Całkiem niedawno wierciłem dosyć długie otwory (ponad 150 mm) w PA6 wiertłem 7 chyba GAranta. Wg zaleceń producenta narzędzia należało wykonać wstępnie otwór wiertłem pilotem następnie w ten otwór wprowadzić właściwe wiertło na niewielkich obrotach. Następnie po osiągnięciu odpowiedniej głębokości załączyć zalecane obroty i posuw + oczywiście chłodzenie.
Po wywierceniu otworu na żądaną głębokość wycofanie wiertła na zredukowanych obrotach na głębokość otworu po pilocie. Wyłączenie chłodziwa. Redukcja obrotów wyjazd na bezpieczna wysokość oddanie narzędzia do magazynu. Tak to mniej więcej wyglądało, z tym że w moim przypadku parametry były zdecydowanie inne (większe) i to przyprawiało mnie o duży stres. Dokładne parametry mógłbym podać po sprawdzeniu w programie bo w tej chwili nie pamiętam.
Narzędzie było zamocowane w uchwycie termokurczliwym, ciśnienie chłodziwa 40BAR.

Sadzę też, odpowiednie mocowanie oraz chłodzenie sprzyjają sukcesowi w tym przypadku

Będąc na Twoim miejscu wprowadzałbym narzędzie w otwór po pilocie na niewielkich obrotach i tak też wyjeżdżał z otworu.

Chłodzenie też bym wyłączył pod koniec wyjazdu. Zawsze coś może zostać w otworze i będzie kuku.


Drobna uwaga po przeczytaniu posta autora. Obroty 800 na starcie to chyba z duzo. Proponuję wprowadzać wiertło w otwór po pilocie na obrotach jak proponuje producent (300), dodatkowo różnica pomiedzy otworem pilota a wiertłem włściwym wynosi 0,02. Przy długości woiertła 300 mm bez obrotów to chyba może być cięzko trafić w dziurkę, chyba że po palcu.