Jak wykończyć "starych"

Tu można porozmawiać na dowolny temat nie koniecznie związany z tematyką maszyn i CNC

mc2kwacz
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 5
Posty: 2920
Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
Lokalizacja: gdzieś

#11

Post napisał: mc2kwacz » 30 cze 2015, 20:06

Są różne przypadki realizacji następstwa pokoleń. Przykład - gospodarstwo rolne w którym dom jest elementem "firmy" jaka jest gospodarstwo. Inny przykład - dom jednorodzinny mały, inny przykład dom mieszkalny duży, inny przykład - mieszkanie.
Zawsze jednak to ten który przekazuje decyduje co i kiedy przekaże. I tak ostatecznie wszystko przekaże po śmierci w postaci spadku (choć i z tym różnie bywa). Ale za życia to on decyduje kiedy odda dorobek SWOJEGO życia następnemu pokoleniu. Niekoniecznie dzieciom. A może dopiero prawnukom?
W każdym razie, doprowadzenie się do ruiny czy kłopotów przez wpompowanie dóbr w dzieci jest głupotą, która bywa karana przez los. Dzieci przede wszystkim same powinny pokazać swoją wartość i zapracować na siebie. Dorobek życia bardzo łatwo przetracić, trudno go zbudować.
U nas nie ma w takich zachowaniach tradycji, bo ciągle wojny a potem PRL, w którym generalnie można się było dorobić tylko garbu. Ale teraz się zmieniło. Na świecie rodziny które potrafią mądrze zarządzać swoją praca i dochodami bogacą się z pokolenia na pokolenie. Pozostali dla nich pracują. Dlatego bardzo mały ułamek ludzi na świecie ma prawie wszystko.



Awatar użytkownika

RomanJ4
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 5
Posty: 11925
Rejestracja: 17 mar 2009, 08:55
Lokalizacja: Skępe

#12

Post napisał: RomanJ4 » 30 cze 2015, 20:32

Z mojego własnego doświadczenia (a mam 28-mio i 24-ro letnie latorośle):
- dzieciarnia od najmłodszych lat musi mieć jasno wytyczone i znać granice swojej swobody,
- dla dzieci trzeba zawsze mieć czas, i rozmawiać zarówno o dobrych jak i niewygodnych/nieprzyjemnych dla obu stron sprawach.
- rodzice muszą być zawsze konsekwentni (ja np mówiłem/nakazałem coś tylko raz) i to od najmłodszych lat, ale nie jakoś obsesyjnie/przesadnie surowi. Zabieranie się za wychowywanie 'królewiąt" jak już wąs się sypie nie ma żadnych szans na powodzenie.
- w miarę dorastania trzeba mieć do nich coraz więcej zaufania, pozwalać na coraz więcej, tak żeby czuły się odpowiedzialne za to co robią, ale też że się im ufa... Pies który ma za krótki łańcuch na pewno w końcu się zerwie i póóójdzie...
To takie moje prywatne zasady na których się jak dotąd (odpukać) nie zawiodłem..
pozdrawiam,
Roman


kaczyniak
Specjalista poziom 1 (min. 100)
Specjalista poziom 1 (min. 100)
Posty w temacie: 1
Posty: 255
Rejestracja: 07 maja 2012, 01:19
Lokalizacja: Groningen/ Ostrołęka
Kontakt:

#13

Post napisał: kaczyniak » 02 lip 2015, 01:16

ja nie mam jeszcze własnych dzieci...
ale moi rodzicy sa z tych "aby dzieciom było lzej, aby dla dzieci"
i tata pracowal na 2-3 etaty, wyjazdy za granice i te sprawy aby w zyciu cos osiagnac...
teraz ma 64 lata i dalej prowadzi firme i jest na etacie (wychodzi na to, ze pracoholik)
moim wychowaniem zajmowala się mama i babcie, bo ojciec jak już był na miejscu, to wracal pozno...
sami teraz przyznają, ze zabrakło czasu, żeby mnie "dopilnować" i w pewnym momencie zaczalem isc w złym kierunku... ale do rodzicow szacunek zawsze miałem,
zaczalem dopiero ich prace i wkład doceniać , jak wyjechałem za granice i się usamodzielniłem,
dowiedziałem się, ze pranie samo się nie pierze, ze obiad na czas sam się nie zrobi, i rachunki same tez się nie zaplaca...
dużo zależy tez od samych młodych...


