Fotoradary
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 7
- Posty: 7619
- Rejestracja: 25 gru 2010, 21:55
- Lokalizacja: LUBELSKIE
Też, ale w znacznej większości zastępują ją maszyny, coraz doskonalsze. Przykładów chyba nie muszę podawać. A nowych zawodów aż tak bardzo nie przybywa i raczej nie przybędzie. Oczywiście mozna wymyślać tak jak zmiany w modzie które coś napędzają ale nikłe szanse na takie rozwiązania na przyszłość.MlKl pisze:Pracy nie ma, bo jest opodatkowana jak dobro luksusowe,
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 19
- Posty: 2920
- Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
- Lokalizacja: gdzieś
Musze Cię zmartwić. Nic z tego co płacisz nie jest przeznaczone na Twoją emeryturę. System emerytalny w Polsce nie polega i nigdy nie polegał na mechanizmie gromadzenia środków na przyszłość. To jest system podatkowy który bilansuje się na bieżąco. Na swoją emeryturę musisz sobie odłożyć sam. Im wcześniej zaczniesz, tym lepiej dla Ciebie.ALZ pisze:Ale najbardziej w...ce jest to że z tych 710 zł które daję zusowi tylko 274zł 65 gr jest przeznaczone na moją emeryturę. Całą resztę to cholera wie na co idzie.
Niestety z powodu automatyzacji w rolnictwie i przemyśle jest coraz mniej pracy. Siłą rzeczy więc musi przyrastać procent ludzi zajmujących się usługami, handlem oraz cała strefa budżetowa.
Ludzkość jeszcze nigdy nie była w takiej sytuacji jak obecnie. Śmiertelność noworodków ciągle spada. Jeszcze po wojnie było w Polsce 10%, teraz jest 0,5%. Dodatkowo są postępy w leczeniu poważnych chorób, również śmiertelnych. Automatycznie przyrasta ilość ludzi niezdolnych do samodzielnego życia, którymi trzeba się opiekować i często jest to bardzo kosztowne. Do tego spada zapotrzebowanie na robotników a w innych dziedzinach gospodarki, mimo sztucznego wspomagania, za bardzo miejsc pracy nie przybywa.
System ubezpieczeń społecznych jest tak skonstruowany, że jeden człowiek który i tak nie ma szansy przeżyć, jest w stanie konsumować składki kilkuset ludzi całymi latami. W imię szlachetnej zasady, że "życie ludzkie jest najwyższym dobrem".
To się nie może skończyć dobrze i Polska nie jest wyjątkiem. Cała Europa siedzi na minie socjalnej. Nie ma tak, że jakieś kraje mają to rozpracowane i sobie poradzą. Radzą sobie lepiej lub gorzej, ale to jest system naczyń połączonych. Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Wraz z UE pójdzie "pod wodę" tak samo Szwajcaria jak i Norwegia.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 17
- Posty: 3705
- Rejestracja: 15 sie 2010, 13:44
- Lokalizacja: Błonie
- Kontakt:
Ogólnie system, w jakim żyjemy, jest w wielu punktach nielogiczny, wręcz kretyński. W imię "ludzkości" zlikwidowaliśmy mechanizm samoregulujący wielkość populacji. Mnożymy się bez potrzeby za to na potęgę. Nic nie pomaga to, że w miejscach względnego dobrobytu tempo przyrostu spada. Z nawiązką nadganiają to rejony biedy i zacofania. Teoretycznie Ziemia jest w stanie wykarmić znacznie więcej ludności, ale jak to zrealizować praktycznie? Jak nakłonić pracowitych i zaradnych, żeby większość sił i środków wypracowanych oddawali nierobom?
Nie da się zadekretować powszechnego altruizmu. Człowiek z natury dba o swój dobrobyt, potem o dobrobyt swojej rodziny. Godzi się oddawać część wypracowanego zysku dla dobra wspólnoty, ale im wyższy jest procent owego oddawanego zysku, tym mniej jest zainteresowany wypracowywaniem go w ogóle.
A nie da się wykarmić tych miliardów w sposób naturalny - dawno zostawiliśmy za sobą granicę możliwości wyżywienia poprzez zbieractwo i łowiectwo. Te miliardy obywateli są z punktu widzenia ekonomii zbędne. Nie ma dziś zapotrzebowania na pracę ręczną, nie ma zapotrzebowania na milionowe armie.
Rzym upadł, bo był syty i leniwy. Otaczały go ludy barbarzyńskie, ale gotowe walczyć o koryto. Dziś świat białego człowieka jest syty i leniwy, a otaczają go ludy głodne i żądne zajęcia bogatszych terytoriów. Upadniemy dokładnie tak samo, jak Rzym.
