Ale ja pisałem o tym już wcześniej. Tylko teraz taką firme stolarska może otworzyć sobie każdy. Taki koleś nie ma zielonego pojęcie co "z czym się je" ale jest wielki fachowiec. A na maszyny dostanie "dotacje" unijną i warsztat gotowy do pracy z jednym małym "ale". Ani wiedzy ani praktyki i później tylko same problemy. Zamówień brak, roboty też brak i po firmie. W najgorszym przypadku taki pseudofachowiec sam zacznie używać "swoich" narzędzi i jeszcze wsadzi palce w nieodpowiednie miejsce a później renta bo jest niezdolny do pracy. A nowe pomysły i firmę "ch..j strzelił".baal pisze:Dobrego stolarza - kubus - poznajemy po jego robocie, zła sława - czy to stolarza,czy innego rzemieślnika rozchodzi się bardzo szybko tak, że jeśli ktoś jest do niczego od razu się wyda i raczej na klientów nie ma co liczyć. Jest takie przysłowie.... złej baletnicy przeszkadza nawet i rąbek u spódnicy..... podobnie jest i ze stolarzami, praktyki i wiedza jak wiemy - czynią mistrza - bez tego nie ma co się brać za stolarkę, bo nawet zwykłą półkę spartoli. A dzisiaj maszyny są dostępne dla każdego owszem ,ale po co one laikowi skoro nie będzie wiedział do czego służą i jak się nimi posługiwać to raz, a dwa - one nie kosztują parę złotych,to raczej droga inwestycja, zresztą tylko i wyłącznie dla fachowców z wyjątkiem Hammera,które są też dla hobbistów.
robert