Ostrzałka do wierteł.

Może nieco pomoże jedna z metod...(tylko nie podoba mi się tu bujający się razem z imadłem materiał-łatwo złamać wiertło, a i sobie zrobić kuku... )



tu jest akurat naprawa złamanego wiertła, ale pomijając etap przygotowania (kąta), reszta to ostrzenie...
Po uzyskaniu właściwego kąta wierzchołkowego krawędzi skrawających, wyprowadzanie właściwego kąta powierzchni przystawienia, jak widać, robi się tu 'od tyłu". Pozwala to na lepszą kontrolę wykonania tej powierzchni, i redukuje możliwość nadmiernego przegłębienia krawędzi tnącej...

Jasiu,

Teraz sytuacja z konca drugiej dekady XXI wieku.
Dostajesz wiertło za 1000 pln (tysiąc) i np. to wiertło ma zrobić 1000 (tysiąc) otworów ( załużmy że na tyle jest przewodziany czas pracy) w krotkim czasie, powiedzmy 8 godz. Teraz bierzesz to wierło ostrzysz "z ręki". Ciekawe czy będzie miało takie same parametry i zrobi tyle samo w tym samym czasie otworów. Oczywiście, na ostrzenie tego wiertła masz powiedzmy godzinę?

Ta umiejętność jest bardzo dobra tylko co z tego. Dla przykładu, pewnie pamiętasz jak się tworzyło rysunki techniczne kiedy nie było komputerów. Też dobra umiejętność tylko, kto dzisiaj za to by płacił jeżeli w CAD-zie mozna to zrobić lepiej i szybciej.

rc666 pisze:Dostajesz wiertło za 1000 pln (tysiąc) i np. to wiertło ma zrobić 1000 (tysiąc) otworów ( załużmy że na tyle jest przewodziany czas pracy) w krotkim czasie, powiedzmy 8 godz. Teraz bierzesz to wierło ostrzysz "z ręki". Ciekawe czy będzie miało takie same parametry i zrobi tyle samo w tym samym czasie otworów. Oczywiście, na ostrzenie tego wiertła masz powiedzmy godzinę?

Zejdź na ziemie, idź do swojego garażu, popatrz na swoje wiertła HSS po 1zł/mm i ochłoń bo żadna chińska zabawka czy przystawka nie naostrzy Ci wiertła tak dobrze jak profesjonalna maszyna za kilkaset tyś. Wręcz bym stwierdził że te zabawki gorzej ostrzą niż pierwszy lepszy majsterkowicz w garażu którą tą wiedzę w jakiś sposób wypracował. Pomijam fakt że ręcznie możesz sobie podostrzyć jak Ci się tylko podoba co jest dość ważne przy wierceniu w miekkich materiałach. Ten kto wiercił dużymi średnicami w brązie wie jak kończy się wiercenie wiertłem o złym kącie w brązie.

Zdaje się, że największą trudność uczącym się ostrzyć wiertła "z ręki" sprawia nabycie odruchu do prawidłowego wykonania dobrej powierzchni przystawienia, kiedy trzeba zgrać dwa ruchy:
- obrót wiertła wokół osi,
- z jednoczesnym proporcjonalnym zmniejszaniem kąta osi wiertła do powierzchni ściernicy(B; C), jak na rys. poniżej.
http://home.iae.nl/users/summer/16mmngm ... pening.htm

rc666 pisze: ↑

20 kwie 2020, 20:11

Teraz sytuacja z konca drugiej dekady XXI wieku.
Dostajesz wiertło za 1000 pln (tysiąc) i np. to wiertło ma zrobić 1000 (tysiąc) otworów

Chyba się za bardzo rozpędziłeś. Po pierwsze, nie ostrzę wierteł specjalnych, a takie kosztują 1000 złotych. Mówimy o ostrzeniu wierteł z najpopularniejszego zakresu. Powiedzmy o średnicy do 25, max 30 mm.