Nie da się zadekretować powszechnego altruizmu. Człowiek z natury dba o swój dobrobyt, potem o dobrobyt swojej rodziny. Godzi się oddawać część wypracowanego zysku dla dobra wspólnoty, ale im wyższy jest procent owego oddawanego zysku, tym mniej jest zainteresowany wypracowywaniem go w ogóle.
A nie da się wykarmić tych miliardów w sposób naturalny - dawno zostawiliśmy za sobą granicę możliwości wyżywienia poprzez zbieractwo i łowiectwo. Te miliardy obywateli są z punktu widzenia ekonomii zbędne. Nie ma dziś zapotrzebowania na pracę ręczną, nie ma zapotrzebowania na milionowe armie.
Rzym upadł, bo był syty i leniwy. Otaczały go ludy barbarzyńskie, ale gotowe walczyć o koryto. Dziś świat białego człowieka jest syty i leniwy, a otaczają go ludy głodne i żądne zajęcia bogatszych terytoriów. Upadniemy dokładnie tak samo, jak Rzym.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 21
- Posty: 11925
- Rejestracja: 17 mar 2009, 08:55
- Lokalizacja: Skępe
A ja myślę tak: ten system emerytalny (wymyślony ponad 100 lat temu przez Bismarcka zresztą) opierał się w swych pryncypiach na pracy fizycznej, która była wówczas dominującą formą pracy, i do wszystkiego potrzebny był fizycznie człowiek. Tak wiec część rynku pracy bezpośrednio wytwarzająca dochód bardzo znacznie przeważała nad częścią go konsumującą (ilościowo), czyli administracją, oświatą, lecznictwem itd..
Dzisiaj proporcje się odwróciły, w dobie automatyzacji mamy fabryki gdzie setki miejsc pracy zastąpiły automaty, które nie będą przecież ZUS-u płacić. I tendencja pogłębia się coraz bardziej. Owszem, rośnie administracja i inne nieprodukcyjne dziedziny, ale one dochodu nie wytwarzają bezpośrednio. No tak, powie ktoś, ale oni przecież też ZUS płacą! Tak, ale z pieniędzy które wytwarza ta pierwsza część, czyli bilans wychodzi i tak na minus. Prawda też, że ta wytwórcza część ma coraz bardziej wydajne narzędzia do wytwarzania dochodu, ale i to nie wystarczy kiedy następuje nadmierny rozrost tej drugiej. po prostu nie nastarczą.
Dołożyć do tego emigrację, spadek populacji, a otrzymamy zupełnie inną bazę wyjściową do starego systemu, którego nie modyfikujemy, nie wiem nawet czy da się dalej takie założenie utrzymać.
Tak, że bez dowalania do systemu coraz większej kasy z zewnątrz będzie coraz gorzej, Tylko, że wtedy mamy jeden szkopuł: skąd brać, i jak długo tak wytrzymamy?
Dzisiaj proporcje się odwróciły, w dobie automatyzacji mamy fabryki gdzie setki miejsc pracy zastąpiły automaty, które nie będą przecież ZUS-u płacić. I tendencja pogłębia się coraz bardziej. Owszem, rośnie administracja i inne nieprodukcyjne dziedziny, ale one dochodu nie wytwarzają bezpośrednio. No tak, powie ktoś, ale oni przecież też ZUS płacą! Tak, ale z pieniędzy które wytwarza ta pierwsza część, czyli bilans wychodzi i tak na minus. Prawda też, że ta wytwórcza część ma coraz bardziej wydajne narzędzia do wytwarzania dochodu, ale i to nie wystarczy kiedy następuje nadmierny rozrost tej drugiej. po prostu nie nastarczą.
Dołożyć do tego emigrację, spadek populacji, a otrzymamy zupełnie inną bazę wyjściową do starego systemu, którego nie modyfikujemy, nie wiem nawet czy da się dalej takie założenie utrzymać.
Tak, że bez dowalania do systemu coraz większej kasy z zewnątrz będzie coraz gorzej, Tylko, że wtedy mamy jeden szkopuł: skąd brać, i jak długo tak wytrzymamy?
Ostatnio zmieniony 09 maja 2014, 09:12 przez RomanJ4, łącznie zmieniany 1 raz.
pozdrawiam,
Roman
Roman
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 17
- Posty: 3705
- Rejestracja: 15 sie 2010, 13:44
- Lokalizacja: Błonie
- Kontakt:
System Bismarcka był dostosowany do ówczesnej sytuacji. Zarówno gospodarczej, jak i demograficznej. Dziś realia się zmieniły, sam system został zdegenerowany przez nieodpowiedzialnych polityków.
