tak mi przyszło do głowy.
Skoro 50% czasu drapał się po ja...kach - to ja bym się zgodził za 50% stawki tylko drapać się po ja..ach

gość by mi płacił tylko połowę - czysty interes ! - czyż nie ?
pzd.
nawet mógłbym pracować zdalnie - w domu !
Ale to dobra praca była. I on się cieszył, że przez minutę może popracować, zmienić detal, sprawdzić. Nie można 8 godzin non stop się drapać, bo rany się porobią. Myślę, że w końcu, jak dostawiono mu drugą maszynę, chyba był zadowolony, czas szybciej mu leciał. Bo to była naprawdę nieskomplikowana i nudna robota. Ciągle ten sam element zakładać, zamykać uchwyt i czekać, aż się zrobi. Jak tłoczek wchodził ciasno (nie częściej, niż raz na zmianę), zawołać brygadzistę-ustawiacza, żeby przyjrzał się płytce i ewentualnie wymienił.
A co na to BHP , że w nocy pracowała na nich tylko jedna osoba ?
To normalka ....
Na pewno ktoś by się znalazł ..... , chociażby jakiś młody co odciął się od matki / ojca portfela..... Bo rozważałem ostatnio czy nie zatrudnić pracownika do warsztatu ( bardziej mi się to opłaca niż samemu dłubać). Tylko od razu sobie pomyślałem: kto zechce za minimalną krajową robić na warsztacie.
....