Ale to poczucie wielkości to zazwyczaj po drugiej stronie kompa. W rzeczywistości zapewne cieniutko się chłopina ma.Areo84 pisze: własnej wyimaginowanej wielkości, bo chyba masz z tym jakiś problem.

Jakbys miał ciut wiedzy czy inteligencji to wiedziałbyś że tytuł osiaga sie pisząc coś na określony temat. I nie jest to wiedza tajemna tylko po raz kolejny kopiowana. A jak Ci mało to zazwyczaj czy nawet bardzo często zdawana w gronie swoich znajomych bo wszelkiej maści doktoranci są pracownikami danej uczelni. Dalej jest podobnie. Mówiac najprościej to w większosci towarzystwo wzajemnej adoracji.mc2kwacz pisze:Z tego co zostało napisane wynika, że będąc głąbem można być bez problemu mechanikiem, tokarzem i dekarzem. Oraz uprawiać wiele innych zawodów, nazwijmy to "prostych".
Profesorem dla odmiany być się nie da, nawet wymęczonym.

Gdyby tytuły coś znaczyły to mielibyśmy postęp technologiczny wśród profesorów bardzo wysoki, a tak nie jest. Nawet całkiem spora część wynalazków odbywa się przez ludzi z mgr,inż. Pomijam profesorów teoretyków jakiejś politologii bo to już tylko gadanie niczemu nie służące...
Gdyby tytuły były dawane za prawdziwe osiągnięcia naukowe to wtedy byłby przesiew prawdziwy tych co gadają od tych co coś potrafią.