doświadczenie a wykształcenie

Tu można porozmawiać na dowolny temat nie koniecznie związany z tematyką maszyn i CNC

atom1477
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 18
Posty: 3776
Rejestracja: 21 kwie 2011, 10:58
Lokalizacja: ::

#31

Post napisał: atom1477 » 10 kwie 2017, 23:23

FTW pisze:Motywacje mieli studenci, bo rodzice by im odcieli finansowanie i musieli by pójść do pracy, zamiast dalej słodko się opierdzielać. Twoja motywacja zapewne była finansowa. Patrzysz na to z punktu widzenia osoby ambitnej, natomiast masz do czynienia z ludźmi, którzy lecą po najmniejszej linii oporu.
Oczywiście. Pisałem wcześniej że to o czym piszę dotyczy tylko niektórych osób.
A że większość taka nie jest i wymaga motywacji np. w postaci zajęć na studiach to jest fakt i się z tym oczywiście zgadzam.
FTW pisze:Działa czy nie działa, ale jeśli ktoś Cie zatrudnia i masz ten papier, to pracodawca ma świadomość, że musiałeś przez to przejść. Obojętnie jak, może i lecąc na ściągach z telefonu. Ale poradziłeś sobie.
Nie zawsze to wystarcza. I całe szczęście.
Bo jak pisałem wcześniej, są świadomi pracodawcy którzy zatrudniają na podstawie wiedzy i doświadczenia a nie na podstawie papierka (co się oczywiście nie wyklucza, tzn. można mieć i wiedzę i doświadczenie i papierek).
FTW pisze:A że wyróżnianie się nie jest wskazane, to się zgadzam. Czasem jednak fajnie można zagiąć jakiegoś doktorka przy całej sali pełnej studentów. Oceny lecą, ale warto było :twisted: Z drugiej strony przez te 5 lat obserwując co się dookoła dzieje, można jednak nauczyć się poruszać w takim środowisku. Ilu było i jest ludzi wybitnie zdolnych, lecz kompletnie nie umiejących sobie radzić w codziennym życiu.
No dokładnie.
FTW pisze:Jeśli to możliwe, pochwal się zatem czym się zajmujesz. Albo w jaki sposób zamieniłeś zdobytą wiedzę na pieniądze. Może być ogólnikowo, nie interesują mnie ani szczegóły, ani tym bardziej pieniądze. Geniusze jak najbardziej istnieją, natomiast dziwnym trafem na forach, w szczególności w tematach o pieniądzach w 99% można spotkać ludzi, którzy użalają się na swoje zarobki. Jakoś mało tych zadowolonych. Pytanie czy nie istnieją, czy się nie udzielają :cool:
I tu pewna kwestia do wyjaśnienia. Nie zawsze zdobyta wiedza musi oznaczać duże pieniądze. Niektórzy z wyboru, wolą zarabiać mało. Jest też wiele osób które nie mają wiedzy a zarabiają dużo. Więc pieniędzy nie można tu użyć do ocenienia na ile się ktoś wykształcił.
Zatem mój opis przekuwania wiedzy na pieniądze nie będzie miał sensu. Bo niczego nie udowodni, jak i niczego nie obali.
Ostatnio zmieniony 10 kwie 2017, 23:26 przez atom1477, łącznie zmieniany 1 raz.



Tagi:


Areo84
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Posty w temacie: 2
Posty: 999
Rejestracja: 26 gru 2009, 09:33
Lokalizacja: ...

#32

Post napisał: Areo84 » 10 kwie 2017, 23:24

atom1477 pisze:Przypomniałem sobie też że robiłem projekty z mechaniki dla studentów mechaniki (projekty podnośników, kratownic, itp)
atom1477 pisze:Nie przypominam sobie żadnej dziedziny elektroniki która by mnie nie zainteresowała
Jeśli chcesz powiedzieć że interesują Cię jednocześnie takie zagadnienia jak obliczanie kratownic przestrzennych, czy zjawiska nieliniowe w światłowodach

to po stokroć szacun! :mrgreen: :mrgreen:


atom1477
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 18
Posty: 3776
Rejestracja: 21 kwie 2011, 10:58
Lokalizacja: ::

#33

Post napisał: atom1477 » 10 kwie 2017, 23:28

Nie powiedziałem że akurat takie mnie interesują.
To był przykład z nie mojej głównej dziedziny (mechanika), mający pokazać że osoba z poza branży może mieć większą motywację do nauki tej dziedziny niż Ci którzy studiują tą dziedzinę na studiach.
Zresztą znam osoby po studiach mechanicznych i np. wspomnianych kratownic przestrzennych na studiach nie miały.


