to nie żarty postawiono mnie na taką maszynę i muszę sobie radzić jestem dumny że mi zaufano ale pociąga to za sobą jak widać ciągłe doszkalanie się ... poza tym mógłbym i 10 lat robić a nie używać wytaczadła bo nie było by takiej potrzeby( w sumie to rzadko je stosujemy) .. tak wiec doświadczenie jeśli chodzi o czas przepracowany to pojecie względne..
wracając do tematu .. czyli skręcam na wytaczadło na jakiś tam mniej więcej wymiar ..wjeżdżam do otworu z naddatkiem powiedzmy 0,4 .... rozkręcam wytaczadło tak by dotknęło materiału .... wyjeżdżam podkręcam o 0,2 i robię przejazd mierze koryguje ... tu się rodzi kolejne pytanie wyjaśnię o co chodzi na przykładzie :
mam mieć otwór fi 100 od 0,0 do 0,03 po pierwszsym przejeździe wyszło mi 99,8 i teraz o ile ma skorygować o te 0,2 czy np. o 0,2 + środek tolerancji (0,015)
jeszcze pytanko - czy "mikrobor" tak u mnie mówią na tą śrubkę do ustawiania wymiaru ... jak korygujemy wymiar zawsze kręcimy w jedną i w drugą stronę dla skasowani luzu .. czy jak dajmy na to zrobiłem otwór i muszę dodać to wystarczy tylko zluzować blokadę dodać zblokować ,bez konieczności cofania w celu zniwelowania luzu??