Znaleziono 2 wyniki

autor: Andrzej 40
15 lip 2011, 15:07
Forum: Na luzie
Temat: Ech ta mlodziez
Odpowiedzi: 22
Odsłony: 3625

I kolega jest pewien, że jest lepszy od wszystkich inżynierów w tej firmie? Bo kiepscy są w każdym zawodzie i z każdym tytułem. Pracowałem z technikami i inżynierami, którzy nie bardzo wiedzieli jak działają podstawowe elementy elektroniczne. Szczytem był technik, który łączył z pamięci całe okablowanie rentgena, ale jak się spalił potencjometr, to nie umiał policzyć jego parametrów. Komputerów i internetu wtedy nie było a schematy były "tajemnicą państwową", natomiast prawo Ohma nie.
Jeżeli kolega własną pracą doszedł do określonego poziomu, to gratuluję. Ale przy okazji przytyk - jak się jest tak zdolnym, to trzeba pisać poprawnie. Kłaniają sie "montarzyści" i interpunkcja. W pisaniu (i pracy) przesadna niedbałość nie świadczy dobrze o delikwencie i jego stosunku do tych, którzy mają to czytać. Sprawdź pisownię zaprasza :mrgreen: .
Pozdrawiam.
autor: Andrzej 40
15 lip 2011, 06:13
Forum: Na luzie
Temat: Ech ta mlodziez
Odpowiedzi: 22
Odsłony: 3625

Jestem inżynierem i to po dziennych. I w swojej długiej karierze spotkałem kiepskich inżynierów, kiepskich techników, kiepskich robotników i odwrotnie. Ale to żaden powód do uogólniania i twierdzenia, że dobry praktyk bez wykształcenia zastąpi dobrego inżyniera. Najlepszy murarz nie zaprojektuje wieżowca. Każdy jest na tyle dobry w swoim zawodzie na ile ma do niego predyspozycje i chęć do ciągłego uczenia się. Wiedza zdobyta na studiach umożliwia szybką adaptację do różnych prac. Inteligentny technik może osiągnąć ten sam poziom zawodowy jak dobry inżynier, ale będzie go to kosztowało wiele czasu i nauki. Czyli będzie musiał studiować, ale już samodzielnie i dłużej.
Obecnie jakość wykształcenia od podstawówki po studia zamieniona została na masowość. Masowość wymuszana jest przez politykę. Gdyby ograniczyć kształcenie do tych, którzy chcą i mogą opanować dany zakres wiedzy, to nie mówilibyśmy o kiepskich wynikach nauczania. Ale nadal plan ilościowy musi być wykonany i nie ma mowy o eliminowaniu osób, które nie mają zamiaru lub nie są w stanie się uczyć i utrudniają to innym zajmując czas pedagogom. Do tego dokładaja się idiotyczne i rozdęte programy, które oduczają samodzielnego myślenia na rzecz wiedzy encyklopedycznej. Teraz trzeba niemowlęta posyłać do szkoły, żeby zdążyć przed emeryturą przerobić (bez utrwalenia) wymagany materiał.
Dla rozweselenia informuję, że jest nowa jednostka chorobowa - SZKOŁOFOBIA. To nie żart, to orzeczenie lekarskie. Nauczyciele MUSZĄ chodzić do domu tego ucznia (bezpłatnie!!). Następnym etapem rozwoju tego osobnika będzie pracofobia i pewnie zostanie posłem, a może nawet senatorem. Ciekawe, że za takie wychowanie sąd nie odebrał rodzicom dziecka, bo innym, z błachych powodów odbierał błyskawicznie.

Wróć do „Ech ta mlodziez”