mc2kwacz
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 13
Posty: 2920
Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
Lokalizacja: gdzieś

#34

Post napisał: mc2kwacz » 11 kwie 2017, 01:20

atom1477 pisze:
Nigdzie nie pisałem że samemu nie da się wszystkiego nauczyć. Właśnie pisałem że się da, tylko jest to bardzo trudne.
No i o tą trudność mi chodziło. Bo ja uważam że to nie jest wcale tak bardzo trudne.
Ale może źle to oceniłem. Po prostu ja tego nie odczułem jako trudność. Ale w pewnym sensie oczywiście można to uznać za trudność bo trzeba mieć motywację, samemu się kontrolować i weryfikować swoją wiedzę, tracić czas, itp.
Wybacz że będę sceptykiem. Albo tylko otarłeś się o elektronikę albo, samoukiem będąc, masz IQ na poziomie >160, tyle co wybitny noblista z fizyki. Kto wie, ale mi nie dane było nikogo takiego znać osobiście i nie słyszałem żeby ktoś ze znajomych znał.
Podam przykład co mam na myśli. Kiedyś na jednym przedmiocie obieralnym, który prowadził jakiś człowiek dochodzący z elektroniki na WAT, mieliśmy kolokwium. Problem w tym, że kolokwium było w poniedziałek rano a my zwartą ekipą cały weekend balowaliśmy pod namiotami chyba gdzieś w Beskidzie Żywieckim. Po całej nocy w pociągu powrotnym, w stanie trzeciej świeżości i strojach turystycznych, z plecakami (co się zdarzało) zjawiliśmy się na zajęciach. Do kolokwium trzeba było podejść obowiązkowo, nie było rady. Nikt oczywiście nawet odrobinę tym się nie zajął, bo i nie było jak. Kolokwium było więc z góry stracone i założenie było takie, że się powtórzy bo tym razem będzie murowana pała. Poszło przeciętnie, zgodnie z oczekiwaniami. Za tydzień facet rozdaje wyniki, ku ogólnemu zdziwieniu prawie same piątki. Wykładowca wręcz zachwycony "nasza wiedzą", w porównaniu ze studentami WAT-u oczywiście. A my zażenowani tą sytuacją. Co by było, gdybyśmy nie mieli wyjazdu i byśmy się choć odrobinę przygotowali? ;)
Do czego zmierzam. Ludzie dostawali się na kierunek z punktacją co najmniej 90% albo byli to finaliści olimpiad ogólnopolskich. I były przedmioty, przy których trzeba się było bardzo mocno napocić żeby w ogóle zaliczyć a co dopiero dostać coś lepiej. I nie było wyjątków które gładko przez wszystko bez stresu przechodziły. Każdy z czymś tam miał spory problem. A mieliśmy nauczycieli z których wielu było sławami polskiej elektroniki. Więc wybacz, ale trudno mi jest sobie wyobrazić kogoś kto samoukiem będąc, samodzielnie ze wsparciem internetu łyka tę teorię, na dodatek twierdząc że to ŁATWE.
Ale zgadzam się, że jest to możliwe. Bo nie jest niemożliwe. Pewnie raz na kilka czy kilkanaście milionów zdarza się taki człowiek.
Witamy na forum :)


Majster70
ELITA FORUM (min. 1000)
ELITA FORUM (min. 1000)
Posty w temacie: 2
Posty: 1255
Rejestracja: 08 cze 2010, 23:37
Lokalizacja: Piastów

#35

Post napisał: Majster70 » 11 kwie 2017, 06:55

Powiem tak, gdybym miał do wyboru zatrudnić 2 ludzi z podobnym doświadczeniem za podobne pieniądze i podobnie rokujących - 1 po studiach, 2 nie - wybrałbym tego po studiach.
Samoucy typu samorodny geniusz trafiają się rzadko, często ich mniemanie o sobie jest nadmiernie wygórowane. Praca zespołowa to dla nich duży problem, mają tendencję do wyważania otwartych drzwi i ciągłego odkrywania Ameryki oraz robienia wszystkiego po swojemu. Pożytek z nich w zakładzie niewielki. Oczywiście są miejsca, gdzie typ domorosłego naukowca doskonale zda egzamin, ale nie dla nich typowe trywialne zagadnienia spotykane w codziennej pracy.
Jednym słowem wymagają specyficznego miejsca pracy, być może nakierowanego na modną ostatnio inwencję. Trzeba mieć tylko świadomość, że obecnie główny problem nie leży po stronie odkrycia i wdrożenia czegoś nowatorskiego do produkcji, ale wdrożenia czegoś na rynek i późniejszym rozwoju produktu. A to bywa żmudne, nudne i nierozwijające. Nie święci garnki lepią.


