W porządku Miki, po prostu ja akurat mówiłem o emeryturze a Ty o "emeryturze".
Większość Polaków, pracujących za niewielkie wynagrodzenie na etacie, nie ma wystarczających zasobów żeby można o nich było myśleć w kategoriach środków na emeryturę. jeśli mają jakieś uciułane grosze, to są środki odjęte sobie od ust wcześniej. O takich emerytach piszę. Nie o ludziach mogących sobie odłożyć przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy roczne. Takich jest stosunkowo niewielu.
Kwoty oszczędności, o wartości "godnego przeżycia" są dalece niewystarczające w sytuacjach kryzysowych, jakie zaczynają się zdarzać im człowiek jest starszy i im rodzina jest większa. Byle co się stanie i albo masz co najmniej kilkadziesiąt tysięcy do alarmowego wydania, albo zgodnie z przepisami zostajesz faktycznym rencistą lub idziesz do piachu.
W każdym razie ja na żadną emeryturę w żadnej formie się w ogóle, w żadnych planach, nie wybieram. A co będzie kiedy sytuacja nie pozwoli mi pracować, to się okaże i nie ma co za dużo planować. Tak samo jak nie ma sensu marnować czasu na sprawdzanie prognozy pogody na 2 tygodnie naprzód
Oprawca, może i tak będzie, może się spełnisz. Ja znam tylko jednego człowieka, z grupy "mechanicznej", który z optymizmem i w zasadzie oczekiwaniem szedł na emeryturę. Faktycznie spacerował, chodził na ryby. Po 2 latach spotkałem go i już tęsknił za pracą i kumplami z pracy. Rok później umarł. Oczywiście to nie żadna reguła, bynajmniej. Ale ja akurat nie znam pozytywnych przypadków "szczęścia na emeryturze". Okazuje się, że zmiana trybu życia w wieku w którym człowiek już źle znosi wszelkie zmiany, jest groźna dla zdrowia. I to zdrowie bardzo często zaczyna się gwałtownie sypać. I nici z wesołego życia staruszka
