usuwanie korozji, rdzy ze starych narzędzi
-
Autor tematu - ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 12
- Posty: 1341
- Rejestracja: 08 maja 2007, 08:05
- Lokalizacja: Chodzież
Tak jak napisałem. Tylko minusa. Ten, który trzymał przedmiot.
[ Dodano: 2014-02-01, 14:15 ]
Dobra, doczytałem
Stal nierdzewna w eletrolizie to kwestia powstawania chromianów w roztworze.
Są podobnież letko trujące, tak że lepiej stosować zwykłe żelazo przewidziane do pożarcia na elektrodę plusową.
[ Dodano: 2014-02-01, 14:15 ]
Dobra, doczytałem
Stal nierdzewna w eletrolizie to kwestia powstawania chromianów w roztworze.
Są podobnież letko trujące, tak że lepiej stosować zwykłe żelazo przewidziane do pożarcia na elektrodę plusową.
Tagi:
-
- Specjalista poziom 1 (min. 100)
- Posty w temacie: 1
- Posty: 163
- Rejestracja: 04 gru 2009, 17:52
- Lokalizacja: Kielce
Z moich prób z elektrolizą zauważyłem że zastosowanie zwykłego żelastwa( czyli np. gwoździa) powoduje że po pewnym czasie proces jest "słabszy", mniej intensywny. Prawdopodobnie dzieje się tak bo osad( rdza) "oblepia" gwóźdź i jest słabszy przepływ prądu. Lepsze efekty osiągnąłem na elektrodzie z z nierdzewki. Teraz zdobyłem stary czajnik z nierdzewki więc zrobię kiedyś testy
Scientists dream about doing great things. Engineers do them.
James A. Michener
James A. Michener
-
Autor tematu - ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 12
- Posty: 1341
- Rejestracja: 08 maja 2007, 08:05
- Lokalizacja: Chodzież
Mały test w temacie polaryzacji.
Na elektrodach z nierdzewki, katodzie i anodzie, powiesiłem takie same , podobnie skorodowane elementy.
Nie wiem jak duża była powierzchnia trawiona, tak że nie określę gęstości prądu, ale utrzymałem go w wartości ok. 1 Ampera.
Elementy małe, powiedzmy wielkości kciuka, po dwa na każdą elektrodę.
Czas trawienia ok. 2 godzin w mocnym roztworze wodorowęglanu sodowego.
Po wyciągnięciu z kąpieli, okazało się że na elementach na plusie pojawiła się warstwa rudego nalotu, jakby rdzy, natomiast część rdzy z elementów na minusie, zmieniła kolor na czarny.
Po zmyciu szczotką, czarny nalot częściowo dał się usunąć ujawniając, bądź błyszczącą powierzchnię, bądź wżery zabarwione głębiej na czarno.
Natomiast rudy, tam gdzie był cienko i puszyście zszedł bez problemu, jednak rdza pierwotna nie ustąpiła prawie wcale.
Uff, ale zdanie . Może ktoś zrozumie i doczyta do końca, nie umierając ze starości
Wygląda na to, że jednak lepszy efekt odrdzewiania uzyskamy wieszając odrdzewiane kawałki na minusie. Nie wiem jakby się działo, gdyby podłączyć prąd przemienny. Najlepiej jakby można regulować wielkość relacji jednej polaryzacji do drugiej.
Na elektrodach z nierdzewki, katodzie i anodzie, powiesiłem takie same , podobnie skorodowane elementy.
Nie wiem jak duża była powierzchnia trawiona, tak że nie określę gęstości prądu, ale utrzymałem go w wartości ok. 1 Ampera.
Elementy małe, powiedzmy wielkości kciuka, po dwa na każdą elektrodę.
Czas trawienia ok. 2 godzin w mocnym roztworze wodorowęglanu sodowego.
Po wyciągnięciu z kąpieli, okazało się że na elementach na plusie pojawiła się warstwa rudego nalotu, jakby rdzy, natomiast część rdzy z elementów na minusie, zmieniła kolor na czarny.
Po zmyciu szczotką, czarny nalot częściowo dał się usunąć ujawniając, bądź błyszczącą powierzchnię, bądź wżery zabarwione głębiej na czarno.
Natomiast rudy, tam gdzie był cienko i puszyście zszedł bez problemu, jednak rdza pierwotna nie ustąpiła prawie wcale.