atom1477
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 18
Posty: 3776
Rejestracja: 21 kwie 2011, 10:58
Lokalizacja: ::

#36

Post napisał: atom1477 » 11 kwie 2017, 08:35

mc2kwacz: a możesz napisać (jak pamiętasz) jaki był temat tego kolokwium?
Dodam jeszcze że nie neguję nauki od najlepszych. Ja też tak robiłem. Tylko chodzi mi o to że nie na uczelni ale samemu. Czytając książki tych osób, zamiast spotykać te osoby na zajęciach.
Tu pewnie wyszło złe zrozumienie definicji osoby "samouka" której użyłem.
Bo jak pomyślałeś o osobie która lekceważy wszelkie materiały naukowe i ogólnie prawa fizyki, to się zgadzam że daleko nie zajdzie. I z takich osób wyrastają potem tacy pseudonaukowcy co robią Perpetuum Mobile na YouTube.
Natomiast ja miałem na myśli inny rodzaj samouków. Samo, ale uków. Czyli ludzi którzy się jednak uczą. Czytają książki. Nie lekceważą praw fizyki. I mają pokorę co do wiedzy. Czy świadomość że jeszcze nie wszystko rozumieją więc nigdy nie podchodzą do żadnego tematu lekceważąco tylko zawsze weryfikują swoją wiedzę i się starają doszkalać.
Różnica miała być tylko w tym, że robią to samemu, stąd są samoukami. A nie uczelnioukami.
Ty natomiast gdy pisałem o samoukach, pewnie pomyślałeś o nieukach.

Przy okazji, to takim samoukiem tylko ukrytym, może być ktoś po studiach (czy na studiach).
Bo sam fakt bycia na studiach nic nie mówi o tym że zdobyta wiedza przychodzi z tych studiów. Więc takich osób o których mówię może być całkiem dużo. Tylko nikt nie jest świadomy ich istnienia (i one same też).

Majster70: no tu muszę przyznać rację. Ja się właśnie zajmuję tematami nietypowymi. Przy czym wciąż są to tematy techniczne. W sensie inżynierskie. Tzn. zgodne z zachodnią definicją inżyniera, taką jaką widać np. na stronie IEEE. Czyli mam tu na myśli rozwiązywanie problemów przy użyciu dostępnych technik.

Widać po ogłoszeniach pracy że pracodawcy sami nie widzą kogo potrzebują. Albo zatrudniają podając wygórowane wymagania wiedząc że dzisiaj i tak 80 czy 90% osób ma skończone studia.
Tak jak pisał mc2kwacz, często jest tak że ktoś wcale nie potrzebuje inżyniera tylko zwykłego technika.
I stąd potem wynika rozjechanie się wyników z oczekiwaniami. Mimo że teoretycznie pracownik ma takie wymagania jakie pracodawca w ogłoszeniu o pracę zamieścił.


mc2kwacz
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 13
Posty: 2920
Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
Lokalizacja: gdzieś

#37

Post napisał: mc2kwacz » 12 kwie 2017, 00:29

Ale masz oczekiwania! :) To było wieki temu.
Przedmiot był obieralny, czyli zawodowo-praktyczny. Nazwa bodaj "układy subnanosekundowe w miernictwie czasu" albo coś koło tego. Szybka technika impulsowa, pikosekundowe zbocza, układy formujące, propagacja sygnałów i podobne rzeczy. Śladowe ilości teorii, omawianie rozwiązań sprzętowych. Człowiek zawodowo zajmował się bodaj dalmierzami laserowymi do celów objętych tajemnicą ;)
Z czego było kolokwium nie pamiętam. Pewnie liczenie jakichś odbić na stykach linii albo szkicowanie przebiegów sygnałów w wybranych punktach układu. Proste rzeczy, ale bez przećwiczenia i nabycia wprawy można można się wyłożyć.
Życzysz sobie jakieś proste zadanie do policzenia na palcach? Będziesz mógł się sprawdzić, sam dla siebie, ile czasu Ci to zajmie ;)


atom1477
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 18
Posty: 3776
Rejestracja: 21 kwie 2011, 10:58
Lokalizacja: ::

#38

Post napisał: atom1477 » 12 kwie 2017, 01:14

No jak jakieś masz pod ręką to możesz zapodać.


