jasiu... pisze:Stanął obok mnie i pokazał, gdzie mam stanąć, w jakiej odległości od tarczy, jak złapać za wiertło, na co patrzeć, jakie ruchy wykonywać, z jaką siłą. Po pół godzinie takiego instruktażu (naostrzyłem wszystkie wiertła z jego szuflady) powiedział, że w porządku. Od tego czasu właściwie niczego nowego się nie nauczyłem.
Ja młodych uczę, myślę, że inni też by pokazali, jak to się robi, żeby "brało".
Mnie też w szkole uczył stary mistrz warsztatów ś.p. Pan Marek Pawlicki. A najwięcej nauczyłem się robiąc (pod jego okiem) dla jego klientów różne "fuchy"..
Nauczenie ostrzenia "z ręki" nie jest trudne jak się to robi "na żywo" z uczniem, ale zdalnie raczej ciężko, bo większość ludzi jest wzrokowcami a tu trzeba poza wiedzą o geometrii wiertła i samym ostrzeniu zgrać harmonicznie razem kilka ruchów.. Dlatego wymyśla się różne "drill-doktory"... Choć poprawne ręczne naostrzenie wiertła poniżej Ø3.. Ø2mm jest już trudne nawet z oprzyrządowaniem, a dla większości amatorów praktycznie nieosiągalne...
A w dzisiejszych szkołach... cóż, starzy mistrzowie znający fach "manualnie od podszewki" już odeszli nie mając często komu przekazać wiedzy bo bezmyślna likwidacja zawodówek, techników wraz z szkolnymi warsztatami i praktykami w zakładach przerwała ciągłość przekazywania solidnego doświadczenia. A nowi nauczyciele sami często niewiele potrafią albo "nie czują metalu", bo kiedy do tego główną metodą nauczania jest "patrz strona www...." albo "kopiuj i wklej". to zaczyna się deficyt praktycznej wiedzy politechnicznej w konkretnych dziedzinach, czego dzisiaj niestety naocznie doświadczamy (wystarczy porozmawiać z właścicielami zakładów rzemieślniczych o "nowym narybku"..).
Zostają jeszcze różnej maści zapaleńcy-amatorzy, półamatorzy, oraz "stare wygi" w zakładach, ale to za mało by odrobić straty...