kamar pisze:Nie miałem zaszczytu pracować na takim ale mam złe doświadczenia z hamulcami ciernymi.
No właśnie ja też nie miałem zaszczytu - przez tego przezwajacza z bożej łaski

Cierny, jak piszesz, z pewnością szlag by tu trafił w kilka dni...
Dlatego pewnie niemiaszki wykombinowały inaczej...
Tyle, że doprawdy
nie mam pojęcia jak to zrobili...
Tzn wiem jak można to zrobić teraz, ale nie mam pojęcia jak można było to zrobić wtedy...
Zbyt mało z oryginalnej instalacji się zachowało...
Będę musiał przysiąść nad "maszynami elektrycznymi" chyba

A coś mi mówi, że będzie warto...
Co do falowników, to Ty wywalasz reduktory ( bo nie potrzebujesz ) to i o wiele łatwiej Ci
o tym mówić

Ja też w sumie nie potrzebuję, ale nie wywalam...
Więc "mądrzę" się w wątku o falownikach pokazując jakie to korzyści z tego mamy...
Z pozostawienia reduktora...
Przezornie nie wspominając o kosztach

Ot taką mam diabelską naturę

A koszty niestety są... Ogromne...
panzmiasta pisze:Tak MarekSCO zgodzę się że wydajniejszy będzie raczej hamulec elektromagnetyczny ale jak go maszyna nie posiada to wiesz lepiej już zastosować ten "kiepski" [

] falownik
To nie tak... Odpowiednio skonfigurowany falownik z rezystorem hamującym to własnie
doskonały hamulec elektromagnetyczny...
Ja będę po prostu próbował dorobić jeszcze jeden, bo tanio może mi to się udać...
Tylko proszę nie pytaj na razie po co
panzmiasta pisze:tak jak kolega Kamar napisał aż taka egzaltacja nie jest potrzebna - w 4rech niemieckich starszych tokarkach jakie miałem[klasa wagowa od 100 do 400kg ] kasowanie luzu wrzeciona było identyczne lecz bez śrubek blokujących
Bez "śrubek blokujących" to nie to samo
Zresztą u mnie to na egzaltacji się nie kończy

Fascynacja rozwiązaniami Kargera
odkłada się i w moich skromnych maniakalno-pasjonackich dokonaniach

Na foto poniżej masz podzielnicę do ostrzałki na panewkach...
W kasowaniu luzów, a konkretniej, w ustawianiu luzów bierze udział osiem śrub

A niemiaszki zrobiły to na jednej

I jednym ( wcale nie takim prostym klinie )

Oczywiście co do falowników, to obaj ( Ty i kamar ) macie całkowitą rację moim zdaniem...
We wszystkich maszynach w sumie mam falowniki...
Ale, że nie żyję z mechaniki, to lubię sobie tworzyć problemy i je rozwiązywać...
Jak rasowy pasjonat po prostu...
Stąd to pozostawienie reduktora przy założeniu falownika do maszyny o i tak sporym
momencie bezwładności wrzeciona

Jeśli chodziło by o moją praktyczną opinię, to oczywiście to co robi kamar ( wywalenie
reduktora ) ma największy sens

Wulkan

Postaram się zebrać myśli i odpowiedzieć po kolei w Twoim wątku...
Pozdrawiam