Dzięki za uznanie
Niestety, rysunku nie mam, to bardzo dawno zmajstrowane urządzenie.
Mogę jedynie pomierzyć z zewnątrz całość i naszkicować z grubsza przekrój poprzeczny wrzeciennika w miejscu jego mocowania do rury wysięgnika (czyli w środku jego długości). Resztę (mniej ważną) chyba dobrze widać na zdjęciach.
Z tego co pamiętam, dobrałem odcinek rury ze ścianką 5-6mm i zatoczyłem jej na końcach gniazda na łożyska (użyłem oczywiście 2RS) oraz drobnozwojowe gwinty pod pierścienie dociskające łożyska.
Pierścienie mają od zewnątrz nawiercone ślepe otworki pod klucz, uszczelniaczy filcowych w otworach na wałek nie robiłem - polegam na plastikach 2RS, i dotąd nie ma problemów.
Wałek, cóż, jak to wałek - gwinty na końcach to M16 (nie pamiętam czy zwykły), ale oczywiście z lewej strony jest gwint lewy, by przy szybkim starcie silnika bezwładność ściernicy nie odkręcała nakrętki (obie toczyłem, nie użyłem gotowych). Także z lewej strony umieściłem koło pasowe o małej średnicy, równej w przybliżeniu średnicy wrzeciennika. Jest wciśnięte i blokowane wkładką w kanałku.
Wytoczyłem sobie różne tarcze dociskowe pod kamienie, żeby nie zmieniać na nich wcześniej już obciągniętych tarcz.
Średnice pod łożyska na wałku oraz w rurze muszą być dokładne, pasowane (a wałek toczony w kłach).
Wahliwie zamocowana w widłach pionowej podstawy (ona także jest obrotowa, w osi pionowej) rura "żurawia" ma na swoim przednim końcu - tam gdzie wrzeciennik - przyspawany kawałek ceownika, a do niego z kolei przyspawany jest odcinek "pół-rury", że tak go nazwę.
Jest ona dopasowana swoim promieniem do średnicy wrzeciennika tak, że do niego przylega - poprzez cztery otwory w narożach tej "pół-rury" cztery śruby M8 mocują wrzeciennik. Jest to wszystko bardzo sztywne.
W ceowniku od dołu i od góry jest po kilka otworów M6 w linii, i w równych odstępach - wspominałem o nich, służą do przykręcania różnych dziwnych podpórek (jeśli są potrzebne, od dołu) i przeźroczystej osłony twarzy z plexi (od góry).
Silnik jest prostopadle zamocowany do rury, która teleskopowo wysuwa się z rury "żurawia" - jest tam sprężyna, która ją odpycha i tym samym napręża pasek klinowy przy montażu.
Aby po końcowym ustaleniu "teleskop" z silnikiem już się nie cofał, w moim przypadku zaciskany jest dwoma półpierścieniami skręcanymi dwoma ampulami M6 na ponacinanej końcówce rury "żurawia" - taki zacisk zapewnia pewne ustalenie liniowe i obrotowe, choć oczywiście można to inaczej rozwiązać.