Ludzie dziś święcie wierzą, że należy im się emerytura, niezależnie od okoliczności. Tymczasem nawet uskładanie sobie odpowiedniej kwoty nie gwarantuje pewności, że wystarczy ona do końca życia. Przekonanie, że państwo da, bo musi, jest złudne. Państwo nie ma do rozdania niczego, poza tym, co zabierze wcześniej. Nie ważne, że innym. Ważne, że musi być co zabierać, i komu. A w systemie, w którym pracowitemu zabiera się wszystko, pracowitych po prostu nie ma.
Ludzie dziś święcie wierzą, że należy im się emerytura, niezależnie od okoliczności. Tymczasem nawet uskładanie sobie odpowiedniej kwoty nie gwarantuje pewności, że wystarczy ona do końca życia. Przekonanie, że państwo da, bo musi, jest złudne. Państwo nie ma do rozdania niczego, poza tym, co zabierze wcześniej. Nie ważne, że innym. Ważne, że musi być co zabierać, i komu. A w systemie, w którym pracowitemu zabiera się wszystko, pracowitych po prostu nie ma.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 17
- Posty: 3705
- Rejestracja: 15 sie 2010, 13:44
- Lokalizacja: Błonie
- Kontakt:
Ogólnie system, w jakim żyjemy, jest w wielu punktach nielogiczny, wręcz kretyński. W imię "ludzkości" zlikwidowaliśmy mechanizm samoregulujący wielkość populacji. Mnożymy się bez potrzeby za to na potęgę. Nic nie pomaga to, że w miejscach względnego dobrobytu tempo przyrostu spada. Z nawiązką nadganiają to rejony biedy i zacofania. Teoretycznie Ziemia jest w stanie wykarmić znacznie więcej ludności, ale jak to zrealizować praktycznie? Jak nakłonić pracowitych i zaradnych, żeby większość sił i środków wypracowanych oddawali nierobom?
Nie da się zadekretować powszechnego altruizmu. Człowiek z natury dba o swój dobrobyt, potem o dobrobyt swojej rodziny. Godzi się oddawać część wypracowanego zysku dla dobra wspólnoty, ale im wyższy jest procent owego oddawanego zysku, tym mniej jest zainteresowany wypracowywaniem go w ogóle.
A nie da się wykarmić tych miliardów w sposób naturalny - dawno zostawiliśmy za sobą granicę możliwości wyżywienia poprzez zbieractwo i łowiectwo. Te miliardy obywateli są z punktu widzenia ekonomii zbędne. Nie ma dziś zapotrzebowania na pracę ręczną, nie ma zapotrzebowania na milionowe armie.
Rzym upadł, bo był syty i leniwy. Otaczały go ludy barbarzyńskie, ale gotowe walczyć o koryto. Dziś świat białego człowieka jest syty i leniwy, a otaczają go ludy głodne i żądne zajęcia bogatszych terytoriów. Upadniemy dokładnie tak samo, jak Rzym.
Nie da się zadekretować powszechnego altruizmu. Człowiek z natury dba o swój dobrobyt, potem o dobrobyt swojej rodziny. Godzi się oddawać część wypracowanego zysku dla dobra wspólnoty, ale im wyższy jest procent owego oddawanego zysku, tym mniej jest zainteresowany wypracowywaniem go w ogóle.
A nie da się wykarmić tych miliardów w sposób naturalny - dawno zostawiliśmy za sobą granicę możliwości wyżywienia poprzez zbieractwo i łowiectwo. Te miliardy obywateli są z punktu widzenia ekonomii zbędne. Nie ma dziś zapotrzebowania na pracę ręczną, nie ma zapotrzebowania na milionowe armie.
Rzym upadł, bo był syty i leniwy. Otaczały go ludy barbarzyńskie, ale gotowe walczyć o koryto. Dziś świat białego człowieka jest syty i leniwy, a otaczają go ludy głodne i żądne zajęcia bogatszych terytoriów. Upadniemy dokładnie tak samo, jak Rzym.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 7
- Posty: 7619
- Rejestracja: 25 gru 2010, 21:55
- Lokalizacja: LUBELSKIE
Albo dla wszystkich jest praca ale nie po ''8'' godzin a np. po 4 godz. ale za to powinni powinni pracować wszyscy. Bo czy ludzkość będzie lliczyła kilka miliardów czy milion to i tak np.50% społeczeństwa zrobi to co wystarczy dla innych.MlKl pisze:Te miliardy obywateli są z punktu widzenia ekonomii zbędne. Nie ma dziś zapotrzebowania na pracę ręczną, nie ma zapotrzebowania na milionowe armie.