Zepsucie szkolnictwa wyszego w polsce.
-
- Specjalista poziom 3 (min. 600)
- Posty w temacie: 7
- Posty: 703
- Rejestracja: 30 paź 2009, 13:39
- Lokalizacja: Global
Egzaminy wstępne? Po co kolejna matura?
A jeżeli chcesz egzaminy wstępne z przedmiotów technicznych z danego kierunku to powodzenia.
Bo np. ja po szkole informatycznej nie dostałbym sie na mechaniczne, bo zielonego pojęcia o rysunku nie miałem.
Uważam to za głupi pomysł. Dyskryminujący.
Jeżeli chodzi o maturę i punktacje na studia byłem przed ostatni na pierwszej liście (druga lista jest listą rezerwową), a teraz jako jeden z 6 osób na kierunku dostaje stypendium rektora za osiągnięcia w nauce. Jakimikolwiek testami wstępnymi byś odrzucił mechaników a poprzyjmował matematyków, polonistów i językoznawców.
Bo akurat ten co pięknie maturę z matmy, fizyki, angielskiego napisał, to on będzie super mechanikiem. Takie są dzisiejsze założenia uczelni.
A w praktyce ci co mieli matury rozszerzone z matmy i fizyki na 80% to są w tyle za tymi sprytniejszymi praktycznie.
Najlepiej wychodzą ci co skończyli technika, ale skąd w gimnazjum mam wiedzieć co będę w życiu robił i wybierał do jakiej średniej chcę iść.
A jeżeli chcesz egzaminy wstępne z przedmiotów technicznych z danego kierunku to powodzenia.
Bo np. ja po szkole informatycznej nie dostałbym sie na mechaniczne, bo zielonego pojęcia o rysunku nie miałem.
Uważam to za głupi pomysł. Dyskryminujący.
Jeżeli chodzi o maturę i punktacje na studia byłem przed ostatni na pierwszej liście (druga lista jest listą rezerwową), a teraz jako jeden z 6 osób na kierunku dostaje stypendium rektora za osiągnięcia w nauce. Jakimikolwiek testami wstępnymi byś odrzucił mechaników a poprzyjmował matematyków, polonistów i językoznawców.
Bo akurat ten co pięknie maturę z matmy, fizyki, angielskiego napisał, to on będzie super mechanikiem. Takie są dzisiejsze założenia uczelni.
A w praktyce ci co mieli matury rozszerzone z matmy i fizyki na 80% to są w tyle za tymi sprytniejszymi praktycznie.
Najlepiej wychodzą ci co skończyli technika, ale skąd w gimnazjum mam wiedzieć co będę w życiu robił i wybierał do jakiej średniej chcę iść.
-
- ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 6
- Posty: 1701
- Rejestracja: 17 mar 2006, 08:57
- Lokalizacja: Gdańsk
Powiedzcie - czy widzieliście w swojej praktyce ( jako studenci albo wykładowcy) jakikolwiek przykład współpracy wyższej uczelni z przemysłem ? ( nie mówię o fuchach wykładowców)
Jakikolwiek zorganizowany wspólny projekt - w którym brali udział studenci a firma miała z tego korzyści ? (pomijam praktyki w których firmy szukają pracowników)
Czy zdarzyło się wam wziąć udział w wykładach zaproszonych gości z przemysłu ? Albo laboratoriach prowadzonych przez ludzi z przemysłu ?
Niestety uczelnie bujają w wirtualnych chmurach
a większość kadry nie przepracowała ani jednego dnia w przemyśle. To niby jak mają do tego przygotować studentów ??
Sam mam obecnie taki projekt ( z przetwarzania obrazów) który chętnie bym oddał studentom do zabawy ( i za niego zapłacił), ale jak poczytałem ( http://www.wir.eti.pg.gda.pl/projgrup/ ) to chyba sam zrobię albo wrzucę na elektrodę.
Jakikolwiek zorganizowany wspólny projekt - w którym brali udział studenci a firma miała z tego korzyści ? (pomijam praktyki w których firmy szukają pracowników)
Czy zdarzyło się wam wziąć udział w wykładach zaproszonych gości z przemysłu ? Albo laboratoriach prowadzonych przez ludzi z przemysłu ?
