Byłem dziś "w galerii piw" wszelakich. Dwa długie regały prawie tego samego różnych producentów, nowych i starych marek próbujących chwycić mnie na wyjątkowość smaku, tradycję, regionalność, żart obrazkowy i słowny, naturalność, mieszankę smaków, moc procentów i ich brak, zwrotność materiałów, powrót kultowego itp. Przymusowy czas w sklepie spędziłem rozmyślając o tym, że jest to przejaw wolności, który trudno porównać do dawnych czasów kuflowych knajp piwnych. Z czym tu samemu zaistnieć na rynku? Zaufać przypadkowi, wierze w siłę reklamy, którą trzeba kupić? To nie jest tak, że wystarczy jeden produkt. Udaje się z jednym trzeba w zanadrzu mieć następny i szykować się do prób z kolejnym.
Wszystko staje się produktem chwilowym.
I coraz częściej spotykam się z chwilową sprzedażą - efekt zakupów kompulsywnych i niedostępności.
Nie znam tego kanału magazynowego sprzedaży ale spotkałem się z zapisami umowy, przy których trzeba w odpowiednio krótkim czasie zapewnić zapasy magazynowe magazynu platformy sprzedażowej i własne. Do tego dochodzi szybkość reakcji na reklamacje i zapytania klientów. Samemu nie da rady sprostać tym wymaganiom.