rockykon pisze:bo na mosiądz to zniszczę węglik .. prawda to ? (lutuje propan-butan + tlen, weglik po lutowaniu robi sie matowy, podczas lutowania nagrzewa sie do czerwoności...
Nie. jak się nie zrobi czerwony to się nie zlutuje.
No przy temperaturze topnienia lutu (700-800*C i trochę większej) to musi być czerwony.
tu dla stali, ale z węglikiem będzie podobnie
lutowało się kiedyś dawno temu prawie wszystkie noże do produkcji gazem na mosiądz (ew na miedź, ale to jest bardziej miękkie połączenie), i jakoś płytki się nie niszczyły. Pewnie że im krócej tym lepiej, ale lut roztopić się musi, więc najpierw podgrzewało się trzonek z płytką do koloru, a dopiero wtedy dawało drut z boraksem. Jak się topił, to sam wnikał w szczeliny. Chyba, że płytka duża (np kształtowa), to wtedy siatka pod spód. I tyle.
rockykon pisze:wydajność butli z tlenem: ok. 0,3 h
[...]
nie sprawdzałem co pisze na mojej , ale mam ją już kawałek czasu i używałem też trochę,a jak na razie nie opróżniona (?) ale oczywiście większą dać można.
A igły mam takie:
oznaczenie - 0,30; 0,40; 0,50; 0,60 (zapewne Φ wewn.)
Φ zewn. mm - 0,6; 0,7; 0,8; 1,0
ciśnienia nie znam, brak manometrów.
mam jeszcze taki daaawno kupiony zestaw (prod. DDR) tylko na igły, gdzie ciśnienie tlenu w butli było max. 200 atn. (można było przelewać z dużych). Ciśnienia butanu nie znam, ale ustawiało się pokrętłem palnika też maleńkie.
Węglik wypolerować na pastę, te kolorki to nalot składników z topnika. kwasu bym nie używał, bo może wejść w reakcję ze składnikami tak węglika jak i lutowia.
Czerwony być musi jak się rozgrzeje, to normalne, inaczej na zimno się nie zlutuje.
rockykon pisze:czy można dokupić / dorobić dysze do palnika żeby mieć mniejszy płomień ?
rockykon pisze:Ja muszę przylutować kulkę od łożyska (z węglika wolframu) do kawałka pręta - taki przegub. (pręt będzie zatoczony od czoła promieniowo, tak żeby kulka osiowo osiadła.
to wystarczy, ze postawisz ten pręt pionowo w imadle, na to założysz jakąś pasującą rurkę dla osłony poniżej lutowania, blaszkę z boraksem i kulkę na nim (na pewno nie spadnie, chyba że ma 2mm ) podgrzejesz całość, jak się roztopi lutowie dociśniesz kulkę drucikiem ...i już..
Silny statyczny docisk może spowodować pękanie czy mikropękanie węglika, zarówno przy dociskaniu go na zimno do gniazda jak i, co bardziej prawdopodobne, po zakończeniu grzania kiedy dojdzie do głosu różna rozszerzalność cieplna lutowanych materiałów.
Czyli najlepiej by docisk był na tyle elastyczny by dostosować się do zmieniających się wymiarów elementów, bo również samo lutowie pod płytką też "usiądzie".
rockykon pisze:Czy takie blaszki będą się dobrze lutować ?
lepsza byłaby siateczka, ale i blaszką można
rockykon pisze:Czym odizolować detale od imadła żeby za dużo ciepła nie uciekło
jak napisałem wyżej lepiej ich w imadle nie ściskać, wystarczy złapać w imadle za sam trzonek (nie za blisko miejsca lutowania), blaszkę i płytkę położyć na gnieździe, a do samego lutowania by nie zdmuchnąć płytki z gniazda zupełnie wystarczy "spokojny" płomień palnika.
Jak płytka zacznie "siadać" na roztapiającym się lutowiu to można ją docisnąć drutem czy czymś innym (oczywiście cały czas grzejąc lutowie, ale nie przesadzając z czasem by go nie utlenić)
Ewentualnie gdy boimy się, że węglik spadnie, można dociskać go ręcznie jakimś pręcikiem cały czas, to wcale nie takie trudne do opanowania.
rockykon pisze:Czy grzanie palnikiem z tlenem będzie bardziej miejscowe i nie spowoduje osmolenia całego detalu
podgrzać trzeba równomiernie całą płytkę (!) i gniazdo by nie powstały zwłaszcza w płytce naprężenia cieplne spowodowane różnicą temperatur w jej objetości, ale tylko na tyle by lutowie dobrze zwilżyło trzonek i płytkę (a nie było nasmarkane) podobnie jak to jest w lutowaniu cyną.
Czyli praktycznie od jasno czerwonego do słomkowego koloru trzonka.. zobaczy kolega sam.
Miejsca których nie chcemy osmalić można też owinąć, czy osłonić czymś co się nie pali np kawałkiem koca azbestowego, cienka blaszką itp, i nie działać na nie bezpośrednio palnikiem.
Ale dobrze wyregulowany płomień nie smali, a dostarcza punktowo tyle ciepła, że nie ma potrzeby grzać całego trzonka..
Tu masz kolego podobne lutowanie, co prawda zębów piły widiowej, i jak dla mnie płomień mógłby być spokojniejszy, ale dobrze widać co i jak
[youtube][/youtube]
i jeszcze trochę o lutowaniu gazem
[youtube][/youtube]
[youtube][/youtube]
Z pewnością masz rację, przyznaję.
Ja bardziej myślałem o "zwykłych" typowych płytkach do typowych noży. Oczywiście im większa(np kształtowe o których kolega mówi) tym trudniej poradzić sobie z naprężeniami termicznymi (jest o tym problemie trochę w jednym z linków).
Tak czy siak, nie bójmy się lutować, a im większej nabierzemy wprawy, tym dłużej nam posłużą..
A więc palnik w dłoń, bo...
ale pamiętajcie, że....
I na koniec pytanie dla dociekliwych:
"Dlaczego taczka ma taki kształt ?"
rockykon pisze:Co to za pałeczki, co to jest spawanie autogeniczne ?
Spawanie i cięcie autogeniczne są to najstarsze techniki spawalnicze, czyli gazowe. O ile spawanie stosowane jest już coraz rzadziej, to cięcie jest nadal techniką niezastąpioną.
Tak więc jest to spawanie acetylen/inny gaz - tlen. A pałeczki to po prostu spoiwo.