Niestety uczelnie bujają w wirtualnych chmurach

Sam mam obecnie taki projekt ( z przetwarzania obrazów) który chętnie bym oddał studentom do zabawy ( i za niego zapłacił), ale jak poczytałem ( http://www.wir.eti.pg.gda.pl/projgrup/ ) to chyba sam zrobię albo wrzucę na elektrodę.
-
- Moderator
-
Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 25
- Posty: 4463
- Rejestracja: 13 wrz 2008, 22:40
- Lokalizacja: PL,OP
Działa efekt: "małe zlecenie to nie jest zlecenie".jarekk pisze:mam obecnie taki projekt ( z przetwarzania obrazów) który chętnie bym oddał studentom do zabawy ( i za niego zapłacił)

Z chęcią zająłbym się tym i wcześniejszym tematem (mach + sterownik) ale mikrokontrolerów dopiero się uczę, jedyny zdolny student z tego zakresu jest zajęty i się nie wyrabia, a gdy poszedłem z tym do fachowców na inny wydział żaden nie był zainteresowany. Niestety, nie dałem rady ich przekonać. Goni ich żądza zdobywania punktów za publikacje, i obowiązek pięcia się po szczeblach kariery naukowej: dr-hab-prof. To pokazuje, jak działają obecne priorytety w szkolnictwie wyższym. Coś z tym trzeba zrobić, żeby wszystkim chciało się brać takie tematy.
No, mogę trochę tego wyliczyć...jarekk pisze:jakikolwiek przykład współpracy wyższej uczelni z przemysłem ?

Przykład trwającego projektu, w którym brali udział studenci: http://www.swb.pwr.wroc.pl/ - suszenie .... - przy budowie instalacji badawczej w naszym zespole połowa to byli studenci i doktoranci (akurat dwa w jednym

Jest jeszcze jeden ciekawy motyw. Uczelnie nie mają kasy więc kompletują sprzęt do badań za pomocą różnych unijnych projektów. Ze względu na to, że jest to pomoc publiczna, są "okresy ochronne" przez które nie można wyników badań sprzedawać i normalnie komercjalizować. Dostajesz kasę, masz sprzęt (obrabiarki, drukarki 3d, porządne wyposażenie laboratorium do prowadzenia badań) no możesz sobie robić badania ale nie możesz na tym zarabiać przez 5 albo i nawet 10 lat.
Proszę nie traktować, moich wypowiedzi jako obrony czy czegoś tego typu. Jestem zainteresowany dyskusją o tym co można poprawić i uzupełniam, to o czym może nie wiecie.
zachowanie spokoju oznacza zdolności do działania
ᐃ 🜂 ⃤ ꕔ △ 𐊅 ∆ ▵ ߡ
ᐃ 🜂 ⃤ ꕔ △ 𐊅 ∆ ▵ ߡ
-
- ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 6
- Posty: 1701
- Rejestracja: 17 mar 2006, 08:57
- Lokalizacja: Gdańsk
To akurat na PC - w dowolnym języku programowania , może być nawet w Matlabie. Najchętniej OpenCV (http://sourceforge.net/projects/opencvlibrary/) i CBuilder, ale w zasadzie liczy się efekt.pitsa pisze: chęcią zająłbym się tym i wcześniejszym tematem (mach + sterownik) ale mikrokontrolerów dopiero się uczę
-
- Moderator
-
Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 25
- Posty: 4463
- Rejestracja: 13 wrz 2008, 22:40
- Lokalizacja: PL,OP
Miałem takie fajne zlecenie "z przemysłu", grzecznościowo dla studentów ale nie udało się zrealizować, bo robota zwaliła się tylko na jednego najaktywniejszego. Tak, to też problem z młodzieżą, gdy przyjdzie robić coś konkretnego. Z zakresu programowania jest u nas silna ekipa (pod opieką zdolnych naukowców) więc mam nadzieję, że tym razem się uda. Nie ma co się przejmować porażkami i trzeba działać. 
Podaj mi proszę więcej szczegółów na PW.

