kolejny ciekawy post na temat szkolnictwa
https://www.cnc.info.pl/topics13/analiz ... t37619.htm
przeczytajcie
Znaleziono 3 wyniki
Wróć do „Zepsucie szkolnictwa wyszego w polsce.”
- 24 cze 2012, 17:49
- Forum: Na luzie
- Temat: Zepsucie szkolnictwa wyszego w polsce.
- Odpowiedzi: 89
- Odsłony: 10714
- 30 maja 2012, 21:35
- Forum: Na luzie
- Temat: Zepsucie szkolnictwa wyszego w polsce.
- Odpowiedzi: 89
- Odsłony: 10714
przykład szkolnictwa bardzo świeżutki a nikt z Was wykładowców nie reaguje:
https://www.cnc.info.pl/topics108/jak-o ... t36994.htm
https://www.cnc.info.pl/topics108/jak-o ... t36994.htm
- 19 maja 2012, 14:06
- Forum: Na luzie
- Temat: Zepsucie szkolnictwa wyszego w polsce.
- Odpowiedzi: 89
- Odsłony: 10714
witam i wtrącę się.
Studiowałem ładnych parę lat temu jeszcze bez "reform". Chwalmy niebiosa
Szkolnictwo poznałem m.in. dzieki temu, że 3 podstawówki zwiedziłem, średnią, policealne studium i studia. Matka była nauczycielką, z wykładowcami uczelni współpracuję dziś zawodowo. Byłem też opiekunem praktyk studentów w firmie produkcyjnej.
Zapamietałem kilka rzeczy:
- nie mówmy o poziomie uczelni (czy szkoły) tylko o poziomie konkretnego wykładowcy (nauczyciela). Studenci znaja takich "o wysokim poziomie" świętych doktorów czy nawet profesorów co za koneksje w ostatniej chwili robili tytuły.
- inną sprawą jest tytuł naukowy a inną umiejetność przekazania wiedzy. Jeśli na grupę 30 osób 25 dostaje zero to takie same zero powinien sobie profesor dać. To wiedzą starsi nauczyciele. Młodsi uznają, że takim traktowaniem "podnoszą poziom".
- na poziom wiedzy studenta wpływają umiejetności wyciągnięte aż z podstawówki - to jest śmieszne ale prawdziwe. Student na mechanice nie pamieta, że w podstawówce miał o rozszerzalności cieplnej czy o gęstości właściwej, o przyspieszeniu, grawitacji..itp. itp.
Teraz w obronie obecnej kadry naukowej na uczelniach.
Zamiast uczyć o ścinaniu nitów, belek na siły tnące, uczą tabliczki mnożenia i funkcji trygonometrycznych.
Praktyczny przykład.
Przedmiot: wytrzymałość materiałów.
Zadanie: określ funkcje trygonometryczne dla trójkąta o bokach c, a, b
95% roku zawala zadanie bo zły profesor zamienił oznaczenia przy bokach. Powinno być a, b, c.
A ja się pytam: dlaczego na takim przedmiocie studenci zajmują się takimi bzdurami? To powinni wiedzieć ze szkoły średniej.
Cóź, tam ich uczono "ze zrozumieniem". Zrozumięli, że przeciwprostokątna to zawsze jest "c"- dziękujmy reformie.
Dodam też, że jak każdy student wcale od piwa nie stroniłem.
Studiowałem ładnych parę lat temu jeszcze bez "reform". Chwalmy niebiosa

Szkolnictwo poznałem m.in. dzieki temu, że 3 podstawówki zwiedziłem, średnią, policealne studium i studia. Matka była nauczycielką, z wykładowcami uczelni współpracuję dziś zawodowo. Byłem też opiekunem praktyk studentów w firmie produkcyjnej.
Zapamietałem kilka rzeczy:
- nie mówmy o poziomie uczelni (czy szkoły) tylko o poziomie konkretnego wykładowcy (nauczyciela). Studenci znaja takich "o wysokim poziomie" świętych doktorów czy nawet profesorów co za koneksje w ostatniej chwili robili tytuły.
- inną sprawą jest tytuł naukowy a inną umiejetność przekazania wiedzy. Jeśli na grupę 30 osób 25 dostaje zero to takie same zero powinien sobie profesor dać. To wiedzą starsi nauczyciele. Młodsi uznają, że takim traktowaniem "podnoszą poziom".
- na poziom wiedzy studenta wpływają umiejetności wyciągnięte aż z podstawówki - to jest śmieszne ale prawdziwe. Student na mechanice nie pamieta, że w podstawówce miał o rozszerzalności cieplnej czy o gęstości właściwej, o przyspieszeniu, grawitacji..itp. itp.
Teraz w obronie obecnej kadry naukowej na uczelniach.
Zamiast uczyć o ścinaniu nitów, belek na siły tnące, uczą tabliczki mnożenia i funkcji trygonometrycznych.
Praktyczny przykład.
Przedmiot: wytrzymałość materiałów.
Zadanie: określ funkcje trygonometryczne dla trójkąta o bokach c, a, b
95% roku zawala zadanie bo zły profesor zamienił oznaczenia przy bokach. Powinno być a, b, c.
A ja się pytam: dlaczego na takim przedmiocie studenci zajmują się takimi bzdurami? To powinni wiedzieć ze szkoły średniej.
Cóź, tam ich uczono "ze zrozumieniem". Zrozumięli, że przeciwprostokątna to zawsze jest "c"- dziękujmy reformie.
Dodam też, że jak każdy student wcale od piwa nie stroniłem.