest z ciężko chorymi na mniej modne choroby - jak zapalenie
płuc, ale nie będącymi nosicielami C19. Ci maja prze....e
Na początku było tak, że jak lekarz POZ złapał nosiciela to musiał SAM znaleźć
mu miejsce w szpitalu(!) nawet jeśli ten miał minimalne objawy...
Syn koleżanki spędził całą noc na obdzwanianiu kraju w poszukiwaniu kilkunastu
łóżek po tym jak znalazł dom opieki w, którym połowa pensjonariuszy była pozytywna.
Teraz ponoć zmieniło się o tyle, że miejsc w szpitalach szuka jakiś "konsultant",
któremu zgłasza się zapotrzebowanie...
Ze znajomych - wujek i ciotka 80+ wracają do stanu przed C19 - główne objawy
jakie mieli to mocne osłabienie, brak apetytu etc. Na szczęście brak sensacji
oddechowych czy innych.
Córka koleżanki (lekarka) wiek około 30 przeszła z marszu, właśnie wraca do
pracy na oddział C19
Jej mąż mięczak przeszedł ciężej - ogólne rozwalenie.
Jak to każdy facet mający grypę
Z tego co koleżanka lekarka opowiadała objawy mogą być przeróżne - najczęściej
osłabienie ogólne, nieraz mocne bóle głowy, brak apetytu, utrata powonienia
i smaku, ból brzucha, mięśni, skóry itd itp. Na szczęście w większości wypadków
wystarczy na 2-3 tygodnie położyć się w łóżku, pić herbatę malinową i obejrzeć
zaległe seriale
q