mc2kwacz
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 13
Posty: 2920
Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
Lokalizacja: gdzieś

#39

Post napisał: mc2kwacz » 12 kwie 2017, 02:06

Nie mam pod ręką ale mogę szybko coś stworzyć :)
Zadanie inżynierskie nie wymagające nawet kartki i ołówka, z kategorii "pytanie na teście": generator o sile elektromotorycznej 1V i impedancji 50 ohm podłączony jest do metrowej linii przesyłowej bezstratnej o impedancji 75 ohm zwartej na końcu. Generator wytwarza pojedynczy impuls trójkątny o czasie narastania i opadania 0,5ns. Podaj napięcie punktowe na linii 75cm od zacisku generatora w 2ns od rozpoczęcia generacji impulsu.


atom1477
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 18
Posty: 3776
Rejestracja: 21 kwie 2011, 10:58
Lokalizacja: ::

#40

Post napisał: atom1477 » 12 kwie 2017, 18:43

To co stworzyłeś to jest typowe zadanie uczelniane.
I nic dziwnego że raczej tylko osoby po studiach są w stanie je rozwiązać w takiej postaci.
Przynajmniej jeżeli chodzi o osoby studiujące dzisiaj, ale o tym dalej*.
Natomiast zadanie jest proste ze względu na przyjęte parametry.
Nie podałeś szybkości rozprzestrzeniania się fali w linii (chyba że celowo, żeby zadanie przy okazji sprawdzało czy ktoś to wie) więc przyjmę średnie 200 000 000 m/s co daje prędkość propagacji około 5ns/m.
Stąd wniosek że impuls w ciągu 2ns nie zdąży nawet dotrzeć do punku o którym mówi zadanie. Nie trzeba więc nawet rozważać co się stanie na końcu linii (czy się sygnał odbije i jak się odbije). Tak samo niedopasowania linii po stronie generatora też nie trzeba rozważać.
Dobrze rozumuję?

To co do zadania teoretycznego.
Natomiast w pracy praktycznej inżynier rozwiązuje praktyczne problemy inżynierskie.
Mogą być one zgodne z tym co przedstawiłeś, ale jest jednak ważna różnica.
Bo dostaje się jakiś ogólny problem i musowo go przede wszystkim rozpoznać.
Chodzi mi o to że to nie jest konkretne zadanie z treścią, tylko sytuacja.
Nie ma tam pytania zawartego bezpośrednio. Trzeba je dopiero stworzyć.
Czyli nie można po prostu wkleić pytania do googla czy gdzieś w książkach poszukać odpowiedzi.
Osoba nie mająca odpowiedniej wiedzy nie będzie w stanie tego zrobić, bo nawet nie uda jej się sformułować pytania do napotkanej sytuacji.

Taką sytuacją mogło by być coś takiego:
Na płytce PCB jest interfejs SPI z wieloma odbiornikami w rożnych punktach magistrali.
Master SPI jest jeden. I on ma terminator typu szeregowego na linii SCK (czyli przy nadajniku).
Ktoś podłącza oscyloskop do ostatniego odbiornika na linii, i jest spoko. Prostokątny przebieg SCK.
Podłącza do odbiorników na środku linii i widzi krzaki. A oczywiście pasuje żeby każdy odbiornik SPI miał ładny prostokątny przebieg SCK.
I inżynier ma zadanie rozpoznać problem i coś z nim zrobić.
Nie ma podanych danych. Nie wiadomo bezpośrednio nic (nic w formie tekstu, pytania, itp.).
I zapewniam Cię że na dzisiejszych studiach konkretnie takiego problemu nie poruszano.
Było o liniach, o odbiciach, ale mówiono wtedy o linii. Nikt nie wspominał jakie elementy należy uznać za linie. Studenci w większości po prostu zakładali że taka linia nie wiem, będzie podpisana. Będzie na niej pisało "linia długa".
A problem jest zgodny z Twoim zadaniem. Są impulsy, jest linia przesyłowa, są odbicia od końca linii, itp.
Chodzi jednak o to żeby w ogóle stworzyć tutaj pytanie.
Trzeba więc wiedzieć że ścieżka na PCB może w ogóle być linią.
I że następują na niej odbicia.
Co to jest terminacja szeregowa i jak działa.
Itp.
Krótko mówiąc musowo widzieć styk teorii z praktyką.