Uff, ale zdanie . Może ktoś zrozumie i doczyta do końca, nie umierając ze starości
Wygląda na to, że jednak lepszy efekt odrdzewiania uzyskamy wieszając odrdzewiane kawałki na minusie. Nie wiem jakby się działo, gdyby podłączyć prąd przemienny. Najlepiej jakby można regulować wielkość relacji jednej polaryzacji do drugiej.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 3
- Posty: 4264
- Rejestracja: 28 wrz 2007, 09:32
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Minus podłączasz do przedmiotu odrdzewianego dlatego, że wydzielający się wodór zmiękcza korozję i można łatwo usunąć ją np. za pomocą szczotki. Co do elektrody to zrobiłem próbę z miedzią i po pewnym czasie pokryła się patyną a prąd przestał płynąć. Mam jeszcze zrobić próbę z elektrodą węglową.
Pomnik Ikara - Ku pamięci dawnego lotniska w Fordonie.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 6
- Posty: 3433
- Rejestracja: 06 sie 2004, 01:42
- Lokalizacja: Śląsk
- Kontakt:
Czasami też stosuję elektrolityczne odrdzewianie do zapieczonych i skorodownych połączeń. Wiem tyle że wykluczone jest stosowanie do zawiesi drutu miedzianego, przedmiot czyszczony jest anodą ( - ) na katodę zwykły złom, ale najlepiej aby mniej więcej odzwierciedł kształt odrdzewianego przedmiotu. Napięcie 12 V prąd ok 1-2 A i to wszystko. Czasami nawet 3 dni to mam włączone, na powierzchni robi sie paskudne błoto, ale tak jest "uroda" żelaza. Przedmiot odrdzewiany pokrywa się czarnym nalotem łatwym do usunięcia, podobno to magnetyt (cholera wie co to jest ten magnetyt, ale nie o to chodzi). Największym utrudnieniem jest zatłuszczenie przedmiotu. Często były próby usuwania naftą i innymi specyfikami i trochę czasu zejdzie zanim roztwór węglanu poradzi sobie z taką zatłuszczoną rdzą.Kiedyś kolega chemik radził aby zardzewiałe przedmioty przed odrdzewianiem zanurzyć w roztopionym Na OH, ale to już prawie kaskaderski pomysł na który nawet ja się nie odważyłem.Podobno to bardzo skutecznie osłabia nawet gruba rdzę.
-
Autor tematu - ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 12
- Posty: 1341
- Rejestracja: 08 maja 2007, 08:05
- Lokalizacja: Chodzież
Nie wiem jak roztopiony NaOH, ale na pewno rozpuszczony w wodzie bardzo dobrze radzi sobie z tłuszczami na gorąco.
Nie pamiętam , ale temperatura jego topnienia jest coś koło 320 stopni. Trudno to opanować by było pod względem bezpiecznej obsługi.
Myślę, że jakby dla małych przedmiotów zrobić koktajl z rozpuszczalników i na ciepło potraktować je w szklanym pojemniku, a potem na chwilę włożyć do ługu, kontrolując powierzchnie przedmiotu, to poradzi sobie to z większością tłuszczu.
Potem, myślę można to już kłaść do elektrolizy.
A jak usunąć to czarne po elektrolizie ? Oprócz szczotki ?
Dzwonić po KuKluxKlan ? Mi to niczym nie schodzi.
No ale "prądowałem" tylko ze 3 godziny.
[ Dodano: 2014-02-02, 01:50 ]
Jeśli to magnetyt, jak piszesz, to według encyklopedii chemicznej jest on rozpuszczalny w kwasie solnym.
Jutro, a właściwie dzisiaj rano sprawdzę.
Już mi się teraz nie chce.
Na próbę , taką jedną kostkę po elektrolizie, umyłem w detergencie, potem w kwasie octowym, cytrynowym i dalej w mixie rozpuszczalników a teraz włożyłem do fosolu na kilka godzin. Jak się obudzę to wypłuczę, jak coś z tego zostanie i dam w słaby HCL.
Po poprzednich kwasach efekt był raczej mizerny, a próby w fosolu na 10 minut już nie wiele wnosiły.
zobaczymy.
Mam trochę wrażenie, że coś za dużo z tym kombinuję. Pożywiom - uwidim .