Autor tematu
diodas1
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 5
Posty: 2788
Rejestracja: 15 sty 2006, 18:34
Lokalizacja: Wrocław

#14

Post napisał: diodas1 » 02 lip 2015, 01:48

Lepiej późno niż wcale. Przeszedłeś w pewnym sensie szybkie przeszkolenie z zasad rządzących dorosłym życiem. Znane porzekadło mówi- gdyby młodość wiedziała, gdyby starość mogła...
Teraz kiedy dociera do Ciebie ile rodzice Ci dali, masz jeszcze szansę im za to przynajmniej podziękować. Nie każdy ma to szczęście niestety. Bywa że olśnienie przychodzi gdy rodziców już nie ma, młody człowiek sam zostaje rodzicem i brakuje mu czasu na sen, staje się z latami styranym dziadkiem .... albo nigdy.


rdarek
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 1
Posty: 2117
Rejestracja: 04 sty 2013, 23:30
Lokalizacja: 3miasto

#15

Post napisał: rdarek » 02 lip 2015, 12:34

To co kol. diodas1 opisał jest spotykane dużo częściej również znam takie przypadki. W jednym z nich to "facet" zachował się jak ta dziewczyna z przykładu diodas1 (tylko rosły wymagania) na szczęście nie zdążyli sobie machnąć młodszego pokolenia :wink:.
Takie zachowanie jest chorobą naszych czasów. Rodzice w wielu przypadkach swoje pociechy całkowicie olewają albo koszmarnie rozpieszczają. Teraz Dzieci bardzo szybko znajdują wzorce niestety często nie najlepsze w TV i necie. Co prawda wielu z nas również nazywano pokoleniem TV.
A jak to ładnie określił kol. Roman J4 trzeba dzieciaki trzymać na sznurku nie za krótkim jak również zbytnio go nie popuszczać bo to na zdrowie im również nie wyjdzie. Oraz być konsekwentnym i asertywnym.


jasiu...
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 5
Posty: 5776
Rejestracja: 14 lip 2007, 19:02
Lokalizacja: Westfalia

#16

Post napisał: jasiu... » 02 lip 2015, 16:28

A ja myślę, że dziecko po prostu trzeba traktować poważnie. Mam dwójkę usamodzielnionych. Zawsze mogły na mnie liczyć, ale jeśli kombinowały coś na swój rachunek, to tatuś za ich błędy nie płacił. Niech boli, jak się chce uczyć na błędach. I konsekwencja - tatuś wymaga od siebie, to i dziecko powinno od siebie wymagać. Tatuś dziecku pomoże w każdym temacie, ale za dziecko nie będzie roboty odwalał, czy płacił długów. Dziecko powinno pilnować się samo. I to działa, przynajmniej w moim przypadku się sprawdziło.

Nonkonformizm, to najważniejsza cecha, którą trzeba dziecku wpioć. Ono musi znać swoją wartość, wiedzieć, że wszyscy wokół chcą je zmanipulować, a ono powinno mieć własny pogląd na wszystko. Wbrew pozorom wcale nie takie trudne. Problem pojawia się wówczas, kiedy dziecko odkryje, jakich to ma zakompleksionych rodziców. Zakompleksionych i fałszywych. Wtedy faktycznie jest problem.

Bo dzieci obserwują nas. Przykład jest najważniejszy. Jeśli dziecko widzi, że ojciec to paskudny materialista, który "najlepszego kolegę" w łyżce wody by utopił, który dla paru złotych gotów jest zrobić wszystko, to cóż w tym dziwnego, że dziecko robi się takie samo. Jeśli rodzice przekonują, że najważniejsze jest pozostawać, za wszelką czasem cenę, w określonym środowisku że liczy się dom, odpowiedni samochód, ciuchy, a na obiad wodzianka bez skwarków, bo nikt nie widzi, to co sie dziecku dziwić, że temat łyka?