Podaj mi proszę więcej szczegółów na PW.
zachowanie spokoju oznacza zdolności do działania
ᐃ 🜂 ⃤ ꕔ △ 𐊅 ∆ ▵ ߡ
ᐃ 🜂 ⃤ ꕔ △ 𐊅 ∆ ▵ ߡ
-
- Specjalista poziom 3 (min. 600)
- Posty w temacie: 7
- Posty: 703
- Rejestracja: 30 paź 2009, 13:39
- Lokalizacja: Global
Jak już wspomniałem wcześniej jestem studentem MIBM PP.
Udzielając odpowiedzi na powiązania szkół z przemysłem.
To na moim kierunku nie narzekamy na to. Wymaga to jedynie zaangażowania studentów.
Np co roku mamy dni VW, targi pracy gdzie masę wykładów przez różne firmy jest prowadzone.
Mamy projekty zlecane przez inne firmy dla studentów - tzw konkursy.
Prace inżynierskie i magisterskie też można robić pod danym kierunkiem, nawet niektórzy dostają za to pieniążki. Więc powiązanie szkołą - firmy nie jest zła, a wręcz wystarczająca na moim kierunku w mojej uczelni.
Miałem kilka wycieczek do różnych firm, Cegielski, Wavin -buk, odlewnie aluminium, zeliwa, VW, na targach w Mediolanie, 2 razy na targach w Niemczech.
Wykłady też są z różnych firm, praktycznie co roku. Byłem kila razy.
Projektów też jest dosyć dla różnych kierunków i to w dwojakiej postaci:
1) konkursy z nagrodami - teraz np. trwa konkurs VW nagroda I-pady i główna nagroda 20 000zł
2) warsztaty darmowe: duuuużo tego jest, np:
http://www.caseweek.iaeste.pl/
3) Szkoła letnia dla studentów - też projekty dla firm w czasie trwania wakacji.
Problem może bardziej polega na tym że studenci nie wiedzą że takie coś jest. O Caseweeku dowiedziałem się dopiero na 4 roku i to przez przypadek!!!!
@pitsa i tak poznaniacy was pojadą w programowaniu zespołowym

Udzielając odpowiedzi na powiązania szkół z przemysłem.
To na moim kierunku nie narzekamy na to. Wymaga to jedynie zaangażowania studentów.
Np co roku mamy dni VW, targi pracy gdzie masę wykładów przez różne firmy jest prowadzone.
Mamy projekty zlecane przez inne firmy dla studentów - tzw konkursy.
Prace inżynierskie i magisterskie też można robić pod danym kierunkiem, nawet niektórzy dostają za to pieniążki. Więc powiązanie szkołą - firmy nie jest zła, a wręcz wystarczająca na moim kierunku w mojej uczelni.
Miałem kilka wycieczek do różnych firm, Cegielski, Wavin -buk, odlewnie aluminium, zeliwa, VW, na targach w Mediolanie, 2 razy na targach w Niemczech.
Wykłady też są z różnych firm, praktycznie co roku. Byłem kila razy.
Projektów też jest dosyć dla różnych kierunków i to w dwojakiej postaci:
1) konkursy z nagrodami - teraz np. trwa konkurs VW nagroda I-pady i główna nagroda 20 000zł
2) warsztaty darmowe: duuuużo tego jest, np:
http://www.caseweek.iaeste.pl/
3) Szkoła letnia dla studentów - też projekty dla firm w czasie trwania wakacji.
Problem może bardziej polega na tym że studenci nie wiedzą że takie coś jest. O Caseweeku dowiedziałem się dopiero na 4 roku i to przez przypadek!!!!
@pitsa i tak poznaniacy was pojadą w programowaniu zespołowym


-
- Specjalista poziom 1 (min. 100)
- Posty w temacie: 1
- Posty: 102
- Rejestracja: 30 mar 2011, 00:18
- Lokalizacja: Kraków/Rzeszów
Chciałbym starszemu pokoleniu z grubsza przedstawić moją w pełni subiektywna opinie na temat obecnego systemu edukacji. Będę tu bazować na własnym przykładzie, pokazując co ważniejsze (w mojej opinii rzecz jasna) mankamenty.
Niestety przeżyłem na własnej skórze reformę edukacji i muszę powiedzieć, że jest ona (reforma) największym problemem. Nas się nie uczyło myśleć, nas się uczyło regułek, schematów, wzorów, kazano wykonywać polecenia i nie zadawać pytań, nie myśleć, nie kwestionować nawet rzeczy absurdalnych. System szkolnictwa jest obecnie nastawiony na kształcenie stada baranów, którym to stadem można łatwo kierować.