I ja takie wiertło jestem w stanie naostrzyć w czasie 3-5 minut. Czemu tak długo? Żeby nie przegrzać. Być może będą mi potrzebne okulary z aldika do czytania, takie plus 3, zamiast lupy. I gwarantuję, że to wiertło rozbije nie więcej, niż 5 setek (zakładam, że nie jest wcześniej np. skrzywione) i gwarantuję, że wytrzyma dłużej, niż to ostrzone na maszynie CNC.

Czemu? A bo maszyna musi mieć z konieczności pewne uniwersalne uproszczenia przy wierceniu, a ja sobie po prostu rzeźbię, tak jak chcę. Tak, pamiętam do tej pory rysunki z książek do technologii, z kątami występującymi w narzędziach. Tak, jak potrzebny fikuśny nóź do tokarki, to czasem też wygrzebuję coś z dna szafki i idę poprawić. Mam trochę praktyki.

I uwierz mi, tak jest też najszybciej.

RomanJ4 pisze:Zdaje się, że największą trudność uczącym się ostrzyć wiertła "z ręki" sprawia nabycie odruchu do prawidłowego wykonania dobrej powierzchni przystawienia, kiedy trzeba zgrać dwa ruchy:

Zgadza się a to się objawia wysoką powierzchnią przyłożenia co przekłada się na to że wiertło nie wierci a się ślizga po tej powierzchni. Z tego co mi wiadomo to wiertła ostrzone ruchem obrotowym są wytrzymalsze względem ewentualnych uszkodzeń czy wykruszeń od tych ostrzonych "czołowo" na płasko. Nie wiem jak jest w praktyce ponieważ ciężko wysnuć jakiś wniosek wiercąc amatorsko.

Tak się zastanawiałem, jak pomóc tym, którzy nie potrafią wiertła naostrzyć i może coś wykombinowałem.

Podstawa, to postawa. Trzeba stanąć z boku szlifierki. Może warto kredą na podłodze zaznaczyć sobie linię pod kątem 60 stopni do płaszczyzny walcowej tarczy (wiertło ma 120 stopni na wierzchołku). I teraz trzymamy wiertło prostopadle do brzucha, staramy się głaskać delikatnie wiertłem ściernicę. Obserwujemy z boku, czy nie naciskamy za mocno na początku (będzie "ostre"), czy czasem nie jest tak, że tył jest niżej, niż krawędź tnąca.

I tak raz jedną krawędź, raz drugą. Wycinamy sobie z papieru (ze zdjęcia wystarczy na początek) szablon i sprawdzamy kąt i czy krawędzie są jednakowe.



Ten szablon wystarczy.

Na końcu na krawędzi tarczy zmniejszamy ścin. Trzeba zwrócić uwagę, żeby równo z obu strony zmniejszyć, nie na szpica, bo się złamie i przykładamy tak wiertło, żeby uzyskać jakby przedłużenie krawędzi tnącej, żeby nie zrobić tam wciskanego stożka (kąt na ścinie w drugą stronę, niż na wiertle. Tarcza zbiera przy okazji z rowka wiórowego ze strony przeciwnej, i to jest prawidłowo. Są różne techniki, ja to robię tak, że ścin jest u góry. Można bokiem (ścin na dół).

Proponuję się pobawić, jakieś wiertło, nie za małe na początek, jakaś ósemka, czy dziesiątka.

Najważniejsze, to tarcza nie ma bicia, jest równa, na boku (obróbka ścina) też i staramy się jak najmniej siły użyć. To ma być głaskanie! No i chłodzimy, jakaś puszka z wodą powinna pod ręką być.

Ja ostrze z ręki na szlifierce od fi 3mm w góre, mniejsze też ręcznie płytką z nasypem diamentowym 600-ką. W mojej byłej pracy była ostrzałka na tulejki er40 i była całkiem ok, ostrzyła precyzyjnie. Jak za cene ok 4k pln warta tych pieniędzy, ale starsi pracownicy i tak z ręki ostrzyli bo było po prostu szybciej.