Dobrze, że mnie oświeciłeś bo nie wiedziałem. Szlif to szlif, a wyprowadzenie geometrii maszyny to dwie różne rzeczy. Poza tym drogi kolego, łoże jak już to się skrobie po szlifie a nie po frezowaniu.jasiu... pisze:szlif to się kiedyś robiło cylindrom silnika Poloneza. W tokarce to się nazywa wyprowadzenie geometrii i nie sądzę, żeby za 3 tysiące ktoś to zrobił.
Musisz obniżyć prowadnice (szlif, a lepiej frezowanie i skrobanie), a następnie podnieść suport, czy np. konia, tak żeby wałki napędzające znów były w osi z odpowiednimi elementami (nakrętki, tuleje) w suporcie. I nie mów mi, że po szlifie, jak się zbierze dwie dychy, to nie trzeba tego robić. Owszem, nie trzeba, tyle że za pół roku klient, ma inne zdanie. Do tego regeneracja właśnie śrub i nakrętek. Naprawdę tak tanio w Polsce da się zrobić prawdziwy remont?
Nie chodzi o estetyczny wygląd, ale odpowiednie właściwości. Maszyna ma lekko chodzić w całym zakresie prowadnic, nie blokować się przy końcach (nie ruszone osie śrub czy wałków napędowych po "szlifie) i do tego mieć dokładność powiedzmy w setce.
Cena jest podana za sam szlif łoża, a nie za wszystko. Dlatego pisze "sam szlif to około 3 tys zł"