Podłączyłem na początek do sterowników 12V. Po chwili zobaczyłem że jeden z silników powolutku obraca się. Nie wierzyłem własnym oczom. Zmierzyłem napięcie na wyjściu silnika i było tam jakoś 4,4V. Stwierdziłem że musi być jakieś przebicie na płytce. Przy tym podłączeniu też na pewno został spalony enkoder. Zostawiłem ten sterownik w spokoju i zająłem się dwoma następnymi. Potem jakoś w całym zamieszaniu, nie wiem dla czego to zrobiłem ale postanowiłem połączyć się z tym felernym sterownikiem przez com. No i się połączyłem bez problemu, eprom OK itd. wiec postanowiłem włączyć ten magiczny oscyloskop i podłączyłem silnik oraz enkoder. włączyłem zasilanie silnika i wtedy nagle z ekranu programu serv200 zniknęło wszystko i spalił się kolejny enkoder, silnik stał bezwładnie. Nic nie zaśmierdziało ani nie strzeliło. Na UHU zaświeciła się dioda error ta od limitu błędu enkodera. Niestety nie zgasła po restartach, a program nie łączy się już ze sterownikiem. Przy włączeniu zasilania na ekranie programu serv200 pojawia się tylko biały kwadracik w rogu. Okazało się że było zwarcie na płytce pomiędzy +5V enkodera a masą sygnałów sterujących V-. Tylko dziwi mnie to bardzo bo kedyś testowałem ten kontroler i było wszystko ok. Pytanie czy to mogło być przyczyną tego wszystkiego czy może to zwarcie powstało w wyniku rozgrzania cyny?

Procek jest na pewno spalony bo wkładałem go do innego kontrolera i nie łączy się przez com a dioda error świeci. Kolejne pytania to co mogło jeszcze się spalić i jak to sprawdzić? Czy mogę sobie tak wszystko podmieniać? Dobrego procka wolałem na razie nie wsadzać do tego uszkodzonego kontrolera. Czy mogę tak zrobić?
Dodam że moja wiedza z elektroniki jest tka sobie. Potrafię posługiwać się miernikiem i coś tam polutować. Wielkie dzięki jak ktoś pomoże bo się trochę podłamałem tym