Oczywiście muszę napomnieć, że na szczęście trafiłem podczas swojej "edukacji" na wielu nauczycieli (głównie starej daty) mających wiedzę, umiejętności i chęci do tego żeby wyciągać z uczniów coś więcej i jestem im za to bardzo wdzięczny.
Oduczanie myślenia i wyciągania samodzielnych wniosków to jedno, druga sprawa to zmniejszenie ilości materiału wkładanego ludziom do głowy w czasie kiedy ta głowa ma największe zdolności do przyswajania informacji, weźmy na przykład naszą ukochaną królową nauk.
Po podstawówce (6 klas) zakres mojej wiedzy z matematyki kończył się na funkcjach liniowych, tylko dlatego, że nauczyciel choć pijak, miał ambicje nauczyć nas czegoś więcej niż od niego wymagano. Po kolejnych 3 klasach nieszczęsnego gimnazjum umiałem rozwiązywać funkcje kwadratowe + wielomiany, ale to tylko ze względu na moja specjalizację mat-fiz. Specjalizację, rok po tym jak się na nią załapałem, zlikwidowano ponieważ dzieliła ona dzieci na lepsze i gorsze, a tak być nie może bo jak to "mój ukochany synek" (co nie potrafi dodawać) jest gorszy (od ludzi ambitnych co uczą się zamiast chlać tanie wino w pobliskim parku)? Także ludziom młodszym ode mnie odebrano przywilej szybszego rozwoju i skazano ich na regres w postaci siedzenia na matematyce i obserwowania jak nauczyciel uczy gościa po 8 latach edukacji dodawać ułamki.
Teraz moje rodzeństwo, które szło starym systemem edukacji po 8 klasach podstawówki mieli przerobione podstawowe pochodne i całki! Moje pokolenie po 6 klasach podstawówki i 3 klasach gimnazjum miało przerobione funkcje kwadratowe. Powiem prosto: zmarnowałem w gimnazjum 3 lata życia, bezpowrotnie. Młodzież w całej Polsce siedzi tam 3 lata (wtedy gdy głowa najszybciej przyswaja informacje) i nie uczy się niczego nowego, minimalnie rozwija wiadomości z podstawówki, można by to było zrobić w miesiąc.
Po gimnazjum pełen wiary i nadziei w to, że w końcu będę mógł zakończyć naukę głupot i skupić się na rzeczach konkretnych skierowałem swe kroki do technikum elektronicznego(niegdyś technikum mechanicznego, szkoły przyzakładowej wsk Rzeszów). Tutaj niespodzianka! po reformie edukacji w technikum musieliśmy przerobić CAŁY materiał z liceum + przedmioty zawodowe w czasie 4 lat, krócej o rok niż przed reformą gdzie nie trzeba było uczyć się w pełnym wymiarze przedmiotów mniej istotnych takich jak np. "wiedza o kulturze". Z rozmów z kadrą (od przedmiotów zawodowych) wyszło, że ucierpiały na tym przedmioty zawodowe i matematyka. Dyrektor postawił na laboratoria z elektroniki zostawiając nam 2 godziny matematyki w tygodniu. Moi rówieśnicy w liceach mieli po 6-9 godzin w tygodniu w zależności od profilu. Pomimo tego uważam, że wybór technikum był najlepszym wyborem jaki mogłem podjąć. Kontakt z nauczycielami przedmiotów praktycznych przestawił mi tok myślenia ze szczeniackiego na szczeniacko techniczny, nie było źle;) a dodatkowo mogę się legitymować dyplomem technika. Uwaga: po 6 latach podstawówki, 3 latach gimnazjum i 4 latach technikum dalej nie wiedziałem co to jest ta całka (nauczyciel od automatyki coś napomniał w technikum ale to tylko transformaty bez objaśniania teorii).
Do odważnych świat należy więc pomimo braku podstawowych wiadomości z matematyki i fizyki poszedłem na studia, oczywiście dzięki pomocy rodziców. Jedna z większych uczelni w kraju mechanika i budowa maszyn.
