A wracając do klucza w uchwycie - jak maszynka napędzana jest z falownika, to nigdzie nie poleci, spokojnie spadnie przy starcie uchwytu. Parę razy przetestowałem
MlKl pisze:A wracając do klucza w uchwycie - jak maszynka napędzana jest z falownika, to nigdzie nie poleci, spokojnie spadnie przy starcie uchwytu. Parę razy przetestowałem
BHP TO BHP
ale to prawda , z kluczem wtopy nie miałem ale dzięki zmiennej wysokości osi wrzeciona w stosunku do łoża ( wielka zaleta OUS )
"przywaliłem" zabierakiem w łoże, dokładniej przywaliłbym gdyby nie płynny rozruch. Zabierak stuknął delikatnie pokazując "mamy problem".
OK
Koniec tematu.
Żeby nie zrobić Autorowi ciekawego wątku offtopa coś dla inspiracji.
Gdy zabiorę się z przebudowę OUSa pójdę w kierunku takiego rozwiazania :
Chodzi mi oczywiście o ideę.
OUS tokarko-frezarka :
dwa wrzeciona - na jednym końcu tokarka, na drugim frezarka, a pomiędzy nimi śmiga suport
z imakiem do toczenia albo z detalem do frezowania.
Koniec z upierdliwym przezbrajaniem.
Inna wersja to podzespoły z OUSa ( jedno wrzeciono , łoże , kolumna i suport ).
Wrzeciono zespolone z silnikiem.
Coś na wzór tego:
Ale mam marzenia ...
Gdyby MIKI wsadził swoje wrzeciono na kolumnę
Co do zespolenia wrzeciona z silnikiem to podoba mi się takie rozwiązanie :
Które tak wygląda w "praniu" ----> :
Coś na wzór Tego zastosuę w swojej pierwszej maszynce.
Mmmmm, fajne te marzenia kol. Zbych07, mnie też się podobają . Stolik tam na oko coś około 400x140 więc początek już bym miał, jak by go tak jeszcze z-cnc-ować... . Ciężka to choroba i te ciągłe jej nawroty...
[ Dodano: 2012-11-21, 20:48 ]
Szczególnie to:
[youtube][/youtube]
rżnie stal na sucho i to tak, że tylko wióry lecą. Taka mała maszynka...
Jeśli moja rada Ci nie zaszkodziła, to może trochę POMOGŁa ?
MlKl pisze:Jak masz maszynkę z silnikami krokowymi, to na korbki po paru dniach nawet nie spojrzysz. Pisał to kamar, a ja potwierdzam. Sam miałem na początku korbkę na wzdłużnym, bo silnik umocowałem po drugiej stronie osi. I nie użyłem jej ani razu... Dawno ją wywaliłem, jako zbędny balast.
Ja bym to napisal trochę inaczej, albo korbki albo krokowce, przy czym kręcenie przez krokowca korbką to nieporozumienie, kiedyś tak myślalem ale mi przeszlo. Nadal wybieram albo maszyne manualną albo cnc bo jedne roboty wolę robić recznie a inne fajniej i dokladniej wychodzą z pod komputera.
A ponad to prawda jest taka ze jak się przerabia na cnc to póżniej trzeba stopniowo uczyć się obslugi a nie liczyć na to że braki w znajomości programu czy kodów nadrobi się korbkami - bo się nie nadrobi.
W sprawie korbek, to bym zostawił, tak jak ja w swojej maszynce. Przyjemnie jest patrzeć, jak same się kręcą, i ja nie muszę .
Pomijając kwestie gustu i estetyki, gdyż każdy ma inne, wynika to z innych powodów.
Inaczej podejdzie do sprawy osoba z parkiem maszynowym sztuk kilka/naście wszelkiej maści, inaczej posiadacz 'zabawki' do wszystkiego, nawet zdalnie sterowanej.
Tym bardziej, że maszyna nie jest stale na chodzie. Do wywiercenia jednego otworu, szybciej zrzucę paski z silników, włączę falownik w tryb ręczny i zrobione szybciej, niż odpali sie komp, uruchomi program, ustawię dane. Dłutowanie też tylko rączkami. Jak zawsze punkt widzenia ...od siedzenia.
Tak to wygląda z mojej perspektywy.