Zanabyłem droga kupna rzeczonego Tech Miga LD550 (alias BV-20, Nutool, Proma i częściowo Sieg) Nie dla sprawdzenia jakości łoża, aż tyle pieniędzy to nie mam, nosiłem się od jakiegoś czasu z zamiarem kupna amatorskiej tokarki garażowej do pracowni mojej małżonki która projektuje biżuterie (ja sam jestem narzędziowym amatorem, w tym pozytywnym sensie: amator - entuzjasta, przynajmniej tak chciałbym być postrzegany, na co dzień robię filmy i takie tam, raczej praca intelektualna, więc lubię sobie popołudniami coś pospawać, albo podtoczyć żeby miało wymiar materialny). No więc kupiłem, przytargałem do pracowni, rozbebeszyłem i szok... Co za syf! W środku wszystko nieobrobione. Wióry jakieś. Wystają z żeliwa zadziory. Śruby lichej jakości. Pokaleczyłem tylko ręce.
Mój przedpisca RomanJ4, był łaskaw podrzucić ciekawy link
http://lathes.jrbentley.com/rigidity.html
Niejaki John R. Bently porównuje tam małego Chińczyka z Taigiem (chyba należałoby napisać małą Chinkę...) Moja małżonka, za moją sprawą nie chwaląc się, używa w pracowni frezarki Taiga CNC i mamy też podstawową wersję tokarki. Te amerykańskie cacuszka się nie dają porównać z Chińskim badziewiem. Pamiętam jak składałem do kupy frezarkę to wpadłem nieomal w dziką euforię z powodu precyzji i dokładności wykonania Taiga.
Moja LD550 po wyczyszczeniu i zmontowaniu wykazała zadziwiająco małe bicie na wrzecionie i zabieraku (spodziewałem się centymetrów) - 0.002 mm w porywach do 0.004 mm (diatest mam 0.002 więc zakładam błąd pomiaru w granicach 1 kreski), na uchwycie standardowo dołączanym już nie było tak wesoło 0.12 mm, przy czym wchodzi dosyć luźno w zamek i jak go trochę docisnąć z bardziej wystającej strony... da się zejść do 0.08 ale to loteria. Potem odkręciłem uchwyt i przykręciłem znowu i już nie umiałem zejść do 0.08. Mam taki wałek pomiarowy wyciągnięty ze starego skanera o którym wiem że jest bardzo równy, zaostrzony z jednej strony na ołówek w szpic. Wsadziłem w uchwyt i wyszło że nieosiowość wrzeciona daje ok 1 mm opuszczenia przy koniku na końcu (czubek wałka do czubka kła w koniku, jakieś 480 mm od uchwytu - wałek się nie ugina sprawdzone) podłożyłem metalową podkładkę pomiędzy łoże i skrzynkę 0.2 mm i się wyrównało. Przypomina to strojenie skrzypiec, da się nastroić ale trzeba mieć dobre ucho, w tym przypadku oko. Ja dobrego oka nie mam, ale mam endoskop z podziałką i sporym powiększeniem, to mogę przynajmniej próbować. Wsadziłem kamerkę endoskopu w imak i patrzyłem na monitorze, przy dwudziestokrotnym powiększeniu, jak to wszystko lata.
Właśnie, lata. Lata pracy, żeby to doprowadzić do jako takiej funkcjonalności. Imak jest ciut za wysoko dla noży 12x12, jakieś 0.3 mm. Zostawiam na potem. Konik to taki raczej rozbrykany kucyk, na razie nie trzyma żadnego wymiaru, traktuje go jako rozmazaną plamę po prawej stronie pola widzenia, zrobi się później. Suport ma luzy... hmmm jak się dociągnie lekko te rachityczne śrubki bez łebków to nie ma luzów ale żeby korbką zakręcić to trzeba łom wkładać. Te blaszki dociskające w środku nie powinny być raczej z mosiądzu? Śruby w suporcie (trapezowe one czy raczej kwadratowe?) nie mają łożysk, tylko tak wsadzone są w tuleje, chyba stalowe, albo żeliwne, mają regulację luzu przeciwnakrętkami - albo zero luzu i zero obrotu śrubą, albo spory luz i można coś zakręcić byle w jedną stronę. Nawet mi się na razie nie chce myśleć co z tym zrobić... Te podziałki przy korbkach to jakiś nowy system niby metryczny, ale nie bardzo - sprawdziłem czujnikiem zegarowym, chiński milimetr i nasz milimetr różnią się jak mila morska i angielska.
Generalnie to bardzo dobra tokarka dla tych którzy chcą udowodnić sobie i światu o wyższości ducha (i hartu ducha) nad materią, spędzić kilka miesięcy nad dorabianiem kombinowaniem i ulepszaniem tej nieobrobionej bryły żelastwa. To bardzo dobra tokarka do nauki cierpliwości i do nauki w ogóle. Zen.
I to bardzo zła tokarka dla tych, którzy chcą mieć w miarę profesjonalne narzędzie do pracy i już. Bez dodatkowych atrakcji i bez tych kilku miesięcy udoskonalania.
A... łoże! Zapomniałem napisać. Łoże się nie wygina! Odłazi skrzynka z wrzeciennikiem. I konik. Zastanawia mnie, po co oni, ci Chińczycy skręcają te tokarki, przecież i tak trzeba to wszystko demontować, ustawiać, dopiłowywać, dawać podkładki, powinni ten badziew sprzedawać luzem, w częściach czyli w kitach. Byłoby mniej roboty z rozkręcaniem. A jednak cieszę się że ją kupiłem. Zima jest, będzie co robić w długie wieczory. A potem i tak ją przerobie na CNC.
Wszyscy jesteśmy bardzo dojrzali dopóki ktoś nie przyniesie folii bąbelkowej.