Nie pamiętam , ale temperatura jego topnienia jest coś koło 320 stopni. Trudno to opanować by było pod względem bezpiecznej obsługi.
Myślę, że jakby dla małych przedmiotów zrobić koktajl z rozpuszczalników i na ciepło potraktować je w szklanym pojemniku, a potem na chwilę włożyć do ługu, kontrolując powierzchnie przedmiotu, to poradzi sobie to z większością tłuszczu.
Potem, myślę można to już kłaść do elektrolizy.
A jak usunąć to czarne po elektrolizie ? Oprócz szczotki ?
Dzwonić po KuKluxKlan ? Mi to niczym nie schodzi.
No ale "prądowałem" tylko ze 3 godziny.
[ Dodano: 2014-02-02, 01:50 ]
Jeśli to magnetyt, jak piszesz, to według encyklopedii chemicznej jest on rozpuszczalny w kwasie solnym.
Jutro, a właściwie dzisiaj rano sprawdzę.
Już mi się teraz nie chce.
Na próbę , taką jedną kostkę po elektrolizie, umyłem w detergencie, potem w kwasie octowym, cytrynowym i dalej w mixie rozpuszczalników a teraz włożyłem do fosolu na kilka godzin. Jak się obudzę to wypłuczę, jak coś z tego zostanie i dam w słaby HCL.
Po poprzednich kwasach efekt był raczej mizerny, a próby w fosolu na 10 minut już nie wiele wnosiły.
zobaczymy.
Mam trochę wrażenie, że coś za dużo z tym kombinuję. Pożywiom - uwidim .
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 6
- Posty: 3433
- Rejestracja: 06 sie 2004, 01:42
- Lokalizacja: Śląsk
- Kontakt:
To "czarne" to efekt redukcji bo rdza nam nie znika tylko jest zamieniana na to coś. To bez problemu szmatą się ściera, jesli jednak nie chce, to znaczy że proces redukcji się jeszcze nie zakończył. Zakładam że w kąpieli nie było śladów aluminium bo efekt może być podobny , ale trudno to usunąć.
Jesli jednak lubisz się bawić i masz HCl to szkoda się bawić w elektrolizę bo kwas solny jest w tym temacie nie do zastąpienia. Mówimy tutaj o wodnych roztworach. Problemem jest tylko że franca kopci i nie mając dygestorium lub przestrzeni na wolnym powietrzu to pomijając fakt że sobie "pooddychamy" to wszystko naokoło jest narażone na korozję.
Jesli jednak lubisz się bawić i masz HCl to szkoda się bawić w elektrolizę bo kwas solny jest w tym temacie nie do zastąpienia. Mówimy tutaj o wodnych roztworach. Problemem jest tylko że franca kopci i nie mając dygestorium lub przestrzeni na wolnym powietrzu to pomijając fakt że sobie "pooddychamy" to wszystko naokoło jest narażone na korozję.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 1
- Posty: 2059
- Rejestracja: 11 wrz 2008, 16:04
- Lokalizacja: Poznań
Fosol również odtłuszcza. W czasie odrdzewiania powinien mieć temperaturę > 40 stopni. Zbyt długo przetrzymywany w nim przedmot pokrywa się ciemnym nalotem łatwym do usunięcia szczotką w gorącej wodzie z mydłem. Czasem trzeba poprawić szczotką mosiężną lub twardą stroną "gąbki" używanej do zmywania. Nalot po fosolu zależy od rodzaju stali. Jeżeli po umyciu i wysuszeniu zostanie ciemnosrebrzysta powierzchnia bez śladów korozji to po wygrzaniu np. opalarką lub suszarką do włosów i odczekaniu 1 doby można ją malować.
Gorącym ługiem NaOH można odrdzewiać, ale jest straszliwie żrący wszystko poza stalą, szczególnie ciuchy i człowieka . W razie wypadku neutralizuje się spłukując skórę kwasem solnym. Chyba któryś z kolegów wspominał, że można odrdzewiać rozpuszczonym "Kretem" - zawiera głównie NaOH i bardzo słabo reaguje z czystym żelazem.
Gorącym ługiem NaOH można odrdzewiać, ale jest straszliwie żrący wszystko poza stalą, szczególnie ciuchy i człowieka . W razie wypadku neutralizuje się spłukując skórę kwasem solnym. Chyba któryś z kolegów wspominał, że można odrdzewiać rozpuszczonym "Kretem" - zawiera głównie NaOH i bardzo słabo reaguje z czystym żelazem.