Historia współczesna:
Na dzień dobry na połowie zajęć należał się opieprz za to że nie znamy matematyki, co oczywiście było naszą winą;] Albo ktoś się tej matematyki w 2 tygodnie nauczył albo żegnał się z uczelnią i tak na pierwszym roku było nas grubo ponad 400 osób, na początku studiów magisterskich było nas ~170 osób. Czyli jakiś tam przesiew jest.
Sytuacja kadrowa na uczelni wygląda podobnie do tej znanej z wcześniejszych etapów edukacji. Największy odsetek wykładowców wartościowych to ludzie starej daty z potężną wiedzą i doświadczeniem. Młodzi doktoranci czy doktorzy (doktorant musi teraz w 4 lata się obronić albo ma wylot - takie sztuczne podnoszenie poziomu tytułów naukowych) to w dużej części zwyczajne miernoty, z których umiejętności śmieją się co bardziej ogarnięci studenci. Smutne, ale prawdziwe. Ludzie ambitni nie zostają na uczelniach raz to z powodu pieniędzy dwa z powodu "systemu feudalnego". Taki doktorant za frajer musi zap...ac na profesorka, który jak ma gest pozwoli mu się dopisać jako piąty autor publikacji. Sęk w tym, że taki doktorant często odwala całą robotę, a patent czy publikacja idzie na konto kogoś innego. Nie dziwie, się że spora część zdolnych ludzi się na taki system nie godzi i głosuje nogami kierując się w stronę przemysłu lub własnej działalności gospodarczej.
Brak myślenia udziela się również niektórym prowadzącym zajęcia na uczelniach wyższych. Podam przykład sprzed kilku tygodni: na laboratoriach dostaliśmy tabelki gdzie było wylistowane kilkadziesiąt wartości liczbowych i kazano nam rysować przez godzinę wykres, bezmyślnie, mechanicznie kompletnie bez sensu czy nawet pobieżnej analizy zjawiska jakie wykres miał przedstawiać. Co prawda są to wyjątki nie reguła lecz bardzo niepokoją tego typu kwiatki, a jeszcze bardziej fakt, że osoby które stosują takie praktyki "laboratoryjne" jeszcze na tej uczelni pracują.
Projekty z PKM'u to temat rzeka, akurat trafiłem na osobę, która zadawała projekty, a nie z roku na rok powtarzające się wkłady do kserokopiarek jakie często gęsto widać na tym forum. Moje projekty z pkm'u brzmiały: "zaprojektować część maszyny spełniającej funkcje X działającej w warunkach Y, jeżeli konieczne uzupełnić założenia". Widzę jednak coraz więcej wykładowców, którym nie chcę się tak prowadzić studentów, zmuszać ich do logicznego myślenia. Daje się klientowi szkic walka ( https://www.cnc.info.pl/topics108/wal-t ... t36868.htm ) wymyśla się dane dla całej grupy i jazda. Potem klepią tempo w te kalkulatory, nie wiedzą co liczą, jak to działa, skąd się to bierze i na koniec twierdzą, że "wał projektują od zera" - brak myślenia, cały czas jedno i to samo, system edukacji nie uczy ludzi myśleć, kształci ich na stado baranów, którymi łatwo sterować.
Ale epopeje spisałem, mógłbym napisać pewnie z 10x tyle ale i tak by tego nikt nie przeczytał więc dam sobie spokój na razie ;]
jarekk: w odpowiedzi na twoje pytania. Wykładowcy z naszej uczelni współpracują z przemysłem, czasami posiadają własne firmy czy biura projektowe. Owocuje to wycieczkami do fabryk, czy praktykami technologicznymi, po prostu załatwiają po znajomości wejście na teren zakładów na które normalnie nie moglibyśmy wejść i zobaczyć aż tyle.
W takich projektach, o których piszesz nie brałem udziału, coś się obiło o uszy ale za mało słyszałem żeby konkretnie pisać.
Zostały nam zorganizowane kilka razy wykłady prowadzone przez ludzi z przemysłu.
