Żele, rękawice i inne środki ochronne niewiele mi pomogły. Pomogła dopiero zmiana chłodziwa na Blaster. Nie musi być koniecznie akurat to chłodziwo, są inne tańsze o 30-40% ale rzecz jest w tym, jak te chłodziwa nowego typu radzą sobie z bakteriami: w starych "konwencjonalnych" chłodziwach stosuje się ogólnie mówiąc "chemię" antybakteryjną. W nowszych zamiast "chemii" przeciwko bakteriom używa się inne szczepy bakterii, które zagłuszają te niepożądane ( w sumie wszystkie inne też), i są dobrane tak, żeby nie śmierdziały, i korelowały z "chemią" chłodząco-smarującą, nie powodowały problemów z uczuleniem, pożywiały się na swoich resztkach. W realiach pracy mojego warsztatu chłodziwo tego typu mogę porównać do syntetycznych chłodziw uznanych producentów, u mnie się sprawdza.
Oczywiście, muszę wspomnieć o pewnych wadach:
1. pozostawia cienką warstwę "brudu" na dłużej pracujących narzędziach wysokoobrotowych, np oprawkach frezów Φ 4 (8-12k/min) - łatwą do usunięcia np szmatą
2.. chłodziwo musi być przechowywane w pewnych zakresach temperatur, np nie może być trzymane w obecnych warunkach w szopie na mrozie, bo bakterie zdechną
3. nie wiem jak przy obróbce części dla medycyny czy spożywki (nie przeglądałem atestów pod tym kątem, robię dla sektora automotive)
No jako szef firmy zmieniłem chłodziwo i tyle, nie wiem jak ci pójdzie z przekonaniem twojego szefa, jeśli chodzi o koszty Blaster nie jest tani, ale firma która go produkuje się podzieliła, i konkurencja oferuje podobno to samo samo sporo taniej. Akurat chłodziwa nie są u mnie znaczącym kosztem i zostałem przy starym. Z 2 strony ludzie do pracy są coraz większym problemem, podsuń szefowi gotowe rozwiązanie i powiedz, że w ten sposób ma "uwiązanego" do siebie pracownika

może to zadziała, szczególnie jeśli jesteś dobry w tym co robisz.