Są przypadki w których i to nie pomaga.
Znam przypadek chłopaka który za nic nie mógł opanować tabliczki mnożenia, chociaż usilnie się starał podczas gdy jego rówieśnicy już ją względnie umieli . Starał się też jego ojciec, który próbował wbić mu tą tabliczkę do głowy paskiem. Rezultatów nie było, to ojciec nasilał terapię i nasilał. Efekt był taki że na matematyce chłopak zapytany ile jest 5x8 zrobił się blady jak ściana, nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa i z trudem łykał powietrze. Z wesołego, ruchliwego dziecka zrobił się cichutki, zahukany, apatyczny, nieśmiały. Praktycznie mało co jadł. Czy o to chodzi? Chyba nie.
Trzeba dodać że chłopak pochodził z porządnej rodziny a jego ojciec zapytany dlaczego tak ostro tresował syna powiedział że chciał dla syna jak najlepiej i że on też dostawał oklep od swojego ojca i jemu to tylko pomogło.
Także wg mnie ta nieumiejętnie przeprowadzana paskologia może w takim samym stopniu zaszkodzić jak to całe bezstresowe wychowanie. No ale pewnie tu żadnej Ameryki nie odkryłem.
sorry za offtopa