Dodatkowo ktoś wcześniej pisał o tym, że nie uczą modelować. Musze to zdementować mamy przedmioty, na których należy zamodelować matematycznie rzeczywiste układy mechaniczne, fajna sprawa tylko rozwiązywanie układów równań różniczkowych trochę irytuje;]
ps. jeżeli ktoś to przeczytał w całości to jestem pełen podziwu;]
Niestety przeżyłem na własnej skórze reformę edukacji i muszę powiedzieć, że jest ona (reforma) największym problemem. Nas się nie uczyło myśleć, nas się uczyło regułek, schematów, wzorów, kazano wykonywać polecenia i nie zadawać pytań, nie myśleć, nie kwestionować nawet rzeczy absurdalnych. System szkolnictwa jest obecnie nastawiony na kształcenie stada baranów, którym to stadem można łatwo kierować.
Oczywiście muszę napomnieć, że na szczęście trafiłem podczas swojej "edukacji" na wielu nauczycieli (głównie starej daty) mających wiedzę, umiejętności i chęci do tego żeby wyciągać z uczniów coś więcej i jestem im za to bardzo wdzięczny.
Oduczanie myślenia i wyciągania samodzielnych wniosków to jedno, druga sprawa to zmniejszenie ilości materiału wkładanego ludziom do głowy w czasie kiedy ta głowa ma największe zdolności do przyswajania informacji, weźmy na przykład naszą ukochaną królową nauk.
Po podstawówce (6 klas) zakres mojej wiedzy z matematyki kończył się na funkcjach liniowych, tylko dlatego, że nauczyciel choć pijak, miał ambicje nauczyć nas czegoś więcej niż od niego wymagano. Po kolejnych 3 klasach nieszczęsnego gimnazjum umiałem rozwiązywać funkcje kwadratowe + wielomiany, ale to tylko ze względu na moja specjalizację mat-fiz. Specjalizację, rok po tym jak się na nią załapałem, zlikwidowano ponieważ dzieliła ona dzieci na lepsze i gorsze, a tak być nie może bo jak to "mój ukochany synek" (co nie potrafi dodawać) jest gorszy (od ludzi ambitnych co uczą się zamiast chlać tanie wino w pobliskim parku)? Także ludziom młodszym ode mnie odebrano przywilej szybszego rozwoju i skazano ich na regres w postaci siedzenia na matematyce i obserwowania jak nauczyciel uczy gościa po 8 latach edukacji dodawać ułamki.
Teraz moje rodzeństwo, które szło starym systemem edukacji po 8 klasach podstawówki mieli przerobione podstawowe pochodne i całki! Moje pokolenie po 6 klasach podstawówki i 3 klasach gimnazjum miało przerobione funkcje kwadratowe. Powiem prosto: zmarnowałem w gimnazjum 3 lata życia, bezpowrotnie. Młodzież w całej Polsce siedzi tam 3 lata (wtedy gdy głowa najszybciej przyswaja informacje) i nie uczy się niczego nowego, minimalnie rozwija wiadomości z podstawówki, można by to było zrobić w miesiąc.
Po gimnazjum pełen wiary i nadziei w to, że w końcu będę mógł zakończyć naukę głupot i skupić się na rzeczach konkretnych skierowałem swe kroki do technikum elektronicznego(niegdyś technikum mechanicznego, szkoły przyzakładowej wsk Rzeszów). Tutaj niespodzianka! po reformie edukacji w technikum musieliśmy przerobić CAŁY materiał z liceum + przedmioty zawodowe w czasie 4 lat, krócej o rok niż przed reformą gdzie nie trzeba było uczyć się w pełnym wymiarze przedmiotów mniej istotnych takich jak np. "wiedza o kulturze". Z rozmów z kadrą (od przedmiotów zawodowych) wyszło, że ucierpiały na tym przedmioty zawodowe i matematyka. Dyrektor postawił na laboratoria z elektroniki zostawiając nam 2 godziny matematyki w tygodniu. Moi rówieśnicy w liceach mieli po 6-9 godzin w tygodniu w zależności od profilu. Pomimo tego uważam, że wybór technikum był najlepszym wyborem jaki mogłem podjąć. Kontakt z nauczycielami przedmiotów praktycznych przestawił mi tok myślenia ze szczeniackiego na szczeniacko techniczny, nie było źle;) a dodatkowo mogę się legitymować dyplomem technika. Uwaga: po 6 latach podstawówki, 3 latach gimnazjum i 4 latach technikum dalej nie wiedziałem co to jest ta całka (nauczyciel od automatyki coś napomniał w technikum ale to tylko transformaty bez objaśniania teorii).