Czasem dziecko, widząc zakłamanie swojego tatuśka po prostu boi się samodzielności, boi się w takie środowisko trafić. Czasem też bierze przykład, tata cwany, to co ja się mam starać. Niech tyra, jak się przyzwyczaił, bo ja takie delikatne psychicznie dziecko jestem, takie wrażliwe, uczuciowe. Dzieci umieją tłumaczyć swoje wugodnictwo, a większość rodziców bezkrytycznie w takie tłumaczenie wierzy.


mc2kwacz
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 5
Posty: 2920
Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
Lokalizacja: gdzieś

#17

Post napisał: mc2kwacz » 02 lip 2015, 16:38

Jest jeszcze kwestia więzi. Więzy krwi istnieją ale nie są tak silne jak więzy wytworzone opieką, wychowaniem, stała obecnością.
Tatuś całe życie pracuje na rodzinę, prawie w domu go nie ma. Chwalebne. Tak mu też wygodniej, co to dużo gadać. jest silny, zdrowy, wypracował sobie jakąś pozycję w otoczeniu. Wychowaniem zajmuje się matka, dziadkowie. Oby. Po latach tatuś jest starcem, nikomu nie potrzebnym tak naprawdę i się zastanawia, co w życiu źle zrobił, że dzieci go nie odwiedzają, nie interesują się więcej niż muszą. Ma pretensje, przecież "tyle im dał". Otóż nic im nie dał. Kasa to jest NIC w porównaniu z ciepłem, opieką, trwaniem przy dziecku kiedy ma problemy (stale i w każdym wieku inne). Kasę można zawsze zdobyć. Wielu rzeczy kupić się nie da, straconego czasu nie da się cofnąć, popełnionych błędów i zaniechań naprawić.
Każdy dureń może mieć dzieci. Dopiero ich wychowanie to jest zasługa z której można liczyć na jakieś profity w przyszłości.


jasiu...
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 5
Posty: 5776
Rejestracja: 14 lip 2007, 19:02
Lokalizacja: Westfalia

#18

Post napisał: jasiu... » 02 lip 2015, 18:16

mc2kwacz pisze:Po latach tatuś jest starcem, nikomu nie potrzebnym tak naprawdę i się zastanawia, co w życiu źle zrobił, że dzieci go nie odwiedzają, nie interesują się więcej niż muszą. Ma pretensje, przecież "tyle im dał".
Właśnie o to chodzi. Dziecko, to nie jest inwestycja, czy zabezpieczenie na starość.

Owszem, ważny jest kontakt, ale on zawsze jest taki, jak był przed usamodzielniemiem się dziecka. Masz rację, że dziecko, które nie czuło bliskości rodziców, bo tamci się dorabiali, najczęściej się do tego przyzwyczaja, a po usamodzielnieniu się po prostu o rodzicach zapomina.

Bo rodzina powinna się kochać i nie wstydźmy się tego słowa.

Awatar użytkownika

RomanJ4
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 5
Posty: 11925
Rejestracja: 17 mar 2009, 08:55
Lokalizacja: Skępe

#19

Post napisał: RomanJ4 » 03 lip 2015, 15:30

jasiu... pisze:Bo dzieci obserwują nas.
Święta racja, dzieciaki, nawet te najmłodsze to doskonali obserwatorzy i psychologowie. Już od czasu kiedy uświadomią sobie własne ego zaczynają testować granice tolerancji dorosłych. Zazwyczaj po kilkukrotnym przekonaniu się, "że ich przekraczanie boli" (jakkolwiek), potem nawet nie próbują tego robić..
Dlatego te powinny one być jasno wytyczone. nie tylko przez rodziców ale i w późniejszym okresie szkołę. Dlatego ja uważam, że w szkole powinien być pewien rygor (choć nie terror oczywiście), bo uczy delikwenta tak pożądanych zasad współżycia z innymi, a oszczędzających potem szoku w zderzeniu z dorosłym życiem..
Chyba, że chcemy wychować narcyza..
pozdrawiam,
Roman


mc2kwacz
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 5
Posty: 2920
Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
Lokalizacja: gdzieś

#20

Post napisał: mc2kwacz » 03 lip 2015, 15:59

Z własnych bogatych doświadczeń porównawczych mogę powiedzieć, że autorytet budowany na przewadze fizycznej i różnych formach zamordyzmu jest słabszy niż autorytet budowany na podziwie. Dodatkową słabością tego pierwszego jest chęć odwetu, zemsty. Dobrowolny posłuch - to jest prawdziwy sukces wychowawczy.

ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „Na luzie”