-
Autor tematu - ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 12
- Posty: 1341
- Rejestracja: 08 maja 2007, 08:05
- Lokalizacja: Chodzież
Panowie,
jedna ważna sprawa dla chętnych na odrdzewianie elektrochemiczne.
Doświadczyłem dzisiaj na własnej skórze a raczej uszach.
Ktoś wcześniej napisał uwagę o niebezpieczeństwie związanym z tworzeniem mieszaniny piorunującej wodoru i tlenu.
TO NIE ŻART. Ta mieszanina jest naprawdę niebezpieczna. Oczywiście przy otwartym zbiorniku i przewiewnym pomieszczeniu nic nam nie grozi ale ...
Jesli chcecie się przekonać ... Dzisiaj podczas kolejnych prób, zwiększyłem natężenie prądu tak , że ilość pęcherzyków wyraźnie wzrosła.
Chcąc zmniejszyć napięcie powierzchniowe roztworu dodałem kroplę płynu do mycia naczyń do naczynia z elektrodami.
W efekcie zaczęła pojawiać się piana złożona z małych i dużych pęcherzyków.
Ech, mówię sobie, sprawdzę jak to z tą łatwopalnością.
Wziąłem łyżkę stołową i nabrałem pełną owej piany, po czym przyłożyłem do niej płomień zapalniczki.
Panowie ! Jeszcze przez chwilę dzwoniło mi w uszach. Oczywiście nie była to detonacja granatu i nie wyleciały szyby. Bardziej, był to głośny i zaskakujący szybkością TRZASK.
Na prawdę, większa ilość tej piany czy też mieszanki , będzie bardzo niebezpieczna !
I to nie są żadne bajki. Podchodziłem sceptycznie do całej gadaniny o gromadzeniu się łatwopalnego wodoru z elektrolizy. Nie raz robiłem już różne elektrolizy ale nigdy nie doświadczyłem takiego efektu.
Na prawdę, piana po prostu strzeliła jak kapiszon, tyle że ta reakcja była jak błyskawica.
Uważajcie na tą nagromadzoną na zbiorniku do elektrolizy puszystą substancję bo pełna jest mieszanki stechiometrycznej wodoru i tlenu.
pozdrawiam
jedna ważna sprawa dla chętnych na odrdzewianie elektrochemiczne.
Doświadczyłem dzisiaj na własnej skórze a raczej uszach.
Ktoś wcześniej napisał uwagę o niebezpieczeństwie związanym z tworzeniem mieszaniny piorunującej wodoru i tlenu.
TO NIE ŻART. Ta mieszanina jest naprawdę niebezpieczna. Oczywiście przy otwartym zbiorniku i przewiewnym pomieszczeniu nic nam nie grozi ale ...
Jesli chcecie się przekonać ... Dzisiaj podczas kolejnych prób, zwiększyłem natężenie prądu tak , że ilość pęcherzyków wyraźnie wzrosła.
Chcąc zmniejszyć napięcie powierzchniowe roztworu dodałem kroplę płynu do mycia naczyń do naczynia z elektrodami.
W efekcie zaczęła pojawiać się piana złożona z małych i dużych pęcherzyków.
Ech, mówię sobie, sprawdzę jak to z tą łatwopalnością.
Wziąłem łyżkę stołową i nabrałem pełną owej piany, po czym przyłożyłem do niej płomień zapalniczki.
Panowie ! Jeszcze przez chwilę dzwoniło mi w uszach. Oczywiście nie była to detonacja granatu i nie wyleciały szyby. Bardziej, był to głośny i zaskakujący szybkością TRZASK.
Na prawdę, większa ilość tej piany czy też mieszanki , będzie bardzo niebezpieczna !
I to nie są żadne bajki. Podchodziłem sceptycznie do całej gadaniny o gromadzeniu się łatwopalnego wodoru z elektrolizy. Nie raz robiłem już różne elektrolizy ale nigdy nie doświadczyłem takiego efektu.
Na prawdę, piana po prostu strzeliła jak kapiszon, tyle że ta reakcja była jak błyskawica.
Uważajcie na tą nagromadzoną na zbiorniku do elektrolizy puszystą substancję bo pełna jest mieszanki stechiometrycznej wodoru i tlenu.
pozdrawiam