Do odważnych świat należy więc pomimo braku podstawowych wiadomości z matematyki i fizyki poszedłem na studia, oczywiście dzięki pomocy rodziców. Jedna z większych uczelni w kraju mechanika i budowa maszyn.
Historia współczesna:
Na dzień dobry na połowie zajęć należał się opieprz za to że nie znamy matematyki, co oczywiście było naszą winą;] Albo ktoś się tej matematyki w 2 tygodnie nauczył albo żegnał się z uczelnią i tak na pierwszym roku było nas grubo ponad 400 osób, na początku studiów magisterskich było nas ~170 osób. Czyli jakiś tam przesiew jest.
Sytuacja kadrowa na uczelni wygląda podobnie do tej znanej z wcześniejszych etapów edukacji. Największy odsetek wykładowców wartościowych to ludzie starej daty z potężną wiedzą i doświadczeniem. Młodzi doktoranci czy doktorzy (doktorant musi teraz w 4 lata się obronić albo ma wylot - takie sztuczne podnoszenie poziomu tytułów naukowych) to w dużej części zwyczajne miernoty, z których umiejętności śmieją się co bardziej ogarnięci studenci. Smutne, ale prawdziwe. Ludzie ambitni nie zostają na uczelniach raz to z powodu pieniędzy dwa z powodu "systemu feudalnego". Taki doktorant za frajer musi zap...ac na profesorka, który jak ma gest pozwoli mu się dopisać jako piąty autor publikacji. Sęk w tym, że taki doktorant często odwala całą robotę, a patent czy publikacja idzie na konto kogoś innego. Nie dziwie, się że spora część zdolnych ludzi się na taki system nie godzi i głosuje nogami kierując się w stronę przemysłu lub własnej działalności gospodarczej.
Brak myślenia udziela się również niektórym prowadzącym zajęcia na uczelniach wyższych. Podam przykład sprzed kilku tygodni: na laboratoriach dostaliśmy tabelki gdzie było wylistowane kilkadziesiąt wartości liczbowych i kazano nam rysować przez godzinę wykres, bezmyślnie, mechanicznie kompletnie bez sensu czy nawet pobieżnej analizy zjawiska jakie wykres miał przedstawiać. Co prawda są to wyjątki nie reguła lecz bardzo niepokoją tego typu kwiatki, a jeszcze bardziej fakt, że osoby które stosują takie praktyki "laboratoryjne" jeszcze na tej uczelni pracują.
Projekty z PKM'u to temat rzeka, akurat trafiłem na osobę, która zadawała projekty, a nie z roku na rok powtarzające się wkłady do kserokopiarek jakie często gęsto widać na tym forum. Moje projekty z pkm'u brzmiały: "zaprojektować część maszyny spełniającej funkcje X działającej w warunkach Y, jeżeli konieczne uzupełnić założenia". Widzę jednak coraz więcej wykładowców, którym nie chcę się tak prowadzić studentów, zmuszać ich do logicznego myślenia. Daje się klientowi szkic walka ( https://www.cnc.info.pl/topics108/wal-t ... t36868.htm ) wymyśla się dane dla całej grupy i jazda. Potem klepią tempo w te kalkulatory, nie wiedzą co liczą, jak to działa, skąd się to bierze i na koniec twierdzą, że "wał projektują od zera" - brak myślenia, cały czas jedno i to samo, system edukacji nie uczy ludzi myśleć, kształci ich na stado baranów, którymi łatwo sterować.
Ale epopeje spisałem, mógłbym napisać pewnie z 10x tyle ale i tak by tego nikt nie przeczytał więc dam sobie spokój na razie ;]
jarekk: w odpowiedzi na twoje pytania. Wykładowcy z naszej uczelni współpracują z przemysłem, czasami posiadają własne firmy czy biura projektowe. Owocuje to wycieczkami do fabryk, czy praktykami technologicznymi, po prostu załatwiają po znajomości wejście na teren zakładów na które normalnie nie moglibyśmy wejść i zobaczyć aż tyle.
W takich projektach, o których piszesz nie brałem udziału, coś się obiło o uszy ale za mało słyszałem żeby konkretnie pisać.
