mc2kwacz pisze:Jednakże taki stan, że ludzie pracują za najniższą krajową (zakładam że mówimy o takich ludziach, których praca jest warta więcej) albo siedzą w nadgodzinach za darmo, jo jest w równym stopniu wina pracodawców co samych pracowników. I ogólnie jest to jeden z objawów polskiego wszechobecnego dziadostwa mentalnego.
Jedynym zdrowym rozwiązaniem jest takie, które spowoduje że jednej i drugiej stronie będzie zależało.
Uważam że wystarczyłoby zliberalizować rynek pracy tak, żeby pracodawca w każdej chwili mógł zwolnic pracownika i pracownik mógł w każdej chwili porzucić prace bez konsekwencji. I w niedługim czasie pracodawcy po pierwsze przestaliby się bać zatrudniać (również młode kobiety) i zaczęliby doceniać dobrych pracowników. kto by się nie dostosował, splajtowałby.
Jednocześnie należałoby zlikwidować wszelkie ulgi dla pracodawców, z tytułu zatrudnienia kogokolwiek i jednocześnie ZUS powinien wziąć na siebie 100% obciążenie z tytułu urlopu macierzyńskiego i wychowawczego oraz czasowej niezdolności pracownika do pracy. I jeszcze do tego powinny być drakońskie kary za próbę oszukania ZUS a dla lekarzy wypisujących lewe zwolnienia (udowadaniane w efekcie gęstych wyrywkowych kontroli ZUS) duża kara finansowa + wykluczenie z zawodu na 3 lata.
Czyli i marchewka, i kij.
Jest tylko jeden problem. Postkomuna i ultralewica, czyli SLD i PiS na to nigdy nie pójdą. Szczególnie ci drudzy, dlatego że nieudacznicy i opierdalacze oraz wszelakie społeczne pasożyty stanowią trzon ich elektoratu. Od razu Solidarność zapaliłaby wszelkie zużyte opony.
i jeden jeszcze najistotniejszy warunek ,o którym nie wspomniałeś

Niewypłacenie wynagrodzenia w terminie traktowane jak kradzież i do pierdla -jak w USA.
Żaden nie jęczałby ,ze nie ma ,bo mu ,,ktoś 'nie zapłacił. Spod ziemi by wykopał ,aby zapłacić za to na czym zarabia. Jak by nie miał na pracownika ,to złoty zegarek do szuflady, rękawki do góry i do roboty.