Ta sprawa SPI była dla mnie kiedyś zagadką.
Nie miałem problemów z działaniem SPI w moich urządzeniach, ale jednak dziwiłem się że przebiegi nie są całkowicie prostokątne.
Wiedziałem jednak że szybkie linie się terminuje, więc poczytałem materiały Texas Instruments i jakieś inne na ten temat. I problem się rozwiązał.
Czyli najpierw był problem, potem poszukiwanie rozwiązania, a na koniec naukowe rozwiązanie. Przy czym żeby szukać rozwiązania to jednak trzeba mieć trochę wiedzy już wcześniej.
Przynajmniej dla mnie było to bardzo motywujące do nauki czy czytania.
Bo szukam rozwiązań do problemów które miałem. Widziałem więc że to ma jakiś sens, bo mi przyniesie rozwiązanie problemu.
Z kolei na studiach jest odwrotnie do mojej sytuacji (co nie znaczy że gorzej, w zasadzie teoretycznie tak jest lepiej). Najpierw się uczy teorii obwodów żeby to się potem przydało do rozwiązywania problemów.
Ma to oczywiście sens w tym sensie że podczas wystąpienia problemu od razu mamy potrzebną wiedzę do jego rozwiązania.
Niestety widziałem jak to działa w praktyce.
Studenci z odpowiednią wiedzą (prawdziwą, a nie tylko z wysokimi ocenami uzyskanymi za pomocą ściąg) nie potrafili po prostu połączyć posiadanej wiedzy z rozwiązywaniem problemów.
Nie wiedzieli po prostu która część wiedzy ma mieć zastosowanie przy danym problemie.

Domyślam się też dlaczego uważasz że osoba bez studiów sobie nie poradzi. Bo założyłeś pewnie (całkiem słusznie) że mowa o osobie która nie ma w ogóle wiedzy a idzie do pracy.
Czyli dopiero w pracy napotykając problem będzie szukała rozwiązania (a znalezienie rozwiązania się uda albo i nie). No to wtedy faktycznie jest nieciekawie.
A mi chodziło o nietypowy przypadek który dotyczył mnie. Czyli osoby która się sama uczyła już wcześniej. Czyli po prostu była samoukiem.
Ja swoje pierwsze układy elektroniczne i to na układach scalonych robiłem już w 4...5 klasie szkoły podstawowej (co i tak nie jest wcześnie, wiele osób robiło jeszcze wcześniej). Czyli zanim w ogóle się pojawiła fizyka w programie nauczania (była od 6 klasy).
Tym sposobem wiele problemów miałem rozpracowane jeszcze przed końcem liceum (czyli przed ewentualnymi studiami).
W każdym razie przed pójściem do pracy.
Ale to nie wszystko. Najważniejsze że był kontakt z praktyką, więc nawet jak czegoś nie wiedziałem to wiedziałem przynajmniej gdzie i jak szukać odpowiedzi i rozwiązań na napotkane problemy.
Może nie wszystko rozumiałem od strony naukowej, ale znałem różne haczyki mogące wystąpić w różnych przypadkach. Zawsze więc można było próbować się doszkolić, bo już było przynajmniej wiadomo w jakimi kierunku.
Po prostu nie dotknęła mnie dysgooglia i dysmózgia.
Wcale nie trzeba być geniuszem. I ja też nim nie jestem.
Wystarczy nie mieć dysmózgii :D

* I tu wracamy do programu studiów.
Stwierdzam że studiowałeś ciekawe tematy. W ogóle dawna elektronika była ciekawsza bo dotyczyła rozwiązywania trudnych problemów za pomocą prostych środków.
Dzisiaj jest odwrotnie. Stosuje się skomplikowane środki do rozwiązywania prostych problemów.
Nawet do programów studiów się to wkradło.
Wiem bo miałem z tym styczność.
Nie mam więc nic przeciwko studiom w ogóle.
Chodzi mi jednak o dzisiejsze studia, które się dostosowały go dzisiejszych realiów.
Oraz o podejście studentów do studiowania (gdy 90% osób po elektronice nie pracuje w zawodzie z własnego wyboru, a nie z powodu trudności w znalezieniu pracy).

Więc może wyprostuję moją wcześniejszą opinię że bez studiów można żyć.
Teraz powiem tak:
Trzeba sprawdzić czy się jest osobą ambitną i od kiedy się interesuje danymi tematami (np. CNC).
I dopiero gdy ktoś stwierdzi że robi to od dawna, i ma parcie na samodzielne doszkalanie się (nie tylko na majsterkowanie, ale też na czytanie książek z teorią naukową na tematy mechaniki czy CNC), to może próbować coś zdziałać bez studiów.
Inaczej to raczej nie.

ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „Na luzie”