Zostały nam zorganizowane kilka razy wykłady prowadzone przez ludzi z przemysłu.
Dodatkowo ktoś wcześniej pisał o tym, że nie uczą modelować. Musze to zdementować mamy przedmioty, na których należy zamodelować matematycznie rzeczywiste układy mechaniczne, fajna sprawa tylko rozwiązywanie układów równań różniczkowych trochę irytuje;]
ps. jeżeli ktoś to przeczytał w całości to jestem pełen podziwu;]
-
Autor tematu - Stały bywalec (min. 70)
- Posty w temacie: 9
- Posty: 73
- Rejestracja: 25 cze 2010, 18:55
- Lokalizacja: baranowka
Świetnie że chcecie pisać o waszych spostrzeżeniach a wątek nie umarł przez śmierć naturalną, zachęcam do jak najszerszego wyrażania swoich opinii.
pitsa- super że wypowiada się ktoś kto przedstawia problem trochę od kuchni, bardzo miło czytać przykłady z życia.
bad_spider-brzmi to jak pieśń pochwalna, ale jeżeli twoja uczelnia jest tak wspaniała jak piszesz - to bardzo dobrze:) tylko pogratulować prawidłowego toku nauczania.
Nawiasem mówiąc ciekawe czy starsze pokolenie obserwuje naszą dyskusję.
jarekk- widzę że jesteś z Gdańska z jedynej chyba słusznej uczelni jaka się tu jeszcze ostała:), więc możemy porównać nasz UNIWERSYTET techniczny jak sami się nazwali, z POLITECHNIKĄ wrocławską, i PP, ciekaw jestem wniosków z porównania.
lolo2- nie mam na celu wprowadzenia dyskryminacji, chociaż współzawodnictwo w wyścigu o miejsce na uczelni raczej zrobiło by lepiej systemowi kształcenia.
Mam dla was kolejną porcję publicystyki:
http://blog.onet.pl/42104,archiwum_goracy.html
postarajcie się rzucić na to okiem i wyrazić opinię:)
Śledzę temat na gorąco, czytając wasze opinię mogę śmiało stwierdzić że jednak nasze studia mechaniczne jakie większość z nas kończy nie są doskonałe są nawet pełne wad lecz sytuacja nie jest tak dramatyczna że są nam one zupełnie niepotrzebne:)
pitsa- super że wypowiada się ktoś kto przedstawia problem trochę od kuchni, bardzo miło czytać przykłady z życia.
bad_spider-brzmi to jak pieśń pochwalna, ale jeżeli twoja uczelnia jest tak wspaniała jak piszesz - to bardzo dobrze:) tylko pogratulować prawidłowego toku nauczania.
Nawiasem mówiąc ciekawe czy starsze pokolenie obserwuje naszą dyskusję.
jarekk- widzę że jesteś z Gdańska z jedynej chyba słusznej uczelni jaka się tu jeszcze ostała:), więc możemy porównać nasz UNIWERSYTET techniczny jak sami się nazwali, z POLITECHNIKĄ wrocławską, i PP, ciekaw jestem wniosków z porównania.
lolo2- nie mam na celu wprowadzenia dyskryminacji, chociaż współzawodnictwo w wyścigu o miejsce na uczelni raczej zrobiło by lepiej systemowi kształcenia.
Mam dla was kolejną porcję publicystyki:
http://blog.onet.pl/42104,archiwum_goracy.html
postarajcie się rzucić na to okiem i wyrazić opinię:)
Śledzę temat na gorąco, czytając wasze opinię mogę śmiało stwierdzić że jednak nasze studia mechaniczne jakie większość z nas kończy nie są doskonałe są nawet pełne wad lecz sytuacja nie jest tak dramatyczna że są nam one zupełnie niepotrzebne:)
-
- ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 3
- Posty: 1592
- Rejestracja: 09 gru 2005, 11:52
- Lokalizacja: Lublin
przykład szkolnictwa bardzo świeżutki a nikt z Was wykładowców nie reaguje:
https://www.cnc.info.pl/topics108/jak-o ... t36994.htm
https://www.cnc.info.pl/topics108/jak-o ... t36994.htm
sprawność wg kobiety: stosunek wielkości wyjętej do wielkości włożonej