Właśnie o to chodzi. Nie trzeba wybierać między dżumą i cholerą. Jeśli jedni i drudzy są według mnie niegodni mojego poparcia, to nie popieram ani jednych, ani drugich, ani trzecich, ani czwartych. Na poparcie to sobie powinni zasłużyć, to nie przychodzi automatycznie.
Też nie popieram strajku kobiet, poza tym denerwuje mnie ta błyskawica, znak runiczny, runa sig (niem. Siegrune). Denerwuje, bo kilkadziesiąt lat temu wykorzystano ten znak (w podwójnej konfiguracji) w bardzo nieładnej organizacji. Nie popieram strajku kobiet, co nie oznacza, że argumenty nie trafiają do mnie.
Czytam postulaty "Strajku Kobiet". Są tam zdania, pod którymi bym się podpisał. Oczywiście pod całością podpisywać się nie mam zamiaru. Bo jeśli ta grupa żąda "likwidacji tzw. „klauzuli sumienia”", to ja jestem na nie! Jeśli w 5 punkcie czytam, że się domagają: "Polski, w której prawa człowieka są dla wszystkich, w tym kobiet, osób LGBTQIA+, z niepełnosprawnościami, mniejszości narodowych, etnicznych i religijnych, seniorów, osób o trudnej sytuacji ekonomicznej" to ja się zastanawiam, czy bezpłatnych biletów do cyrku nie powinni jeszcze dopisać.
Pojawia się problem. Poważny problem. A później okazuje się, że ktoś sytuację wykorzystuje, ukrywając wśród komunałów swoje polityczne manifesty. Nie, ci ludzie absolutnie mojej sympatii nie mają. Ale cóż, ja nie żyję w tak postępowym kraju, jak Polska, ja żyję w zacofanym miejscu, gdzie na kościół płaci się podatek kościelny. Może dlatego?